"Mamy potrzebę bycia fit i sexy". Ekshibicjonizm w social media

Polska
"Mamy potrzebę bycia fit i sexy". Ekshibicjonizm w social media
pixabay
A czy ty wstawiłabyś takie zdjęcie?

Przeglądasz Instagram. Znajoma kolejny raz pozuje w bikini na rajskiej plaży. Kolega z pracy pręży się przed lustrem bez koszulki, prezentując bicepsy. Wcześniej pokazywał już napięty brzuch w pozycji leżącej i niepokojąco nisko zsunięte bokserki. Zastanawiałeś się kiedyś, po co to wszystko? A może sam należysz do grona social mediowych ekshibicjonistów?

- Powody publikacji takich fotografii są różne. Chęć otrzymania komplementów, wzbudzenia zazdrości lub złości, ale nie tylko. Osoby pracujące nad osiągnięciem wymarzonej sylwetki rozpowszechniają te kadry, aby pochwalić się efektami ciężkiej pracy. Nie rozpatrywałabym ich przykładu w kategorii próżności - wyjaśnia psycholog Anna Jabłońska.

 

Antropolog kultury Patryk Wojciechowski w rozmowie z polsatnews.pl dodaje do tego bezrefleksyjne podążanie za trendami.

 

- Społeczeństwo późnego kapitalizmu pełne jest bodźców wizualnych związanych z atrakcyjnością i seksualnością, co w dalszym ciągu dobrze się sprzedaje. Czasem łatwiej uzyskać pożądane ego lajkami pod zdjęciem z dobrze rozbudowaną klatką piersiową czy dekoltem, które można zrobić szybko, niż dopracowanym, merytorycznym postem, odwołującym się do społecznie ważnych wartości.

 

"Jesteśmy pod wrażeniem ich boskich ciał"

 

Podobnie sądzi dr hab. Piotr Celiński z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Według niego, dzieląc się w sieci odważnymi kadrami, chcemy dorównać celebrytom.

 

- Będąc pod wrażeniem boskich ciał, które oglądamy na okładkach, w teledyskach i internecie mamy potrzebę dorównać im w byciu fit i sexy. To nie jest łatwe w codziennym zabieganiu i z nie tak perfekcyjnymi jak photoshopowe organami. Zapewne to właśnie reżyserowane przez nas samych ciała, które uwieczniamy na zdjęciach, zdają się choć troszkę pokazywać nas w złotych proporcjach, rozumiejących aktualne kody.

 

Granica eksponowania ciała w sieci przesuwa się coraz bardziej. Według Wojciechowskiego, stoją za tym młode dorosłe osoby szukające rozgłosu i szybkiej popularności w social mediach.

 

- Dobrze zbudowana sylwetka jest obiektem pożądania, a powielanie tych trendów przez kolejnych influencerów jedynie umacnia taki stan rzeczy. Patrząc na swoich idoli publikujących treści podobnego typu, młody człowiek łatwiej podąży w ich ślady, sądząc, że jest to coś, co da mu aprobatę rówieśników i społeczeństwa.

 

ZOBACZ: Modelka plus size w kampanii Victoria's Secret

 

"Wyglądasz jak babochłop"

 

Pod wrzuconymi do sieci zdjęciami wspomnianych idoli, influencerek aż roi się od negatywnych komentarzy. "Wyglądasz jak babochłop", "Nie masz wstydu", "Twarz jak koń" - to tylko niektóre, łagodniejsze. Według Jabłońskiej, "łatwiej jest być złośliwym, krytykującym".

 

- Gdy chcemy komuś sprawić przyjemność, musimy wyjść ze strefy komfortu. Przyznajemy wtedy, że ktoś jest lepszy od nas. Nie każdy to potrafi. Czasem wygodniej jest napisać anonimową, kąśliwą uwagę.

 

Zauważyła to również jedna z trenerek fitness, Sylwia Pawlak. 

 

"Od jakiegoś czasu zaczęłam wchodzić na Wasze profile... Ok, może nie na wszystkie, ale w szczególności na te, od których czytam określenia w moją stronę typu "obleśna", "babochłop", "obrzydliwa" i wiele innych (...). I wiecie co zaobserwowałam? 100 procent! Tak! 100 procent!, bo nie trafiłam ani razu inaczej, to osoby, które albo zmagają się z dużą nadwagą albo są po prostu, grzecznie mówiąc, zaniedbane. Czy dla takich osób kobieta zadbana i dbająca o ciało to wróg?" - pyta na instagramowym profilu.

 

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Zauważyłam pewien paradoks, który od dłuższego czasu chciałam Wam przedstawić. Nie chciałabym urazić tym postem nikogo i celuje go tylko do okropnych bab, które siedzą na dupie i nic nie robią, a innych oceniają 😤 Od jakiegoś czasu zaczęłam wchodzić na Wasze profile... ok, może nie na wszystkie, ale w szczególności na te od których czytam określenia w moją stronę typu „obleśna”, „babochłop”, „obrzydliwa” i wiele innych, ciekawych sformułowań w moją stronę 🤨 I wiecie co zaobserwowałam? 100%! Tak! 100%! bo nie trafiłam ani razu inaczej to osoby, które albo zmagają się z dużą nadwagą albo są po prostu grzecznie mówiąc zaniedbane. Czy dla takich osób kobieta zadbana i dbająca o ciało to wróg? Czy ja komuś chleb z przed nosa zabieram? Czy to moja wina, że jem zdrowo i odkąd pamiętam trenuje? Nie! Nie wiem czym to jest spowodowane, ale gdy czytam, że wyglądam grzecznie mówiąc jak kupa i widzę osobę z olbrzymią otyłością, która to pisze to nie wiem czy się śmiać czy płakać 🤔 Oczywiście można to sobie tłumaczyć zazdrością, ale czy nie lepiej po prostu wziąć się w garść? Wziąć przykład? Poprosić o pomoc? Nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak, ale na serio mi się to w głowie nie mieści 🤯 Dobrej nocy! ❤️ #zrób#coś#dla#siebie#nie#dokazuj#natural#pure#beauty#fitness#trening#w#domu#motywacja#zdrowie#silna#kobieta

Post udostępniony przez Sylwia Pawlak (@sylpfit)

 

Naga starożytność

 

Kult ciała, ale także chęć pokazania się z jak najlepszej strony, to nie tylko domena XXI wieku. Już w starożytności epatowanie nagością nie było czymś zaskakującym.

 

- Przypomnijmy nagich atletów występujących podczas igrzysk - wskazuje Wojciechowski.

 

Stopień eksponowania ciała różnił się w zależności od epoki, obowiązujących w niej wartości oraz kanonów estetycznych.

 

- XVIII-wieczna Francja to oczywiście prymat peruk i perfum stanowiących symbol zamożności właściciela czy właścicielki, co warto było podkreślać podczas wszystkich bali. Długie suknie zasłaniały jednak prawie wszystko, poza częściowo eksponowanym dekoltem - mówi w rozmowie z nami, przywołując kolejny przykład.

 

"Zaciera się granica między tym co prywatne a publiczne"

 

Wizerunek budowany w mediach społecznościowych może rzutować na relacje ze współpracownikami i znajomymi w życiu codziennym. Celiński podkreśla, że nawet usunięcie zdjęć nie jest gwarantem ich całkowitego zniknięcia z sieci.

 

- Specjaliści raczej nie będą mieć problemu z odnalezieniem w archiwach i serwerach interesujących ich materiałów.

 

Wojciechowski zwraca z kolei uwagę na zatarcie granicy między tym co "prywatne" a "publiczne".

 

- Często o tym zapominamy, szczególnie, jeżeli nasze profile otwarte są dla postronnych.

 

"Osoby mniej atrakcyjne są w trudniejszej sytuacji"

 

- Młodych należałoby postawić bardziej na pozycji ofiar systemu, gdzie osoby mniej atrakcyjne są w zdecydowanie trudniejszej sytuacji, nie mogąc "dorównać" swoim znajomym. Paradoksalnie, może prowadzić to do wrzucania do sieci "odważnych" zdjęć, aby stać się bardziej konkurencyjnym w walce o polubienia - tłumaczy.

 

ZOBACZ: W wypadku straciła nogę. Modelka-blogerka inspiruje miliony

 

Według naukowca z UMCS, wizerunki pokazywane w internecie często są jedynymi osiągalnymi dla wzroku innych reprezentacjami nas samych.

 

- Nie sposób dziś od nich uciec. Inna sprawa, na ile skutecznie i rozważnie jesteśmy w stanie panować nad ich kształtami i społecznym życiem - puentuje Celiński.

Aleksandra Cieślik/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie