"Żeby dwa koce się zmieściły". Polacy o "parawaningu"
- Jeśli plażowicze rozłożą się zbyt blisko naszego stanowiska i nie ma ich na miejscu - zwijamy parawan. Turyści, niestety, nie biorą naszych uwag do serca - powiedział w rozmowie z reporterką Polsat News Damian Kamiński, ratownik wodny z Mielna. Parawany opanowujące polskie wybrzeże psują jego wygląd. Do walki z nimi stanął Kapitan Parawan - na taki pomysł wpadły władze Darłowa.
Można się o nie potknąć, sprawiają, że miejsca na plaży jest mniej i tworzą kolorowe labirynty, w których niejeden może się zgubić. Do parawanów nad Bałtykiem, jak mówi jeden z plażowiczów, "jesteśmy już przyzwyczajeni".
Urlopowicze, pytani przez reporterkę, Annę Gonię-Kuc, o powód rozkładania kilkumetrowych materiałów na kijach, odpowiadali:
- Ze względu na ludzi. Jak przechodzą to nie sypią piaskiem;
- Można mieć troszkę swojego "prywatnego miejsca";
- Żeby zmieściły się dwa koce;
- Jak ma pani niewydzielone, to wejdą na głowę.
Rezerwacja dla rodziny
Najlepiej sprzedają się parawany o długości 10-16 metrów. Wielu turystów rozkłada je nad samym morzem. Nie zawsze jednak to miejsce jest wolne. Na nietypowy pomysł wpadł plażowicz z Ustronia Morskiego.
Parawan ogrodził roślinami z wydm. Aby nikt nie miał wątpliwości, do kogo należy "teren", ustawił również tablicę z napisem: rezerwacja dla rodziny.
Na ratunek plaży
Władze Darłowa (woj. zachodniopomorskie) już w 2017 roku wpadły nietypową akcję edukacyjną. Bezpieczeństwa i kultury na plaży uczy Kapitan Parawan. Miasto wydało komiks i serię gadżetów promujących plaże bez parawanów.
Poprzez te działania chcą zwiększać świadomość turystów i zachęcać do nieodgradzania się od innych.
- Żebyśmy mogli w komforcie podziwiać widoki Bałtyku i starali się to robić z głową. Nie przeszkadzajmy innym, nie zagrabiajmy plaży dla siebie. To jednak miejsce publiczne - mówił Krzysztof Czachura, rysownik ze studiokomiks.pl, autor komiksu "Kapitan Parawan".
Czytaj więcej
Komentarze