"Ta praca uczy, że nie można powiedzieć: widziałam wszystko". O tym mówią stewardessy i stewardzi

Polska
"Ta praca uczy, że nie można powiedzieć: widziałam wszystko". O tym mówią stewardessy i stewardzi
Pixabay

- Codziennie dzieje się tyle, że nawet tego nie zapamiętujemy. Dziś miałam pasażerkę, która wyjęła i nadmuchała kamizelkę ratunkową w samolocie dla zabawy - opowiada polsatnews.pl stewardessa pracująca w jednej z bliskowschodnich linii lotniczych.

Tanie linie lotnicze, europejskie linie tradycyjne, czartery i linie z Bliskiego Wschodu - codziennie latamy nimi po całym świecie. Obsługują nas odpowiednio przeszkoleni do tego stewardessy i stewardzi. To oni pełnią kilka funkcji jednocześnie. Serwują posiłki, pomagają podróżnym w kryzysowych sytuacjach, wspierają, ostrzegają, dbają o komfort podróży, sprzątają, a w razie awaryjnego lądowania odpowiadają za bezpieczną ewakuację. W zanadrzu mają również wiele historii. Każdy typ linii charakteryzuje się innymi pasażerami i udogodnieniami.

 

Niezależnie od miejsca pracy, członkowie załogi obsługującej samoloty pasażerskie w zdecydowanej większości nie mogą wypowiadać się o sprawach służbowych bez wcześniejszej zgody firmy. Nasi rozmówcy zechcieli więc pozostać anonimowi.

 

Low costy

 

Rzym za 100 złotych w dwie strony? To wszystko umożliwiają tanie linie lotnicze, tzw. low costy. Dzięki niskim cenom europejskie kierunki stoją dla wielu otworem. Basia pracuje jako stewardessa od blisko dwóch lat. Przygodę z lataniem rozpoczęła w czarterach. Ze względu na niezadowalające zarobki postanowiła przenieść się do low costów.

 

Typ pasażera w takich liniach jest trudny do określenia.

 

- Każdego dnia w pracy spotykam wiele sympatycznych osób, które z uśmiechem proszą o pomoc z zapięciu pasów, o podanie kawy czy wyjaśnienie, jak działa zamek w toalecie. Na kierunkach "biznesowych" takich jak Londyn, Dublin czy Berlin pasażerowie są bardziej zdyscyplinowani, często latają, wiedzą jak i gdzie umieścić swój bagaż, doskonale znają menu i wiedzą, na co mają ochotę. Proszą o kawę i chcą mieć spokój, żeby oddać się pracy - opowiada.

 

Stewardessa dzieli się również doświadczeniami najtrudniejszych, jej zdaniem, destynacji.

 

- Najcięższy kierunek? Do Izraela, szczególnie Tel-Avivu. Pasażerowie zachowują się jakby byli w autobusie, nie siadają, kiedy włącza się sygnalizacja zapięcia pasów. Nie słuchają poleceń załogi, cały czas stoją w przejściu, uniemożliwiając przejazd z wózkiem serwisowym. Bywa niezwykle ciężko i za każdym razem, kiedy w grafiku widzę Tel-Aviv to mam złe przeczucia. Pasażerowie na tym kierunku bywają również bardzo roszczeniowi, często chcą dostać wodę za darmo, chociaż wiedzą, że nie posiadamy takiej do częstowania, pytają o koce i poduszki. Zdarzyło mi się, że powiedziałam, że niestety, ale nie mamy na pokładzie tego typu udogodnień, na co otrzymałam odpowiedź "to niech pani zrobi tak, żeby były". Niestety zarówno panie jak i panowie bywają nieprzyjemni na tej destynacji.

 

Według Basi, kierunki typowo wakacyjne, np. Ateny, Korfu, Malaga, Ibiza czy Majorka charakteryzują się większym popytem na alkohol. Aby nie dopuścić do niebezpiecznej sytuacji na pokładzie, załoga czasami musi interweniować.

 

- Zdarzyło mi się odebrać z rąk pasażerów litr wódki kupiony na strefie bezcłowej. Oczywiście oddałam butelkę podczas wysiadania z samolotu. Ludzie nie rozumieją, dlaczego nie mogą konsumować swojego alkoholu na pokładzie, skoro my serwujemy praktycznie to samo. Otóż wyjaśniam, że ostatnie, czego potrzebuje załoga to pijany, awanturujący się pasażer, czy też taki, który nie może o własnych siłach wyjść z samolotu lub zwracający zawartość swojego żołądka na fotel. Sprzedając małe buteleczki alkoholu widzę, ile kto wypił i mogę w każdej chwili odmówić sprzedaży. Osobiście jestem za zakazem spożywania i sprzedaży alkoholu w samolocie.

 

To, na co podróżni wydają pieniądze na pokładzie w dużym stopniu zależy od kraju, z którego pochodzą.

 

- Pasażerowie z krajów "bogatszych" (mam na myśli UK, Skandynawię czy Niemcy) kupują dużo, ceny są praktycznie takie same jak w ich krajach, więc czemu nie mieliby sprawić sobie posiłku na pokładzie. Najwięcej sprzedaję kawy i Kinder Bueno, a także kanapek na ciepło. Z alkoholi niewątpliwie whisky i cola. Panie bardzo lubią sprawić sobie perfumy czy kosmetyki. Pasażerowie wracający z wakacji kupują na potęgę. Chcą wydać całe euro, które im zostało, więc biorą perfumy nawet nie patrząc na cenę - kończy swoją wypowiedź.

 

Maciek na co dzień lata z Gdańska. Miasto to oferuje dużo połączeń do Skandynawii. Na tych kierunkach z kolei typ pasażera jest dość jasno określony.

 

- Najczęściej podróżują mężczyźni, pracownicy np. platform wiertniczych czy zatrudnieni w rybołówstwie. Latają regularnie, po kilku tygodniach wracając do Polski. Czasem zdarza się tak, że na pokładzie jest zaledwie kilka kobiet.

 

Problemem pojawiającym się podczas podróży do tych destynacji jest alkohol. Spotyka się z problemami podobnymi do Basi.

 

- Pasażerowie, wyluzowani po pracy, już na lotnisku zaczynają "drinkować". Gdy ktoś jest zbyt nietrzeźwy, przy bramkach musimy go wyłapać. Zdarza się, że takiej osobie odmawiamy wejścia na pokład. Rozmawiając z nią, nigdy nie mówimy wprost: jest pan pijany. Pytamy raczej jak się czuje i czy wszystko jest dobrze. Ostateczna decyzja należy do kapitana. Podróżni często nie rozumieją również, że w samolocie nie można spożywać alkoholu zakupionego na lotnisku. Nie chodzi o to, że nasza firma chce zarobić na sprzedaży, ale o odpowiednią kontrolę trzeźwości pasażera. Wydając mu alkohol, wiemy, ile wypił i kiedy musimy powiedzieć: "już wystarczy".

 

Steward zauważył również sporą liczbę Norwegów i Finów podróżujących do Gdańska w celach zdrowotnych.

 

- Pasażerowie z tych krajów przylatują do Polski, aby poprawić stan uzębienia. W Trójmieście są kliniki dostosowane do potrzeb obcokrajowców. Mogą oni zobaczyć wizualizacje nowego uśmiechu i wykonać zabiegi w cenach niższych niż w ich ojczyźnie. W niektórych klinikach są nawet pokoje gościnne dedykowane takim klientom dojeżdżającym na miejsce podstawionymi na lotnisko busami.

 

Czartery

 

Loty czarterowe są rezerwowane przez biura podróży, dlatego główną grupą pasażerów są tu turyści. Trudno wyciągnąć średnią wieku, gdyż latają zarówno najmłodsi, jak i seniorzy. Nie brakuje rodzin z dziećmi, nawet z tymi do drugiego roku życia.

 

- Często po destynacji widać już jaki typ pasażera będzie dominować. W tym sezonie sporo rodzin lata do Grecji i tam zawsze na pokładzie jest dużo dzieci. Majorka, przykładowo, to więcej par, choć nie zawsze ta reguła się sprawdza - opowiada portalowi polsatnews.pl Anna pracująca w jednej z europejskich linii czarterowych.

 

- Pasażerowie tego lata wybierają niezmiennie Egipt, Grecję, Turcję, Bułgarię i Wyspy Kanaryjskie. Zwłaszcza na tych destynacjach można zaobserwować rodziny z dziećmi lub grupy znajomych - dodaje Klaudia, stewardessa zatrudniona również w czarterach.

 

Wbrew powszechnej opinii, podróżni nie oszczędzają.

 

- Sprzedajemy sporo alkoholu. Panowie wybierają głównie piwo, panie wino lub Prosecco. Przy wylocie poza strefę Schengen, gdy mamy ofertę duty free, sprzedajemy dość dużo napojów procentowych, za to mniej papierosów. Na lotach dziennych idzie nam dużo ciepłego jedzenia, jak kanapki czy rogaliki. Najpopularniejszymi pamiątkami kupowanymi na pokładzie są modele samolotów i gadżety dla dzieci związane z linią. Schodzą również perfumy, ale te z niższej półki cenowej - podkreśla Anna.

 

Klaudia, podczas rozmowy, wspomina również o tym, aby przy zakupie wycieczki kierować się rozsądkiem.

 

- Dla mniejszych pasażerów, poniżej drugiego roku życia, zdecydowanie bardziej rekomendowane są krótsze trasy, poniżej 3 godzin lotu, mając na uwadze komfort podróży zarówno dziecka, jak i rodziców oraz współpodróżnych.

 

Osobom lecącym w większej grupie członkowie załogi polecają, aby nie czekać z odprawą do ostatniej chwili, gdyż może się okazać, że zostaną rozdzieleni na czas rejsu, a załoga pokładowa przy pełnym bookingu nie będzie miała możliwości, aby połączyć np. rodzinę.

 

Jak się okazuje, klaskanie, z którym kojarzeni są głównie Polacy, zdarza się również innym narodowościom.

 

- Faktycznie, u nas jest to częstsze, ale zauważyłam, że robią tak czasem Francuzi i Niemcy - puentuje stewardessa.

 

Europejskie linie narodowe

 

Aleksandra pracuje w jednej z europejskich linii narodowych. Lata na rejsach krótkodystansowych do m.in. Tallinna, Wilna, Sztokholmu, Odessy czy Kopenhagi.

 

- Na większości tych lotów da się zaobserwować biznesowy profil pasażera. Widać, że są to osoby lecące do pracy i niejednokrotnie wracają tego samego dnia. Na lotach do Odessy pasażerowie nie są zbyt otwarci, raczej roszczeniowi. Podróżujący do Sztokholmu piją bardzo dużo kawy, najczęściej czarnej. Kierunkiem typowo turystycznym, przeznaczonym dla rodzin z dziećmi jest Billund, w którym znajduje się słynny Legoland.

 

Stewardessa opowiada również o różnicach między klasą ekonomiczną a biznesową i premium.

 

- Ze względu na to, że loty są krótkie (maksymalnie 1 godzina i 40 minut), nie serwujemy posiłków w klasie ekonomicznej. Pasażerowie tej klasy mogą skorzystać z oferty płatnych napojów i przekąsek, w tym kanapek. Klasy biznes i premium w cenę biletu mają wliczony posiłek, napoje alkoholowe i bezalkoholowe. Pasażerowie jedzą metalowymi sztućcami. Podróżny w klasie biznes dostanie napój w szkle, natomiast w premium są to już plastikowe kubki. Pasażer klasy biznes będzie zawsze siedział sam.

 

Linie bliskowschodnie

 

Na rynku lotniczym jest kilka liczących się linii z Bliskiego Wschodu. Profil pasażera jest tam dość zróżnicowany i wiele zależy od kierunku.

 

- Każdy lot jest inny i cechuje się innymi pasażerami. Inaczej jest, gdy się leci do Ameryki, Azji czy Afryki czy  kraju arabskiego. Na niektórych kierunkach podróżni np. w ogóle nie piją alkoholu - mówi Anna, stewardessa jednej z linii bliskowschodnich.

 

Agnieszka, pracująca w innej linii z Bliskiego Wschodu opowiada z kolei, że podczas pracy spotyka się głównie z jednym typem pasażera.

 

- Średnia wieku to około 30-40 lat, zdecydowana większość to mężczyźni, Hindusi, nawet jeśli nie jest to kierunek indyjski. Wśród wybieranych przez nich alkoholi królują whiskey oraz piwo. Jedzą z kolei kurczaka.

 

Stewardessa Mirella opowiada o konkretnych kierunkach i głównych celach wizyt podróżnych.

 

- Zdecydowanie najwięcej pasażerów jest pochodzenia hinduskiego, którzy albo lecą ze Stanów, Europy do Indii, albo wylatują z Indii do tych krajów. Często są to rodziny, nawet kilka pokoleń, nierzadko osoby, których małżeństwo zostało zaaranżowane, zgodnie z kulturą tego kraju i lecą poznać przyszłego partnera wraz z rodziną. Na lotach do Australii można spotkać wielu Brytyjczyków, którzy również latają w odwiedziny. Natomiast pasażerowie z krajów Zatoki Perskiej najczęściej podróżują do Indonezji, Malezji, Tajlandii i Maroka jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu, a do Niemiec oraz Stanów na leczenie. Popularne są także kierunki jak Londyn i Paryż, ze względu na modę, to właśnie tam wielu lubi robić zakupy, a loty do Europy są krótsze niż do USA. Niezwykle ważnym kierunkiem dla każdego muzułmanina zwłaszcza w sierpniu (miesiąc hadżdżu) są święte miejsca islamu, czyli meczety w Mekce i Medynie w Arabii Saudyjskiej, dlatego zazwyczaj pasażerowie lecą do Dżuddy, skąd udają się na pielgrzymkę - wyjaśnia.

 

Różne narodowości na pokładzie zachowują się inaczej.

 

- Najbardziej skarżyć się lubią Brytyjczycy i Francuzi, nie ukrywają niezadowolenia i otwarcie o tym mówią. Podobnie, lecz wyrażając emocje w inny sposób, zachowują się Japończycy, dlatego pierwszy lot w biznes klasie do Japonii był dla mnie bardzo stresujący. Przełożona lotu, Japonka, ostrzegała nas przed lotem, że skarg bywa sporo, więc musimy uważać, by odpowiednio się komunikować, by nie popełnić żadnego błędu przy np. serwowaniu posiłków. Pasażerowie z Japonii odznaczają się wysoką kulturą osobistą, są uprzejmi, nie potrafią narzekać, przyjmą wszystko w ciszy i spokoju, skarga przyjdzie mailem. Większość lotów do Azji jest przyjemna ze względu na sposób bycia pasażerów z krajów azjatyckich. Są uprzejmi, spokojni, mili, nie mają w naturze kłócenia się o brak preferowanej opcji posiłku czy miejsca w samolocie, nie piją dużo alkoholu. Trochę inaczej zachowują się Chińczycy, są bardziej żywiołowi, głośniej rozmawiają, głośniej się śmieją, nie tylko na lotach, ale także zwiedzają, robią zakupy, choć nie kłócą się z załogą. Wielkim zdziwieniem była dla mnie sytuacja przy basenie hotelowym po locie, gdy podeszła do mnie pewna Chinka, by przekazać komplement od jednego z mężczyzn, z którymi spędzała wieczór. Podziękowałam, a gdy odeszła, koleżanka Tajka z załogi powiedziała, że nawet dla niej, choć jest też Azjatką, to nie jest komplement - przyznaje.

 

Linia, w której pracuje Anna do standardowego menu na niektórych destynacjach dodaje specjalne, lubiane przez pasażerów z danego kraju, propozycje.

 

- Właściwie wszystkie azjatyckie destynacje zaopatrują nas w noodle, bo "przecież wszyscy Azjaci je uwielbiają". Pomiędzy serwisami każdy może o nie poprosić. Na lotach do Japonii z kolei zawsze jest kimchi.

 

Na części destynacji należy się przygotować na różne, czasem zaskakujące, zachowania.

 

- Na niektórych lotach do Azji trzeba się przyzwyczaić do mlaskania i siorbania - wyraz zadowolenia ze smacznego posiłku. Zaś na lotach do Indii najczęściej padające słowa to: whisky, water i veg. Pasażerowie latają całymi rodzinami, więc jest mnóstwo dzieci na pokładzie, podobnie jak na lotach do Arabii Saudyjskiej i Egiptu, na tym ostatnim najczęściej padające słowa to bebzi (pepsi) i banadol (panadol - w języku arabskim nie ma fonemu /p/) i dużo, dużo cukru. Loty są trudne i męczące, choć bardzo krótkie, pasażerowie stale o coś proszą, napoje, drinki, jedzenie, koce - dodaje Mirella.

 

W zależności od linii, posiadają one kilka klas, zazwyczaj dwie lub trzy. W każdej z nich pasażer ma określone udogodnienia.

 

- Posiadamy dwie klasy: ekonomiczną i biznes. W biznesie jest oczywiście więcej miejsca, w niektórych samolotach fotel rozkłada się do pozycji łóżka. Podróżni dostają również kołdry zamiast koca, bardziej rozbudowane posiłki, szklaną i porcelanową zastawę, lepsze słuchawki. Mają serwis już na ziemi, gdzie dostają najnowsze gazety, zimne i gorące napoje, ręczniki, kawę, daktyle. Podczas boardingu zbierane są od nich zamówienia. Na pokład wchodzą pierwsi - kończy wypowiedź Agnieszka.

Aleksandra Cieślik/msl/ polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie