Kamil Durczok wyjdzie na wolność. Nie przyznał się do jednego ze stawianych mu zarzutów

Polska

Nie będzie aresztu dla Kamila Durczoka (zgodził się na publikację nazwiska i wizerunku), podejrzanego m.in. o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, którego dopuściła się osoba będąca w stanie nietrzeźwości - zdecydował w poniedziałek piotrkowski sąd. O decyzji poinformował polsatnews.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczyk.

Wniosek o areszt skierowała Prokuratura Rejonowa w Piotrkowie Trybunalskim. Mężczyzna podejrzany jest również o kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości.

 

- Kamil D. przyznał się do tego zarzutu. Nie przyznał się natomiast do pierwszego, dot. sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, za który grozi do 12 lat więzienia - dodał Błaszczyk.

 

Jak wyjaśnił, zdaniem sądu "prokuratura w stopniu wystarczającym nie uprawdopodobniła zaistnienie tego przestępstwa" i nie został zastosowany środek zapobiegawczy w postaci aresztu.

 

Wobec Durczoka zastosowano 15 tys. zł poręczenia majątkowego, dozór policji i zakaz opuszczania kraju.

 

Przeprosił rodzinę i najbliższych 

 

Po wyjściu z sali dziennikarz poinformował, że przyznał się do kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości i w krótkim oświadczeniu m.in. przeprosił rodzinę i najbliższych. Wyraził także zgodę na publikację nazwiska i wizerunku.

 

W miniony piątek na drodze krajowej nr 1 pod Piotrkowem Trybunalskim 51-letni Kamil Durczok wziął udział w kolizji. Do zdarzenia doszło ok. godz. 12:50 na remontowanym odcinku drogi. Kierując samochodem BMW w kierunku Katowic, najechał na pachołki oddzielające pasy ruchu. Następnie jeden z pachołków uderzył w auto nadjeżdżające z przeciwka. Nikt z uczestników kolizji nie ucierpiał.

 

Okazało się, że dziennikarz miał w 2,6 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.

 

Mężczyzna trafił do policyjnej izby zatrzymań. Po wytrzeźwieniu w niedzielę został przewieziony do piotrkowskiej prokuratury rejonowej, gdzie zostały mu przedstawione zarzuty. Śledczy również skierowali do sądu wniosek o zastosowanie aresztu wobec Durczoka. W poniedziałek sąd nie przychylił się do ich wniosku.

 

Do sprawy dziennikarza odniósł się w programie "Punkt Widzenia" rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. - W tego typu sytuacjach, gdy wiemy kim jest osoba, której stawia się zarzuty, zabezpieczono dowody, to nie wiem, czy areszt jest konieczny. Poręczenie majątkowe, dozór policji powinien być wystarczający - stwierdził.

 

  

zdr/prz/ polsatnews.pl, PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie