Dwa śledztwa w sprawie śmierci grotołazów w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach

Polska
Dwa śledztwa w sprawie śmierci grotołazów w Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach
PAP/Grzegorz Momot

Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu z urzędu wszczęła śledztwo w sprawie błędów przy organizacji wyprawy grotołazów do Jaskini Wielkiej Śnieżnej w Tatrach i nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch mężczyzn w tej jaskini. Wcześniej prokuratura wszczęła śledztwo z zawiadomienia o nieprawidłowości przeprowadzenia akcji ratunkowej.

- Jedno śledztwo toczy się pod kątem nieprawidłowości przeprowadzenia akcji ratunkowej, przy czym osoba składająca zawiadomienie nie uczestniczyła sama w tej akcji, a opiera się o wiedzę ogólną i snuje swoje rozważania w zawiadomieniu. Drugie śledztwo jest wszczęte z urzędu i dotyczy błędów przy organizacji wyprawy grotołazów i nieumyślnego spowodowania śmierci dwóch mężczyzn w jaskini. Będziemy także wyjaśnić, skąd grotołazi posiadali przy sobie ładunki wybuchowe - powiedział prok. Jan Ziemka z nowotarskiej prokuratury.

W miniony piątek w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie przeprowadzono sekcję zwłok grotołazów. Wstępne wyniki sekcji mają być znane pod koniec bieżącego tygodnia.

W wyprawie eksploracyjnej do Jaskini Wielkiej Śnieżnej brało udział w sumie sześciu grotołazów z jednego z wrocławskich klubów speleologicznych. 17 sierpnia ratownicy TOPR otrzymali wezwanie o pomoc od grupy grotołazów. Dwaj członkowie ekspedycji, podczas eksploracji nieznanych dotąd korytarzy tej największej i najgłębszej tatrzańskiej jaskini w tzw. Przemkowych Partiach, zostali odcięci przez wodę, która zalała część korytarza. Czwórka ich towarzyszy zdołała wyjść z jaskini i zawiadomiła ratowników TOPR.

Akcja ratowników TOPR, którzy byli wspomagani przez słowackich kolegów z Horskiej Zachrannej Służby polegała na mozolnym poszerzaniu przy użyciu mikroładunków wybuchowych ciasnych korytarzy jaskini. Ciało pierwszego zmarłego grotołaza odnaleziono 22 sierpnia. 30 sierpnia ratownikom udało się dotrzeć do ciał obydwu grotołazów i rozpoczęli ich transport na powierzchnię, co udało się 5 września.

W akcję ratunkową było zaangażowanych kilkudziesięciu ratowników, którzy w systemie zmianowym najpierw prowadzili poszukiwania, a później wydobycie ciał. Ratownikom górskim pomagali także żołnierze, przygotowując specjalne ładunki wybuchowe. W akcję zaangażowali się także strażacy z grupy specjalistycznej ratownictwa wysokościowego PSP. Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego w Bytomiu dostarczyła kamerę wideooskopową, która jednak nie sprawdziła się w warunkach jaskiniowych.

dk/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie