"Zapewnienia abp. Scicluny są dla mnie śmieszne". Ofiara księdza-pedofila po konferencji KEP

Polska

- Jesteśmy oburzeni tym, co się wydarzyło na konferencji z udziałem abp. Charlesa Scicluny - stwierdzili członkowie Fundacji "Nie lękajcie się", którzy spotkali się z dziennikarzami w piątek po konferencji kończącej 383. zebranie plenarne KEP w Wałbrzychu.

Jak powiedział dziennikarzom Marek Chmielewczyk, który jest ofiarą księdza-pedofila i jednym z bohaterów filmu Tomasza Sekielskiego "Nie lękajcie się", sytuacja po konferencji z udziałem arcybiskupa Malty jest dla niego "po prostu śmieszna".

 

- Przed chwilą arcybiskup (Charles Scicluna - red.) mówił o tym filmie, o jego wzruszeniu, o tym, co przeżywał oglądając go (...). Zapewnienia, które abp Scicluna przedstawił - słuchając tutaj na żywo tego, co powiedział, że nie wie o tej sprawie, że nie czytał raportu (dot. pedofilii w polskim Kościele - red.) - jest dla mnie śmieszne - ocenił.

 

Dziennikarka "Krytyki politycznej" i współautorka raportu Fundacji "Nie lękajcie się" Agata Diduszko-Zyglewska powiedziała, że członkowie fundacji dostarczyli raport dot. pedofilii w Kościele do rąk własnych papieża. - Dla mnie to, co dzisiaj usłyszałam, jest oburzające. Abp Scicluna powiedział, że przyjechał tutaj na wizytę zapowiedzianą rok temu. Czyli, to wszystko, co się wydarzyło - mapa kościelnej pedofilii, na którą weszło 10 mln ludzi, film Sekielskich, raport o pedofilii - w ogóle nie wpłynęły na plany pana arcybiskupa - mówiła.

 

"Z chęcią mu ten raport wręczymy"

 

Dodała, że abp Scicluna stwierdził, że nie zapoznał się z raportem przekazanym papieżowi w lutym przez fundację. - Papież Franciszek najwyraźniej nie przekazał informacji o tym raporcie z Polski, gdzie wskazujemy 24 biskupów i arcybiskupów i pokazujemy dokładnie, jak są odpowiedzialni za gwałty i molestowanie dzieci, swojemu głównemu specjaliście od kościelnej przemocy wobec dzieci. Jest to dosyć oburzające - oceniła.

 

Odnosząc się do słów abp Scicluny, że "łatwo jest wskazywać palcem" powiedziała: - Nie wiem, co jeszcze my - ludzie zajmujący się badaniem skali tego, i co ofiary w Polsce - mogą jeszcze zrobić, żeby zwrócić uwagę Kościoła w Polsce na problem, że należy sprawców przekazywać świeckim organom ścigania - podkreśliła. - Jesteśmy oburzeni tym, co się wydarzyło na tej konferencji - powiedziała Diduszko-Zyglewska.

 

Posłanka i członkini fundacji "Nie lękajcie się" Joanna Scheuring-Wielgus dodała, że jeżeli abp Scicluna nie czytał raportu, to ona dysponuje jego kopią, którą chce mu przekazać. - Jeżeli ktoś mu może doniesie, że tu przedstawiciele fundacji stoją, to z chęcią mu ten raport wręczymy - powiedziała. Dodała, że jest "zszokowana tym, co dzisiaj powiedział abp Scicluna".

 

Zawiadomienie do prokuratury ws. Marka Lisińskiego

 

Członkowie fundacji odnieśli się też do sprawy Marka Lisińskiego, który 30 maja podał się do dymisji ze stanowiska prezesa zarządu Fundacji "Nie lękajcie się". Przyczyną dymisji było wyłudzenie pieniędzy przez Lisińskiego od ofiary księdza pedofila, o czym napisała "Gazeta Wyborcza".

 

Diduszko-Zyglewska poinformowała, że 4 czerwca fundacja podpisała umowę z niezależnym księgowym, który ma przeprowadzić kontrolę wydatków fundacji od momentu jej założenia do maja 2019 r.

 

- Umowa przewiduje, że biegły dokona oceny i stworzy raport, który opublikujemy w ciągu 60 dni. Natomiast jeśli chodzi o wydatki fundacji w latach 2018-2019 ta część raportu powstanie w 30 dni od momentu, kiedy księgowy dostał całość materiału - mówiła. Dodała, że anonimowy darczyńca zgodził się sfinansować tę kontrolę.

 

Poinformowała też, że 6 czerwca fundacja wysłała zawiadomienie do prokuratury ws. popełnienia przestępstwa przez Marka Lisińskiego, który wyłudził pieniądze od ofiary księdza-pedofila. Podkreśliła, że władze fundacji złożyły też wniosek o wykreślenie Lisińskiego z KRS jako prezesa fundacji. - Fundacja pracuje na co dzień, więc prosimy ofiary o zgłaszanie się - zaapelowała Diduszko-Zyglewska.

 

Scheuring-Wielgus stwierdziła, że "jest jej przykro, że fundacja "Nie lękajcie się" przeżywa to, co przeżywa". - To jest dobry moment, żeby fundacja została oczyszczona ze wszystkich złych emocji - powiedziała. Zapewniła, że rada fundacji nie wiedziała przed publikacją artykułu w "GW" o tym, co zrobił Lisiński.

zdr/ PAP
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie