Liverpool zwycięzcą piłkarskiej Ligi Mistrzów

Świat
Liverpool zwycięzcą piłkarskiej Ligi Mistrzów
PAP/EPA/Kiko Huesca

Piłkarze Liverpoolu pokonali w Madrycie Tottenham Hotspur 2:0 (1:0) w finale Ligi Mistrzów. Pierwszą bramkę, w drugiej minucie spotkania, z rzutu karnego zdobył Egipcjanin Mohamed Salah, a drugą Belg Divock Origi w 87. "The Reds" po raz szósty zostali najlepszą drużyną Europy.

Już w 20. sekundzie dośrodkowanie "The Reds" zablokował w polu karnym Moussa Sissoko. Powtórki pokazały, że piłka dotknęła Francuza w okolicach klatki piersiowej i ręki, jednak arbiter Damir Skomina, po skorzystaniu z systemu VAR, zdecydował się podyktować rzut karny.

 

Do piłki ustawionej w odległości jedenastu metrów od bramki Hugo Llorisa podszedł Mohamed Salah i mocnym strzałem w kierunku prawego słupka otworzył wynik meczu, stając się tym samym pierwszym Egipcjaninem, któremu udało się strzelić gola w finale Ligi Mistrzów.

 

ZOBACZ BRAMKI Z FINAŁU LIGI MISTRZÓW NA POLSATSPORT.PL

 

Tottenhamowi brakowało jakości przy konstruowaniu ataków i ich próby były udaremniane przez obrońców "The Reds". Podopieczni Jurgena Kloppa byli zdecydowanie bardziej konkretni, czego dowodem mogła być próba Andrew Robertsona z 38. minuty. Szkot, który wyszedł na boisko naładowany pozytywną energią, wykorzystał wolną przestrzeń po lewej stronie boiska i mocno uderzył lewą nogą, jednak piłkę w ostatniej chwili przeniósł nad poprzeczkę Lloris.

 

W pierwszej połowie nic więcej się już nie wydarzyło, wobec czego piłkarze Liverpoolu zeszli do szatni ze skromną zaliczką.

 

Druga odsłona przez długi czas przypominała partię szachów. Na pierwszą naprawdę dogodną okazję kibice musieli czekać do 69. minuty, gdy Salah zagrał prostopadle do Jamesa Milnera, jednak weteran Liverpoolu uderzył tuż obok prawego słupka.

 

W 80. minucie piłkarze "Spurs" ruszyli ze zmasowanymi atakami. Najpierw mocny strzał z dystansu oddał Son Hueng-min, jednak na posterunku był dobrze ustawiony Alisson, który sparował piłkę. Ta trafiła pod nogi nadbiegającego Lucasa Moury, jednak nie dał on rady uderzyć z należytą siłą i niebezpieczeństwo zostało zażegnane.

 

W 84. minucie serca kibiców "The Reds" zadrżały, gdy kapitalny strzał z rzutu wolnego oddał Christian Eriksen, jednak jeszcze lepszą interwencją popisał się Alisson. Chwilę później Joel Matip podał w poprzek boiska do znajdującego się w polu karnym Origiego, a niezawodny Belg precyzyjnym strzałem w kierunku prawego słupka ustalił wynik meczu.

 

"Wciąż mam nadzieję"

 

Trener Juergen Klopp doprowadził swoje drużyny - Borussię Dortmund w 2013 roku oraz Liverpool od 2015 - do finału klubowych rozgrywek na Starym Kontynencie po raz czwarty. Poprzednie trzy mecze o trofeum przegrał.

 

- Zawsze są inne okoliczności, inny zespół, inny rywal... Gdybym pomyślał, że to ja jestem przyczyną tych wszystkich porażek, to mielibyśmy problem. Ale tak nie jest. Wciąż mam wiarę w siebie - mówił szkoleniowiec na konferencji przed meczem.

 

Większość jego zawodników grało w finale w ubiegłym roku w Kijowie, gdzie "The Reds" ulegli Realowi Madryt 1:3. Zdaniem Kloppa było to dla nich cenne doświadczenie, dzięki któremu zrobili duży postęp w tym sezonie.

 

- Chłopcy zrobili ogromny krop naprzód. Wreszcie gramy konsekwentnie i ta konsekwencja będzie też konieczna jutro - ocenił.

 

Po raz siódmy w historii Ligi Mistrzów (od sezonu 1992/93) o trofeum walczyły dwa kluby z tego samego kraju.

luq/bas/ PAP, polsatnews.pl, polsatsport.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie