CNN: saudyjskie służby mogły czytać prywatne wiadomości Chaszodżdżiego, to dlatego go zabito
"Tyrania nie ma logiki, ale on (książę Muhammad - red.) kocha siłę, opresję i chce się pokazać. Jest jak bestia (...) im więcej ofiar zjada tym bardziej jest głodny" - pisał Dżamal Chaszodżdżi w maju do aktywisty Omara Abdulaziza. Według CNN jest wysoce prawdopodobne, że saudyjskie służby dotarły do prywatnych wiadomości dziennikarza, co ostatecznie doprowadziło do wydania na niego wyroku śmierci.
Omar Abdulaziz to saudyjski aktywista na co dzień mieszkający w Motrealu w Kanadzie. W ciągu roku jego przyjaciel Dżamal Chaszodżdżi wysłał do niego ponad 400 wiadomości przez komunikator Whats App. Dziennikarz otwarcie krytykował w nich saudyjski rząd, w szczególności następcę tronu księcia Muhammada bin Salmana.
"Aresztowania są niesprawiedliwe"
Abdulaziz przekazał stacji CNN wszystkie materiały dot. konwersacji. Składały się na nie m.in. wiadomości tekstowe, nagrania audio i wideo oraz zdjęcia.
"Aresztowania (aktywistów dokonywanych na polecenie księcia Muhammada - red.) są niesprawiedliwe i pod względem logiki zupełnie mu (księciu - red.) nie służą " - pisał dziennikarz do Abdulaziza. Chaszodżdżi otwarcie przyznawał, że "nie zdziwi się, jeśli opresje dotkną też osób, które wspierają działania Mohammeda".
Chaszodżdżi wraz z Abdulazizem planowali stworzenie tzw. "cyberarmii" - ruchu młodych, który walczyłby z saudyjskim rządem za pomocą mediów społecznościowych. Tzw. "cyber pszczoły" miały dokumentować łamanie praw człowieka w Arabii Saudyjskiej i wrzucać je do sieci. Organizacja miała pomagać mieszkającym w Arabii Saudyjskiej finansowo, a także dostarczać zagraniczne karty SIM, których nie mogłyby wykryć władze w Rijadzie.
"Boże dopomóż nam"
O działaniach Abdulaziza i Chaszodżdżiego saudyjskie władze miały dowiedzieć się w sierpniu. W wiadomościach aktywista ostrzegał dziennikarza przed zmasowaną akcją służb wobec zaangażowanych w akcję. "Aresztowali wiele osób i organizują łapanki w wielu miejscach" - pisał Abdulaziz.
- Boże dopomóż nam - odpisał dziennikarz. Według Abdulaziza możliwe jest, że służby właśnie wtedy dowiedziały się o ich tajnym projekcie, przez zhakowanie telefonu dziennikarza.
W listopadzie, ok. miesiąca po zabójstwie dziennikarza, odkryto, że telefon Chaszodżdżiego został przed jego śmiercią zaatakowany za pomocą oprogramowania stworzonego przez izraelską firmę NSO Group. Abdulaziz, drugiego grudnia złożył pozew do sądu w Tel Awiwie, w którym zarzucił firmie złamanie międzynarodowego prawa, zakazującego sprzedaż oprogramowania reżimom totalitarnym.
W odpowiedzi NSO Group zapewniło, że ich technologia pomaga rządom "w zwalczaniu przestępczości i jest w pełni zatwierdzona przez izraelski rząd". "Jeśli istnieje podejrzenie nadużycia, zbadamy je i podejmiemy odpowiednie działania, nawet rozwiązanie umowy" - zapewniono.
Trump: sprawa jest zamknięta
Dżamal Chaszodżdżi, zaginął 2 października po wejściu do saudyjskiego konsulatu w Stambule. Władze Turcji od początku podejrzewały, że dziennikarz został zamordowany na terenie placówki. Rijad z początku utrzymywał, że dziennikarz wyszedł z konsulatu, ale po ponad dwóch tygodniach od zniknięcia Chaszodżdżiego i wskutek presji międzynarodowej w końcu przyznał, że dziennikarz został tam zabity. Do jego zabójstwa miało dojść z osobistego polecenia księcia Muhammada.
Zabójstwo dziennikarza potępiły rządy wielu państw. W drugiej połowie października kanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała, że do czasu wyjaśnienia okoliczności śmierci Chaszodżdżiego Berlin wstrzyma eksport broni do Arabii Saudyjskiej. Pod koniec listopada podobną decyzję podjęła Dania.
Z kolei prezydent USA Donald Trump twierdzi, że sprawa zabójstwa Chaszodżdżiego "jest zamknięta". Trump jest zdania, że stosunki gospodarcze i strategiczne z Arabią Saudyjską "są ważniejsze niż to, czy przywódcy królestwa saudyjskiego stali za tą zbrodnią".
Czytaj więcej
Komentarze