Kanada: Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok ws. policjantów związanych ze śmiercią Polaka
Sąd Apelacyjny prowincji Kolumbia Brytyjska na zachodzie Kanady utrzymał w środę (czasu miejscowego) wyrok skazujący za składanie fałszywych zeznań w sprawie Roberta Dziekańskiego w 2007 roku.
Sąd rozpatrywał apelację Benjamina Robinsona, jednego z czterech policjantów, którzy w październiku 2007 r. użyli paralizatorów wobec Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver. W marcu 2015 r. Robinson został jako drugi z tych policjantów skazany za składanie fałszywych zeznań.
Robinson od 2012 r. nie jest już funkcjonariuszem policji. Został zwolniony za utrudnianie pracy wymiarowi sprawiedliwości w sprawie niezwiązanej ze śmiercią Dziekańskiego.
Po wyroku skazującym dla Robinsona w 2015 r. agencja Canadian Press cytowała sędziego Nathana Smitha, który powiedział, że wszyscy policjanci podawali w swoich zeznaniach takie same okoliczności zdarzenia, ale te, po porównaniu z nagraniem z lotniska, okazały się nieprawdziwe. Prokurator zarzucał policjantom, że ustalili między sobą, iż przedstawią zmyśloną wersję zdarzeń, i kłamali podczas przesłuchań. Sędzia Smith dodał wówczas, że Robinson miał powody, by składać fałszywe zeznania.
"Nieuzasadnione użycie paralizatora"
Zarzut składania fałszywych zeznań postawiono policjantom w konsekwencji dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Richarda Pecka, oddelegowanego przez rząd Kolumbii Brytyjskiej do zajęcia się sprawą śmierci Dziekańskiego. W 2011 r. Peck uznał po zakończeniu prac, że małe jest prawdopodobieństwo skazania policjantów na podstawie innych potencjalnych zarzutów.
To właśnie Peck rekomendował rządowi prowincji ponowne przeanalizowanie wcześniejszej decyzji o umorzeniu śledztwa wobec policjantów. Peck został oddelegowany do pracy nad sprawą śmierci Dziekańskiego po publikacji raportu komisji sędziego Thomasa Braidwooda, pracującej na zlecenie rządu Kolumbii Brytyjskiej.
Braidwood uznał użycie paralizatora wobec Dziekańskiego za nieuzasadnione, a działania policjantów z Kanadyjskiej Królewskiej Policji Konnej (RCMP) za pochopne. Podkreślił też, że gdyby policjanci nie mieli paralizatorów, zastosowaliby inne środki znane im ze szkoleń. W jego opinii kilkakrotne użycie tasera wywołało u Dziekańskiego wzrost ciśnienia krwi i przyspieszenie pracy serca oraz odegrało olbrzymią rolę w spowodowaniu śmierci zmęczonego i zdenerwowanego Polaka.
W grudniu 2009 r. komisja zajmująca się dochodzeniami w sprawie skarg na policję przedstawiła raport w sprawie działania czterech oficerów policji, w którym stwierdzono, że użycie tasera wobec Dziekańskiego było "przedwczesne i nieadekwatne".
14 października 2007 roku Dziekański zmarł po tym, gdy na lotnisku w Vancouver funkcjonariusze RCMP użyli paralizatorów, by go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania wykonanego przez jednego z podróżnych na lotnisku, Dziekański zachowywał się dość agresywnie po długim locie i 10-godzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska, jednak w żaden sposób nie zagrażał policjantom.
PAP
Komentarze