Polski kapitan uwięziony w Meksyku za nieumyślny przemyt kokainy. Nie dostaje potrzebnych mu leków

Polska

Od niemal dwóch miesięcy kapitan Andrzej Lasota jest uwięziony w meksykańskim areszcie pod zarzutem złamania przepisów antynarkotykowych. Na dowodzonym przez niego statku "Savannah" policja znalazła prawie ćwierć tony kokainy ukrytej w ładunku. Polski MSZ stara się o przeniesienie postępowania karnego w tej sprawie do naszego kraju, a rodzina martwi się o coraz gorszy stan zdrowia mężczyzny.

Paczkę z 224 kilogramami czystej kokainy znalazły meksykańskie służby pod koniec wyładunku statku "Savannah" pływającego pod cypryjską banderą. Była zagrzebana w przewożonym węglu.

 

- Kapitan wstrzymał wyładunek, zamknął dokownię i powiadomił władze - powiedział Piotr Rusinek, przedstawiciel zarządcy statku, podczas specjalnej konferencji prasowej. 

 

Noce w meksykańskim areszcie: kartony zamiast łóżka, buty w miejsce poduszki

 

Po pięciu dniach przy statku pojawiły się znaczne siły policyjne. Aresztowano 22 marynarzy, w tym trzech Polaków: kapitana Andrzeja Lasotę, pierwszego oficera oraz członka załogi. Resztę stanowili Filipińczycy. 

 

- Zamknęli nas po pięciu w jednej celi dwa na dwa metry. Spałem na kartonach, za poduszkę miałem buty robocze, przez cztery dni nie jadłem - opisał w rozmowie z Polsat News Robert, jeden z aresztowanych Polaków.

 

Wszystkich, poza kapitanem, wypuszczono po niemal czterdziestu dniach, lecz natychmiast zatrzymał ich urząd imigracyjny. Marynarzom skończyły się miesięczne wizy. 

 

- Trafiliśmy z jednego piekła do drugiego - wspominał Robert. Po kolejnych dwóch tygodniach w zamknięciu udało im się wrócić do Polski. 

 

Lasota choruje na serce. "Lekarz więzienny nie reaguje"

 

W areszcie nadal przebywa jednak kapitan Lasota. Meksykańskie służby zarzucają mu nieumyślne wwiezienie narkotyków do tego kraju, za co grozi tam od 10 do 20 lat więzienia. Śledczy nie sprawdzili jednak, kto umieścił kokainę w hałdzie węgla.

 

- To jest rola prokuratury, ale oni postawili na to, że w ogóle zostało to dostarczone na terytorium Meksyku, a nie w jaki sposób znalazło się na statku. Na ostatniej rozprawie prokurator zapewnił nas jednak, że rozpocznie się również śledztwo w Kolumbii (skąd wypłynął statek "Savannah" - przyp. red.), ale podejrzewamy, że oprze się to wyłącznie na wymianie informacji - powiedział Piotr Rusinek w RMF FM.

 

Stan zdrowia kapitana z dnia na dzień jest coraz gorszy. Od lat choruje na serce, lecz obecnie nie otrzymuje niezbędnych leków. Ma też kłopoty z płucami. Ze względu na to, ze doskwiera mu ból w klatce piersiowej, trafił do szpitala, gdzie jedynie ustabilizowano mu ciśnienie. Rejs do Meksyku miał być jednym z jego ostatnich przed emeryturą - podała Wirtualna Polska.

 

Jak napisał uwięziony marynarz w liście odczytanym na konferencji przez jego syna Jakuba, "na skargi na ból lekarz więzienny nie reaguje".

 

MSZ podjęło działania

 

Lasota poprosił więc, by "w związku z niemożnością prawidłowego leczenia, podjąć wszelkie możliwe starania i kroki", by mógł przebywać w polskiej placówce dyplomatycznej w Meksyku. "Jeżeli to możliwe proszę o wystawienie listu żelaznego lub poręczenia w sądzie" - dodał.

 

Jednak nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że główny obrońca kapitana potwierdził "brak możliwości wypuszczenia go za kaucją i wystawienia dla niego listu żelaznego".

 

Resort stara się za to o przeniesienie postępowania karnego do Polski. - Podejmujemy wszystkie działania, które mają na celu poszanowanie praw kapitana - zapewniła Ewa Suwara, rzeczniczka MSZ.

 

- Mąż pisze: "przyślijcie mi książki, zeszyty, długopisy". Ale my nawet nie wiemy, gdzie mamy to wysłać. Bardzo, najgorzej, boli to, kiedy mówi: "Wy mi stamtąd nie pomożecie" - powiedziała Polsat News jego żona Mariola Lasota.

wka/hlk/ Polsat News, polsatnews.pl, wp.pl, RMF FM
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie