Dwa wypadki jachtów na Bałtyku. Jedna ofiara, jedna osoba zaginiona

Świat

W niedzielę wieczorem w litewskiej Kłajpedzie przewrócił się wpływając do portu zarejestrowany w Polsce jacht z siedmioma Polakami na pokładzie. W czasie akcji ratunkowej odnaleziono sześć osób. Jedna z nich nie przeżyła wypadku. Doszło także do drugiego wypadku - podczas samotnych regat "Bitwa o Gotland" żeglarz złamał rękę, został już przetransportowany na ląd.

- Akcja poszukiwawcza zakończyła się w niedzielę o 20:23. Znaleźliśmy sześć osób, jedna nie dawała oznak życia - powiedział agencji BNS Ramunas Kažerskas z litewskiej armii.

 

Do katastrofy doszło przy południowej przystani, informacje o niej służby otrzymały około godz. 18:17. - Jacht przewrócił się wpływając do portu, bo były bardzo silne fale spowodowane silnym, zachodnim wiatrem - dodał Kažerskas.

 

Jacht wszedł na mieliznę

 

Jak informuje reporter Polsat News Piotr Mirowicz, o godzinie 17.54 Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne w Gdyni otrzymało depeszę z Ośrodka Koordynacji Poszukiwania i Ratownictwa Lotniczego przy Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Została uruchomiona radiopława EPIRB należąca do polskiego, dwunastometrowego jachtu LILLA W.

 

- Jednostka ta według przekazanych informacji znajdowała się ok. 3 mile na południe od wejścia do portu w Kłajpedzie. Inspektorzy operacyjni natychmiastowo skontaktowali się z Litewskim Morskim Ratowniczym Centrum Koordynacyjnym w Kłajpedzie. Koordynatorzy z Kłajpedy poinformowali, że polska jednostka weszła na mieliznę i wywróciła się, w wyniku czego załoga znalazła się w niebezpieczeństwie. Litewscy ratownicy uratowali sześciu załogantów z siedmiu podróżujących jachtem. Jedna osoba z sześciu uratowanych zmarła w trakcie prowadzonych działań ratowniczych, natomiast siódma, pomimo prowadzonych poszukiwań nie została odnaleziona i uznawana jest za zaginioną - mówi Piotr Mirowicz.

 

Martwy mężczyzna ma ok. 50 lat.

 

 

 

W operacji ratunkowej brał udział wojskowy śmigłowiec AS365 Dauphin.

 

Drugi wypadek na regatach dla samotnych żeglarzy

 

Do kolejnego groźnego zdarzenia na Bałtyku doszło ok. godz. 22:40 podczas regat "Bitwa o Gotland". Samotny żeglarz, identyfikowany przez organizatorów jako Rysiek, ma złamaną rękę. 

 

O zakończonej powodzeniem akcji poinformował w poniedziałek Rafał Goeck – rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.

 

Wyjaśnił on, że poszkodowany sternik został podjęty z pokładu jachtu Konsal 2 przez załogę statku ratowniczego "Sztorm" tuż przed godz. 10. Statek wraca na polskie wybrzeże. - Najprawdopodobniej dopłynie do portu w Helu, gdzie poszkodowany, będący w dobrym stanie, zostanie przekazany służbom medycznym – poinformował Goeck.

 

Jak przekazał rzecznik, decyzja, co się stanie z samym jachtem, należy do Rosjan z racji tego, że znajduje się on w ich strefie odpowiedzialności SAR (Search and rescue).

 

Dodał, że akcja ratownicza miała swój początek w niedzielę późnym wieczorem, kiedy to polskie służby ratownicze otrzymały informację, że sternik polskiego jachtu Konsal 2 biorącego udział w regatach żeglarzy samotników "Bitwa o Gotland", złamał rękę i potrzebuje pomocy. Konsal 2 znajdował się wówczas około 30 mil morskich (około 55 km) na północ od przylądka Rozewie.

 

Goeck wyjaśnił, że tuż po przyjęciu zgłoszenia na miejsce wysłano (z lotniska w Gdyni - Babich Dołach) śmigłowiec Marynarki Wojennej oraz statek ratowniczy "Bryza" (z Władysławowa). Jako pierwszy na miejsce doleciał śmigłowiec. Próbowano z niego opuścić na pokład jachtu ratownika, uniemożliwił to jednak silny wiatr i duże falowanie wody (na Bałtyku panuje sztormowa pogoda). Akcję utrudniał też fakt, że poszkodowany sternik nie mógł manewrować jachtem, miał także kłopot z obsługą radia.

 

Rzecznik poinformował, że w trakcie nocnej akcji w śmigłowcu zepsuł się jeden z dwóch silników i helikopter musiał awaryjnie wracać na ląd. Około godz. 1 w nocy na miejsce dopłynął statek ratowniczy "Bryza", ale także jego załodze nie udało się przedostać na jacht. W "Bryzie" kończyło się paliwo i na miejsce wysłano kolejny statek ratowniczy – "Sztorm", który stacjonuje w Helu. 

 

 

"Sztorm" dopłynął na miejsce i przed godz. 10 w poniedziałek jego załoga, korzystając z chwil, gdy morze było spokojniejsze, podjęła poszkodowanego na swój pokład.

 

Goeck poinformował, że jacht Konsal 2 zdryfował. W chwili, gdy podejmowano z niego sternika, znajdował się około 50 mil morskich na północny zachód od Kaliningradu w strefie pozostającej pod pieczą rosyjskich służb ratowniczych. Rzecznik wyjaśnił, że to Rosjanie zdecydują co zrobić z dryfującą jednostką. 

 

Sztormowa pogoda na Morzu Bałtyckim utrzyma się jeszcze przez kilka dni

 

Wiatr osiągający w porywach siłę 9 stopni w skali Beauforta, wieje nad Bałtykiem od piątku. Według prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej (IMGW), taka pogoda może utrzymać się w północnej części Polski co najmniej do środy.

 

Jak powiedziała w poniedziałek Maria Poświata – synoptyk z Biura Meteorologicznych Prognoz Morskich IMGW w Gdyni, 9 w skali Beauforta oznacza, że wiatr osiąga prędkość do około 85 km/h, a na Bałtyku tworzą się fale mające około 4 metrów wysokości, a momentami nawet 7 metrów.

 

Poświata wyjaśniła, że kumulacja sztormowej pogody będzie miała miejsce we wtorek, kiedy to – w zachodniej części polskiego wybrzeża Bałtyku, sztorm osiągnie siłę do 10 w skali Beauforta, co oznacza, że prędkość wiatru będzie wynosiła nawet 100 km/h.

 

- Od czwartku wiatr będzie słabł – zapowiedział Instytut na swojej stronie internetowej wyjaśniając, że tego dnia nadal wiać będzie w północno-wschodniej części kraju, a prędkość wiatru w porywach może osiągać 60 km/h.

jm/hlk/ BNS
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie