"Mam tego dość". Marcinkiewicz pisze o "stalkerce" i odchodzi z życia publicznego

Polska
"Mam tego dość". Marcinkiewicz pisze o "stalkerce" i odchodzi z życia publicznego
Archiwum Polsat News

"W celu obrony siebie i rodziny podjąłem decyzję o odejściu z życia publicznego i stania się osobą stricte prywatną" - napisał w mediach społecznościowych były premier Kazimierz Marcinkiewicz. Jak dodał, trzy miesiące temu zrezygnował "z udziału w jakichkolwiek formach życia publicznego" po "ataku mojej stalkerki na mnie przy użyciu mediów."

Były premier napisał, że rezygnacja z życia publicznego nastąpiła "po brutalnym i bezprecedensowym ataku pełnym oszczerstw i poniżania, ataku mojej stalkerki na mnie przy użyciu mediów (pisownia oryginalna - red)". Jak dodał, atak ten uniemożliwił mu start w wyborach do Parlamentu Europejskiego, spłoszył mu klientów i spowodował ogromne straty. 

 

"Dosyć zarabiania na mojej osobie z użyciem chamstwa, kłamstwa i steku bzdur" 

 

"Właśnie dlatego, w celu obrony siebie i rodziny podjąłem decyzję o odejściu z życia publicznego i stania się osobą stricte prywatną. Miesiąc temu zrezygnowałem także z mediów społecznościowych" - napisał.

 

Marciniewicz zapowiedział również, że "jeśli będzie taka potrzeba udowodnię sądownie, fakt że jestem osoba prywatną i że wszystkie pismaki i szmatławce i szczujnie wycierające swoje gęby moim nazwiskiem muszą właśnie tak mnie traktować".

 

"Dosyć zarabiania na mojej osobie z użyciem chamstwa, kłamstwa i steku bzdur" – dodał.

 

"Nie da się normalnie żyć ze stalkerką na głowie"

 

Były premier napisał, że "nie da się normalnie żyć ze stalkerką na głowie". Przyznał, że 10 lat temu popełnił błędy i wie, że musi za nie zapłacić, "ale nie mogę płacić całym swoim schodzącym już przecież życiem. Stalkerka poniża mnie, szydzi ze mnie, kłamie na mój temat już ponad 4 lata, bez umiaru i bez opamiętania i nie ma zamiaru się zatrzymać".

 

Jak napisał, "stalkerka" atakuje go również przy "użyciu państwa, najpierw służb specjalnych, a teraz prokuratury i komornika".

 

"Stalker musi gnoić, musi wyżywać się, musi powoli odbierać swojej ofierze życie"

 

Marcinkiewicz przyznał, że zaproponował "stalkerce" w ostatnim czasie dwie ugody. Po pierwszej propozycji i trzech dniach negocjacji "nasłała na mnie zbrojną grupę urzędników państwowych, którzy bynajmniej nie jak urzędnicy się zachowywali, albo zachowywali jak urzędnicy PiSowscy" - poinformował były premier. 

 

Kolejna forma ugody miała postać "jedynego majątku materialnego jaki posiadam o wartości netto znacząco przewyższającej wartość zaległości". Jak napisał Marcinkiewicz, została ona wyśmiana.

 

"Bo stalker musi gnoić, musi wyżywać się, musi powoli odbierać swojej ofierze życie. Nikt mnie przed tym nie obroni, wręcz przeciwnie, pomocników ma pełno" - dodał.

 

"Dosyć tego, ja też mam prawo żyć"

 

"To jasne, że takie życie nie ma sensu. Dlatego postanowiłem zamknąć etap publicznego życia, by uniemożliwić wszystkim szczujniom używanie mojej osoby, a jednocześnie podejmuję wiele kroków prawnych mających na celu uniemożliwienie stalkerce życia moim kosztem w jakiejkolwiek formie i zbliżania się do mnie w jakiejkolwiek formie." - napisał.

 

"DOSYĆ TEGO JA TEŻ MAM PRAWO ŻYĆ" (pisownia oryginalna) - zakończył Marcinkiewicz.

 

 

pgo/luq/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie