Zniknęła tablica z nazwiskiem Tuska wisząca w polskim przedstawicielstwie w Brukseli
"Po tablicy pozostały tylko otwory na kołki, a we wtorek nie było już po niej śladu. Co najmniej dwóch świadków widziało, jak polski przedstawiciel w Unii Europejskiej ambasador Andrzej Sadoś odkręcał ją samodzielnie ze śrubokrętem w ręku. Polska przepisuje historię" - informuje biuletyn Politico. Polskie MSZ twierdzi, że tablica została zdjęta z powodu remontu.
W maju 2011 r. ówczesny premier Donald Tusk - w obecności przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka, przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya i przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barroso - otworzył siedzibę stałego przedstawicielstwa Polski przy Unii Europejskiej. Z tej okazji powstała pamiątkowa tablica, która powieszono na ścianie w holu.
- W poniedziałek po tablicy pozostały tylko otwory na kołki, a we wtorek nie było już po niej śladu. Co najmniej dwóch świadków widziało, jak polski przedstawiciel w Unii Europejskiej ambasador Andrzej Sadoś odkręcał ją samodzielnie ze śrubokrętem w ręku - informuje Playbook, codzienny biuletyn Politico.
Ambasador RP w Unii Europejskiej Andrzej Sadoś był widziany jak ze śrubokrętem w dłoni odkręcał tablicę upamiętniającą otwarcie polskiego przedstawicielstwa w Brukseli. Zbrodnia ze strony tablicy polega na tym, że widnieje tam nazwisko @donaldtusk i mógłby ją dzisiaj zobaczyć PMM pic.twitter.com/r7WCyVbM2C
— Michal Broniatowski (@MBroniatowski) 17 października 2018
Playbook, który każdego ranka czytany jest przez unijnych polityków, dyplomatów i urzędników w Brukseli, napisał, że "w 2011 roku Polska była wielkim unijnym graczem a teraz przepisuje historię". I tak brzmi tytuł tego newsa: "Polska przepisuje historię".
- Sądzić należy, że tablica nie podoba się szefowi ambsadora. Zadanie to wykonał w samą porę przed kolejną wizytą premiera Mateusza Morawieckiego w Brukseli na szczyt ws. brexitu. Dlaczego ją zdjęto? Czy jest to próba przepisywania historii, czy też odrzucenie estetyki z początków XXI wieku? - napisał Florian Eder, redaktor Playbooka.
Polskie stałe przedstawicielstwo w Brukseli odmówiło komentarza biuletynowi.
"Ważne, żeby Polski nie odkręcili od Unii Europejskiej"
Do sprawy odniosło się natomiast ministerstwo spraw zagranicznych. "Okolicznościowa plastikowa tablica została tymczasowo zdjęta w związku z trwającym od kilku tygodni cyklicznym (po 8 latach) odświeżeniem i rearanżacją wnętrza jednego z wejść Stałego Przedstawicielstwa RP przy UE, remontem fasady oraz wymianą zewnętrznych szyb. Aranżacją zajmują się profesjonalni architekci wnętrz, zgodnie z wytycznymi w zakresie wymogów reprezentacji budynków dyplomatycznych" - czytamy w oświadczeniu Biura Rzecznika Prasowego MSZ.
Źródło w Brukseli zbliżone do polskiej dyplomacji przekazało PAP, że zarzuty są absurdalne, bo to już któraś z kolei wizyta premiera Morawieckiego i podczas wcześniejszych tablica wisiała. - Nikt nie chce fałszować historii, nikt nie chce odbierać zależnych zasług. To kwestia remontu - podał rozmówca.
Sprawę skomentowali na konferencji w Parlamencie Europejskim w Brukseli europosłowie PO. - Do tego doprowadził ambasador Sadoś, że czytamy w różnych międzynarodowych mediach, że ambasador Polski ze śrubokrętem wymazuje postacie historyczne. Polski ambasador, który gania ze śrubokrętem, żeby wydrapać historyczne nazwiska, które zapiszą się w historii. Nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać. (...) To jest bardzo zabawne, chociaż bardzo smutne - powiedziała Róża Thun (PO). Z kolei zdaniem Janusza Lewandowskiego (PO) zdjęcie tablicy "na wieki wieków zniesławi ambasadora Sadosia".
Do sprawy odniósł się także szef Rady Europejskiej Donald Tusk. "Mniejsza o tabliczkę. Ważne, żeby Polski nie odkręcili od Unii Europejskiej" - napisał na Twitterze.
Mniejsza o tabliczkę. Ważne, żeby Polski nie odkręcili od Unii Europejskiej.
— Donald Tusk (@donaldtusk) 17 października 2018
Zdarzenie to skomentował wiceszef PE, prof. Zdzisław Krasnodębski (PiS): - Każdy najmniejszy powód jest dobry, żeby robić z niego jakąś wielka sensację.
- Ciągle pojawiają się oskarżenia w prasie, że PiS zmienia historię, np. w odniesieniu do historii Solidarności, ale to jest takie przewrażliwienie i bicie piany. Każdy pretekst jest dobry do wywołania awantury, nawet tak błahy jak tablica. Łączy się to też z propagandą dotyczącą rzekomego wyprowadzania Polski z UE. Radzę niektórym, żeby się odprężyli, poszli na koncert, pospacerowali, poczytali poezję czy dobrą książkę - powiedział europoseł.
Czytaj więcej