Poseł PiS o 58 km/h przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. Nie stracił prawa jazdy
Policjanci w nieoznakowanym radiowozie ruszyli za kierowcą, który w terenie zabudowanym, według pomiarów wideorejestratora, jechał z prędkością 108 km/h. Dogonili auto w Piątnicy (Podlaskie) i tam zatrzymali. Okazało się, że prowadził je poseł PiS Lech Kołakowski. Polityk odmówił przyjęcia mandatu, a prawa jazdy mundurowi nie mogli mu zatrzymać, bo - jak powiedział - nie miał dokumentu przy sobie.
Poseł w ubiegły wtorek jechał w terenie zabudowanym z prędkością o 58 km/h większą niż dozwolona. Zgodnie z przepisami, policjanci natychmiast powinni zatrzymać mu prawo jazdy na trzy miesiące. Do tego powinni wypisać mandat w kwocie od 400 do 500 zł i 10 punktów karnych.
Jak napisała "Gazeta Współczesna", parlamentarzysta odmówił przyjęcia mandatu. Nie miał tez ponoć prawa jazdy, dlatego policjanci nie mogli mu go zatrzymać. Nie zasłaniał się jednak immunitetem.
- Policjanci sporządzili z kontroli notatkę służbową. W sprawie wykroczenia, którego dopuścił się kierowca, będą prowadzone dalsze czynności - powiedział "Gazecie Współczesnej" nadkom. Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji.
Według nieoficjalnych informacji TVN24.pl, Kołakowski prawo jazdy jednak miał i funkcjonariusze zabrali mu je. Ale musieli zwrócić po telefonicznej interwencji w tej sprawie.
Komendant potwierdził, że polityk nie miał dokumentu
Takiej wersji zaprzeczył jednak komendant wojewódzki policji w Białymstoku nadinspektor Daniel Kołnierowicz.
- Policjanci jechali radiowozem z wideorejestratorem, co oznacza, że ich interwencja została nagrana. Również notatki, z którymi się zapoznałem, mówią, że poseł nie miał po prostu ze sobą prawa jazdy - powiedział portalowi.
Próbowaliśmy skontaktować się z posłem Kołakowskim, ale nie udało się nam uzyskać jego komentarza do tej sprawy.
Interpelacja 2789
Lech Kołakowski to łomżyński poseł PiS. W Sejmie zasiada czwartą kadencję. W kwietniu 2016 r. do ministra spraw wewnętrznych i administracji złożył interpelację (druk 2789) w sprawie zatrzymywania praw jazdy kierowcom. Napisał w niej m.in., że "kierowcy sygnalizują problemy związane ze stosowaniem przez policjantów „niezwykle represyjnego środka w postaci fakultatywnych zatrzymań praw jazdy za spowodowanie wypadków drogowych, a nawet drobnych kolizji drogowych.
Wnioskował o zmianę przepisów art. 135 pkt 2 Kodeksu drogowego, "uściślającego przypadki, w których można zatrzymać prawo jazdy, aby nie zależało to od swobodnej oceny i decyzji policjanta". Zapytał też, jakie działania podejmie minister w sprawie ograniczenia masowego zatrzymywania praw jazdy za drobne wykroczenia drogowe.
30 maja 2016 r. wiceminister Jarosław Zieliński odpowiedział Kołakowskiemu, że zmiana "nie wydaje się uzasadniona", a "wobec niekończenie dużej liczby sytuacji drogowych i możliwych zachowań" - wydaje się to nierealne. Nie można też pozbawić policji "ważnego narzędzia do walki z piractwem drogowym".
Gazeta Współczesna, tvn24.pl, polsatnews.pl
Czytaj więcej