Karczewski: nie mam sobie nic do zarzucenia ws. procedowania nowelizacji Kodeksu karnego
- Dołożyłem wszelkiej staranności, żeby nowelizację Kodeksu karnego poprawić. Zgłosiliśmy ponad 40 poprawek, Sejm większość przyjął - powiedział w programie "Graffiti" marszałek Senatu Stanisław Karczewski, komentując decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o skierowaniu nowelizacji Kodeksu karnego do Trybunału Konstytucyjnego.
Przygotowany przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt nowelizacji Kodeksu karnego, zaostrzający kary za niektóre przestępstwa, w tym pedofilskie, został złożony w Sejmie 14 maja. W piątek prezydent skierował ustawę do TK.
W uzasadnieniu decyzji napisano, że "tryb postępowania z przedmiotową ustawą wzbudza poważne zastrzeżenia, co do dochowania konstytucyjnych standardów procesu legislacyjnego".
Jak wyjaśniał wiceszef Kancelarii Prezydenta Paweł Mucha "dwie podstawowe kwestie, które zdecydowały o wniosku, to procedowanie ustawy w trybie niekodeksowym oraz wykroczenie poza materię ustawy przy zgłaszaniu poprawek w Senacie".
"Konsultowaliśmy się z różnymi środowiskami"
- W trakcie zgłaszania poprawek nie wiedziałem, że wykraczają one poza zakres nowelizacji kodeksu karnego - mówił Karczewski, odnosząc się do tych zarzutów. Na pytanie Piotra Witwickiego, czy ma sobie coś do zarzucenia w tej sprawie, kilkukrotnie odpowiedział: "nie".
- Nie słyszałem w trakcie procedowania głosu naszych legislatorów, że jakieś poprawki wykraczają poza zakres nowelizacji. Dołożyłem wszelkiej staranności, żeby tę ustawę poprawić. Mieliśmy wiele opinii, wiele próśb i to zrobiliśmy, ponad 40 poprawek zgłosiliśmy, z których wiem, że Sejm przyjął zdecydowaną większość - powiedział Karczewski.
Przekonywał, że senatorowie "bardzo starannie pracowali nad tą ustawą".
- Konsultowaliśmy się z rożnymi środowiskami, również tymi, które były nastawione do niej krytycznie. Robiliśmy to wnikliwie i analizowaliśmy ustawę długi czas - powiedział marszałek Senatu.
Na uwagę, że właśnie tempo prac nad ustawą - została uchwalona w ciągu dwóch dni - było jednym z zarzutów wobec niej odparł: "Daliśmy sobie w ciągu dwóch dni naprawdę dużo czasu".
Jak stwierdził Karczewski, "skierowanie do TK przez prezydenta jest procedurą, która jest stosowana w państwie demokratycznym". - Główne zastrzeżenia pana prezydenta dotyczą procedowania niekodeksowego, nie samych zapisów kodeksu karnego - zaznaczył.
"Mamy bardzo złe doświadczenia z Timmermansem"
Marszałek Senatu został zapytany o całonocne negocjacje przywódców w Brukseli dotyczące obsady stanowisk w Unii Europejskiej podkreślił, że Polska dąży do tego, by "tam byli politycy, którym zależy na konsensusie na tym, żeby państwa UE łączyć a nie dzielić".
Według niego na pewno bardzo dobrze się stało, że Polska wraz z krajami Grupy Wyszehradzkiej sprzeciwiła się kandydaturze Fransa Timmermansa na szefa Komisja Europejskiej.
- Mamy bardzo złe doświadczenia z panem Fransem Timmermansem; jest nieżyczliwy Polsce, nieżyczliwy rządowi Prawa i Sprawiedliwości, nie rozumie tych interesów, nie rozumie sytuacji państwa postkomunistycznych. Jest trochę oderwany od rzeczywistości, więc tutaj była z naszej strony blokada. Dobrze, że do tego doszło - powiedział Karczewski.
Pytany, kogo Polska widziałaby na stanowisku szefa KE powiedział: "zobaczymy, jakie zostaną przedstawione nazwiska. Nie chcemy proponować, my (ich) nie zgłaszamy, trzeba cierpliwie czekać. Choć mówi się w kuluarach o Michelu Barnier (negocjator UE ds. brexitu - red.). To polityk francuski, który na pewno spełniałby oczekiwania postawy koncyliacyjnej, polityka dialogu, któremu zależy na łączeniu a nie na dzieleniu".
"Unia dwóch prędkości"
- Bardzo nam zależy, żeby UE nie podzieliła się, żeby nie było UE dwóch prędkości. Chcemy, żeby UE była Unią państw solidarnych i suwerennych. Na tym nam zależy, o to dbaliśmy, dbamy i będziemy dbali - stwierdził marszałek Senatu.
W poniedziałek przywódcy państw i rządów unijnych po całonocnych konsultacjach kolejny raz mają spróbować przezwyciężyć impas w rozmowach dotyczących obsadzenia głównych stanowisk unijnych.
- Szef Rady Europejskiej Donald Tusk wkrótce wznowi obrady na śniadaniu - poinformował na Twitterze przed godz. 7 rano jego rzecznik Preben Aaman.
Premier Włoch Giuseppe Conte, który zszedł do dziennikarzy kilka minut wcześniej mówił, że wciąż nie ma porozumienia, kto ma być nowym przewodniczącym Komisji Europejskiej i innych instytucji.
Przez całą noc testowane było poparcie dla kandydata socjalistów, Holendra Fransa Timmermansa, na którego zgodziły się wcześniej w kuluarach szczytu G20 w Osace Francja, Niemcy, Hiszpania oraz Holandia. Cały czas sprzeciw wobec Holendra podtrzymuje jednak Grupa Wyszehradzka.
Stanowisko Włoch w jego sprawie nie jest już jednak jednoznacznie negatywne. W sobotę wicepremier tego kraju Matteo Salvini oświadczył, że rząd w Rzymie nie poprze kandydatury Timmermansa. Conte pytany o Holendra mówił, że Włochy cały czas były otwarte, ale nie uważają, że bycie kandydatem wiodącym powinno być jedynym kryterium mającym znaczenie w tym procesie.
Według poinformowanych źródeł Rzym, ale też Warszawa, chcą, by głosowanie na przewodniczącego KE było tajne.
"Szkoda"
- Żałuję, że Ryszard Petru żegna się z polityką, bo to bardzo barwna postać. Szkoda. Życzę powodzenia poza polityką - powiedział.
Dotychczasowe odcinki programu "Graffiti" można obejrzeć tutaj.
Czytaj więcej