Horror na fermie. Zagłodzone kury, stosy martwych ptaków. "Żadna ubojnia nie chciała ich przyjąć"
Pracownicy stowarzyszenia Otwarte Klatki i inspekcja weterynaryjna skontrolowali fermę drobiu w pobliżu Legnicy zaalarmowani anonimową informacją. - To, co zastaliśmy, przerosło najgorsze oczekiwania. Kury były pozbawione dostępu do paszy. Były wychudzone, traciły upierzenie, przestały znosić jajka. W kurnikach były stosy martwych kurczaków - relacjonuja kontrolerzy.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki otrzymało anonimowe zgłoszenie od osoby zaniepokojonej sytuacją na fermie kurczaków. Ferma była zarodową hodowlą brojlerów - ze znoszonych na niej jajek wykluwają się kurczaki hodowane na mięso.
Pracownicy stowarzyszenia w towarzystwie powiatowego inspektora weterynarii pojechali na miejsce, by sprawdzić sytuację.
"To, co zastaliśmy, przerosło najgorsze oczekiwania" - poinformowali.
"Z powodu problemów finansowych właściciela, kury były pozbawione dostępu do paszy. Wszystkie były wycieńczone i wychudzone, w efekcie czego traciły upierzenie, przestały znosić jajka. W kurnikach poukładane były stosy setek martwych kurczaków - tuż obok wciąż żywych zwierząt. Stan zwierząt był tak ciężki, że żadna ubojnia nie chciała ich przyjąć" - relacjonowali.
Pracownicy fermy mieli interweniować u właściciela, jednak bezskutecznie.
Sprawą zajęła się policja
Na miejscu materiały do postępowania zebrała także policja.
Jak poinformowało stowarzyszenie, właściciel ma zostać "oskarżony o znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem".
Powiatowa Inspekcja Weterynarii podjęła działania, aby zwierzęta zostały nakarmione, a martwe kurczaki odebrane z fermy i odpowiednio zutylizowane.
WIDEO: Dzieci bawiły się wśród zwłok padłych zwierząt - horror na wsi, w Miłoszowie