Sprawa R. Dziekańskiego: policjant oskarża przełożonych o błędne procedury użycia paralizatorów
Jeden z kanadyjskich policjantów, oskarżonych o krzywoprzysięstwo ws. śmierci rażonego paralizatorem na lotnisku Roberta Dziekańskiego, 12 lat po zdarzeniu oskarżył kierownictwo policji o błędne procedury i błędne szkolenie z używania paralizatorów. Gerald Rundel twierdzi, że przełożeni "zamiast wziąć odpowiedzialność, skierowali winę i pomagali w sfabrykowaniu przestępstwa wobec podwładnych."
Dziekański zmarł 14 października 2007 roku po tym, gdy na lotnisku w Vancouver funkcjonariusze Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP) użyli paralizatorów, by go obezwładnić. Zdarzenie nagrał jeden z podróżnych na lotnisku.
Zachowanie funkcjonariuszy analizowała komisja sędziego Thomasa Braidwooda. W raporcie wskazała, że użycie paralizatora wobec Dziekańskiego było nieuzasadnione, a działania policjantów z Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej pochopne. Po dochodzeniu, prowadzonym przez specjalnego prokuratora Richarda Pecka, czterem funkcjonariuszom postawiono zarzuty składania fałszywych zeznań. Kwesi Millington, który jako pierwszy wystrzelił z paralizatora, został później skazany na 30 miesięcy więzienia. Benjamin Robinson na dwa lata więzienia w zawieszeniu na rok i 240 godz. prac społecznych. Bentley i Rundel zostali uniewinnieni.
"Kozły ofiarne"
Bill Bentley 31 maja podpisał ugodę z policją. Pozwał ją w 2016 roku, zarzucając, że zrobiła z niego "kozła ofiarnego". Szczegóły ugody są tajne, Bentley poinformował o niej publicznie kilka dni po jej podpisaniu.
Pozwy wytoczyli również pozostali policjanci uczestniczący w zdarzeniu, ale są one w toku.
Ponadto Gerald Rundel w ostatnich dniach napisał skargę na kierownictwo RCMP, które "zamiast wziąć odpowiedzialność za błędne procedury i trening z użyciem paralizatorów, skierowali winę i pomagali w sfabrykowaniu przestępstwa swoich 4 podwładnych" - można przeczytać w skardze.
Jego zdaniem, przełożeni m.in. "nie ujawniali dokumentów" i nie "zbadali odpowiednio skarg", które miał składać przez lata.
Ponadto w ubiegłym roku policja podpisała ugodę z wdową po Pierrze Lemaitre, rzeczniku prasowym Policji Konnej, który po sprawie Dziekańskiego popełnił samobójstwo.
Zdaniem wdowy kierownictwo policji miało mu zabronić prostowania informacji, które podał, a które były błędne.
Czytaj więcej
Komentarze