Zakończył się Marsz Równości w Lublinie. "Pokazaliście, że to miasto jest wolne od faszyzmu"

Polska

II Marsz Równości odbywający się w sobotę w Lublinie, zakończył się na placu Teatralnym. Wzięło w nim udział około 1500 uczestników. Przeszli oni ulicami miasta otoczeni kordonem policji. Przeciwnicy pochodu usiłowali blokować jego trasę. Zatrzymano ponad 30 osób.

Uczestnicy Marszu Równości zgromadzili się najpierw na alejach Racławickich. Niedaleko, na drodze marszu, stanęła grupa około 200 osób (niektórzy w kominiarkach - red.) usiłująca zablokować pochód. Kiedy nie reagowali na wezwania policji o cofnięcie się, mundurowi użyli gazu łzawiącego i odepchnęli blokujących.

 

Do próby kolejnej blokady doszło na ulicy Sowińskiego. Przeciwnicy marszu ustawili się na drodze, rozkładając baner z napisem: "Naród, który się oburza, ma prawo do nadziei, ale biada temu, który gnije w milczeniu - C.K. Norwid".

 

Policja wzywała ich do zejścia z ulicy, a kiedy nie posłuchali, użyto gazu łzawiącego i armatki wodnej. Wtedy blokujący się rozbiegli.

 

"Wielka promocja homoseksualizmu"

 

Na czele Marszu Równości uczestnicy nieśli transparent "Wielka promocja homoseksualizmu". Jechał też samochód, na którym przyczepione były transparenty z napisami: "Najlepiej wiem, kim jestem", "Miłość to miłość". Nie zabrakło tęczowych flag i transparentów z napisami: "Love is love", "Ten jest zboczony, kto sieje nienawiść", "Bób, humus, włoszczyzna", "Homofobia zagraża polskiej rodzinie", "Byliśmy, jesteśmy, będziemy". Krzyczeli: "Lublin miastem akceptacji!", "Też was kochamy!".

 

Przeciwnicy marszu z kolei prezentowali zdjęcie z dwoma nagimi mężczyznami z napisem: "Tacy chcą edukować twoje dzieci. Powstrzymaj ich".

 

Trzymali też flagi i transparenty z hasłami: "Ratuj dzieci. Stop pedofilii", "Wzywamy organy władzy publicznej do ochrony dzieci przed demoralizacją na podstawie art. 72 Konstytucji". Kontrmanifestanci wykrzykiwali: "Lublin miastem bez dewiacji!", "Chłopak i dziewczyna normalna rodzina!", "Zawsze i wszędzie policja je**na będzie!", "Nie czerwona nie tęczowa, tylko Polska narodowa!", "Zakaz pedałowania!".

 

Nad pochodem krążył policyjny śmigłowiec.

 

"Miłość rodzi miłość"

 

W Lublinie pojawiła się rzeczniczka prasowa Lewicy, Anna Maria Żukowska. Na Twitterze przytoczyła historię, jaka spotkała ją podczas marszu.

 

"Pani podeszła do mnie, trzymając obraz, różaniec i krzyż, by mnie egzorcyzmować, obrzucała inwektywami, ale po krótkiej rozmowie przytuliła się do mnie i poszła z nami w #marszrówności w #Lublin-ie. Pamiętajcie, nienawiść nakręca nienawiść, a miłość rodzi miłość" - napisała. 

 

 

"Piękniejszy niż w roku ubiegłym"

 

- Pokazaliście, że Lublin jest wolny od faszyzmu - mówił do uczestników na zakończenie marszu jego organizator Bartosz Staszewski.

 

- Marsz pełen wzruszeń, pełen miłości, przeszedł, pomimo wszystkich problemów, jakie mieliśmy na drodze, ale przeszliśmy bezpiecznie. Dziękujemy policji. Dziękuję wszystkim mieszkańcom, którzy przeszli z nami w tym wspaniałym marszu, kolorowym, bardzo wesołym - powiedział dziennikarzom.

 

Jego zdaniem tegoroczny marsz był "jeszcze lepszy i piękniejszy niż w roku ubiegłym". Na uwagę, że przeciwnicy  próbowali go blokować, a prezydent Lublina zakazał go ze względów bezpieczeństwa, Staszewski stwierdził, że to nie zniechęca go do organizacji kolejnych marszów.

 

- Będziemy jeszcze sto razy blokowani. Prezydent Żuk (prezydent Lublina Krzysztof Żuk - red.) jeszcze sto razy zakaże nam marszu, a my i tak będziemy przechodzić, każdy sąd będzie nam za każdym razem uchylał jego zakaz. Będzie marsz w przyszłym roku i w następnym - zaznaczył Staszewski.

 

"Doszło do kilku incydentów"

 

Według szacunków policji w marszu wzięło ponad 1,5 tys. osób, a liczna grupa usiłowała go zakłócić.

 

- W naszej ocenie marsz przebiegł w miarę spokojnie. Doszło do kilku incydentów. Osoby, które próbowały naruszyć prawo, uczestniczyły w nielegalnym zbiegowisku, poniosą za to odpowiedzialność - powiedziała dziennikarzom rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Renata Laszczka-Rusek.

 

Policja zatrzymała w trakcie marszu ponad 30 osób.

 

- To dopiero początek. Przebieg marszu był nagrywany przez nasze policyjne kamery, ale będziemy także korzystać z monitoringu miejskiego i ustalać kolejne osoby, które próbowały go zakłócić - dodała rzeczniczka.

 

Laszczka-Rusek zaznaczyła, że policja nie ma zgłoszeń, aby ktokolwiek z uczestników marszu odniósł jakikolwiek obrażenia, nie ma też informacji, aby ranny był którykolwiek z funkcjonariuszy. W zabezpieczaniu marszu w Lublinie brali udział policjanci z całego garnizonu lubelskiego a także m.in. z Wrocławia, Rzeszowa, Białegostoku, Kielc i Radomia.

 

- Nie mamy sygnałów, aby uczestnicy marszu stwarzali jakiekolwiek zagrożenie. Była grupa osób, tak naprawdę uczestników nielegalnego zbiegowiska, która próbowała wpłynąć na przebieg tego marszu, uniemożliwić przemarsz uczestnikom - poinformowała Laszczka-Rusek.

 

Prezydent próbował zakazać marszu

 

Trasa marszu prowadziła przez ulice śródmieścia Lublina - al. Racławickie, ulicami Lipową, Narutowicza, Głęboką, Sowińskiego. Zgromadzenie zakończyło się na placu Teatralnym. Ze względów bezpieczeństwa na czas przejścia Marszu Równości ulice zostały wyłączone z ruchu samochodowego. Ponadto w godzinach 7.00 - 18.00 zamknięto park - Ogród Saski, wzdłuż którego biegną aleje Racławickie.

 

Prezydent Lublina Krzysztof Żuk ze względów bezpieczeństwa, a także biorąc pod uwagę doświadczenia związane z ubiegłorocznym I Marszem Równości w Lublinie oraz przebieg podobnych wydarzeń w kraju wydał we wtorek zakaz organizacji Marszu. Powołał się na przepis ustawy Prawo o zgromadzeniach, który umożliwia wydanie zakazu, gdy zgromadzenie może zagrażać życiu i zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach.

 

Od decyzji prezydenta odwołali się do sądu organizatorzy marszu. Sąd Okręgowy w Lublinie w czwartek uchylił zakaz uznając, że wolność zgromadzeń jest podstawową wartością w państwie prawa, a uczestnicy marszu nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa. Decyzję Sądu Okręgowego utrzymał w mocy Sąd Apelacyjny w Lublinie.

 

  

prz/ac/ PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie