Burmistrz Myślenic dostał maile z pogróżkami. "Niebawem mnie spotkasz - śmierć"
Burmistrz miasta i gminy Myślenice Jarosław Szlachetka (PiS) poinformował, że otrzymał groźby pozbawienia życia. O sprawie zawiadomił policję. "Przesłana groźba śmierci uświadomiła mi, że internetowy hejt może niestety kogoś niezrównoważonego zainspirować do wymierzenia własnej źle pojętej »sprawiedliwości« i stanowi zagrożenie dla mnie i dla moich bliskich" - napisał burmistrz.
Według Szlachetki na początku marca na skrzynkę mailową urzędu zostały wysłane pod jego adresem groźby pozbawienia życia. Osoba podpisująca się jako ŚMIERĆ napisała "Niebawem mnie spotkasz na drodze".
"W kontekście wydarzeń w Gdańsku i ostatnich gróźb rozesłanych do prezydentów wielu miast Polski tego typu pogróżki należy niestety traktować jako realne zagrożenie. Liczę na szybkie ustalenie przez służby autora tych gróźb" - zaznaczył burmistrz w oświadczeniu.
"Przesłana groźba śmierci uświadomiła mi, że internetowy hejt może niestety kogoś niezrównoważonego zainspirować do wymierzenia własnej źle pojętej »sprawiedliwości« i stanowi zagrożenie dla mnie i dla moich bliskich" - ocenił Szlachetka.
"Mówię dosyć"
Burmistrz poruszył także kwestię, która "bardzo łączy się z tymi groźbami a mianowicie rozpowszechniania nieprawdziwych informacji o mnie i mojej najbliższej rodzinie". "Na różnych stronach internetowych mogli się Państwo spotkać z zarzutami, iż moja żona zatrudniona jest w jednej z państwowych spółek co miałoby być przykładem nepotyzmu oraz złych praktyk" - napisał burmistrz.
"Wszystkich mieszkańców Myślenic informuję, że nigdy moja żona nie była zatrudniona w żadnej państwowej czy samorządowej spółce. Od lat z powodzeniem prowadzi swoją własną działalność gospodarczą jako ceniony specjalista w zakresie rehabilitacji" - zapewnił Szlachetka.
"O wszystkich wpisach powtarzających tę nieprawdę poinformowałem organy ścigania. Zostały one stosownie zabezpieczone, a sprawa ma charakter rozwojowy. Po ustaleniu autorów wpisów podejmę dalsze kroki prawne" - poinformował.
"Do tej pory nie odnosiłem się do tych zarzutów, traktując je jako nieszkodliwą pisaninę. Dzisiaj jednak mówię dosyć. Nie będzie mojej zgody na dalsze oczernianie mnie i mojej rodziny, które naraża mnie na utratę zaufania publicznego i realne niebezpieczeństwo" - dodał.
Groził samorządowcom
Na początku marca w korespondencji adresowanej do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego znalazł się list z żądaniem jego dymisji i groźbą pozbawienia go życia w razie niepodporządkowania się temu żądaniu. Dodatkowymi elementami nacisku były włożona do koperty amunicja oraz wydruk 16 zdjęć osób pełniących funkcje publiczne, opatrzonych obramowaniem symbolizującym ociekającą krew.
Takie listy otrzymali także prezydenci Kielc, Koszalina, Lublina, Łodzi, Rzeszowa, Szczecina i Torunia. Niewykluczone, że przesyłki dotrą jeszcze do jakiegoś urzędu miasta w kraju. Były prezydent Lech Wałęsa o tym, że otrzymał przesyłkę, poinformował na Twitterze. Przesyłki były wysyłane z placówki pocztowej w Nowej Hucie.
Policja zatrzymała w tej sprawie 28-letniego krakowianina Przemysława M., który jest podejrzany o wysyłanie pogróżek prezydentom miast i przygotowywanie zamachu na Sejm. W ubiegłą środę podczas niejawnego posiedzenia sąd zdecydował o aresztowaniu go na trzy miesiące.
Czytaj więcej