Końskie fermy krwi. Aktywiści alarmują o okrucieństwie, sprawą zajmie się Parlament Europejski

Każdego roku tysiące koni hoduje się tylko po to, żeby z ich krwi pozyskać hormony stosowane w przemysłowej hodowli świń. Importerami hormonu są europejskie firmy farmaceutyczne - informuje Compassion Polska, organizacja działająca na rzecz poprawienia losu zwierząt. Aktywiści alarmują o strasznych warunkach panujących na fermach, gdzie rocznie ginie 30 proc. klaczy.
Śledztwo na fermach końskiej krwi w Ameryce Południowej przeprowadziła Animal Welfare Foundation / Tierschutzbund Zürich, szwajcarska organizacja zajmująca się ochroną zwierząt. Udowodniło ono, że ponad 10 tys. klaczy hodowanych jest na fermach krwi w Argentynie i Urugwaju tylko w celu pozyskania z ich krwi hormonu PMSG (eCG).
Organizacja wyjaśniła, że hormon ten stosuje się w Europie w przemysłowej hodowli zwierząt do stymulacji rui u świń, żeby przyspieszyć i zintensyfikować hodowlę zwierząt na mięso. Jej zdaniem importerami hormonu są europejskie firmy farmaceutyczne.
ZOBACZ RÓWNIEŻ - Nowe przepisy dotyczące m.in. ferm i śmietnisk
Bite, głodzone i popychane
W trakcie śledztwa skontrolowano pięć krwawych ferm: cztery z Argentyny i jedną z Urugwaju. Raport, który powstał jako wynik śledztwa stwierdza, że nikt nie nadzorował ilości pobieranej krwi. Aktywiści ustalili m.in., że niektóre konie miały trudności z utrzymaniem równowagi podczas wychodzenia z boksów po pobraniu krwi. Wiele klaczy było osłabionych częstym pobieraniem krwi, powtarzającymi się ciążami i aborcjami.
Z raportu wynika, że niektóre zwierzęta były także ekstremalnie wychudzone, dzięki czemu ich organizmy mogły produkować więcej hormonów. Część klaczy była w bardzo złym stanie, z otwartymi i owrzodzonymi, zaropiałymi ranami, odsłaniającymi kości, z wyraźnymi stanami zapalnymi.
Na nagraniu widać, że konie były systematycznie bite i dźgane metalowymi hakami, uderzane linami i drewnianymi pałkami po głowach i genitaliach. Autorzy zwracają uwagę, że zwierzętom wkładano do oczu palce. Ponadto konie były popychane, wykręcano im ogony, były kopane i bite rękami oraz uderzane pięściami.
"Nawet 10 litrów krwi dwa razy w tygodniu"
"Zwierzętom pobiera się nawet 10 litrów krwi dwa razy w tygodniu, bez względu na ich wagę i stan zdrowia, podczas gdy dopuszczalna maksymalna ilość krwi, którą można pobrać od konia w Europie wynosi 3375-4500 ml na miesiąc, w zależności od wagi klaczy. Rocznie na zbadanych farmach 30 proc. klaczy pada z wycieńczenia lub jest wysyłanych do rzeźni, bo nie mogą już zachodzić w ciążę" - piszą autorzy raportu.

"Ciążę przerwano po upływie 100 dni"
Krew jest pobierana od klaczy między 40 a 120 dniem ciąży. Aby można było to zrobić dwa razy w roku, ciąża klaczy zostaje przerwana po upływie 100 dni. "Obecnie w Argentynie aborcji dokonuje się za pomocą zastrzyku, podczas gdy w Urugwaju ręcznie - przez przebicie błon płodowych. Każdego roku usuwa się w ten sposób ponad 20 tys. źrebiąt" - alarmują działacze fundacji.

2 mln podpisów pod petycją
Po publikacji raportu organizacje prozwierzęce zebrały blisko 2 miliony podpisów pod petycją za zakazem importu hormonów z ferm z Ameryki Południowej. Zdaniem autorów petycji, tak duże poparcie społeczne doprowadziło, że sprawą zajmie się Parlament Europejski. Obrady mają się odbyć 11 listopada.
By zwiększyć nacisk na polityków, petycja zamieszczona została także na oficjalnej stronie Parlamentu Europejskiego, gdzie można wyrazić dla niej swoje poparcie. Organizacja wyjaśnia krok po kroku, jak można to zrobić.

Czytaj więcej