"Redukcja dzików może doprowadzić do szybszego rozprzestrzeniania się ASF". Naukowcy ostrzegają

Polska
"Redukcja dzików może doprowadzić do szybszego rozprzestrzeniania się ASF". Naukowcy ostrzegają
pixabay/webandi

"Mimo redukcji dzików prowadzonej od pojawienia się u nas choroby co roku w Polsce występuje coraz więcej przypadków ASF-u - informują naukowcy z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Autorzy publikacji przekonują, że zapowiadane przez ministra rolnictwa plany redukcji populacji dzików "do zera w niektórych regionach", mogą przyczynić się do szybszego szerzenia się wirusa.

- Problemem przy ASF jest konieczność wybicia dzików. Jeżeli myśliwi nie dokonają odstrzału dzików, to są współodpowiedzialni za rozprzestrzenianie się choroby - mówił minister rolnictwa i wsi Jan Krzysztof Ardanowski w programie "Wydarzenia i Opinie" 26 lipca. Szef resortu zaznaczył na antenie Polsat News, że w zagrożonych rejonach trzeba zmniejszyć populację dzików "niemal do zera".

 

 

 

"Nie ma takich badań"

 

"Trzeba wyraźnie podkreślić, że w tej chwili nie ma naukowych badań, które pokazywałyby, jak zagęszczenia dzików korelują z szerzeniem się wirusa" - zaznaczają w publikacji "Jak polityka może wykończyć dzika" prof. dr hab. Henryk Okrama i dr Katarzyna Bojarska.

 

Naukowcy przywołują raport Europejskiej Agencji ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) z 2015 r. Według niego "niskie zagęszczenie dzików zgodnie z opinią (EFSA) jest gwarantem zahamowania rozprzestrzeniania się ASF".

 

"Nie wspomniano już jednak, że takie sformułowanie w opinii EFSA wzięło się tylko z ogólnej wiedzy eksperckiej wynikającej z epidemiologii wielu chorób zakaźnych, ale nie ASF-u!" - dodają autorzy publikacji, którzy wskazują, że ministerstwo rolnictwa w lutym 2016 r. wydało rozporządzenie ograniczające gęstość populacji dzików do "co najwyżej 0,5 osobnika/km2".

 

Wybito 312 tys. zwierząt

 

Według naukowców, sukces w zwalczaniu ASF "był potrzebny od zaraz, więc jesienią 2016 r. zrobiono klasyczną pokazówkę". Chodzi o inwentaryzację dzików, którą minister środowiska zlecił Polskiemu Związkowi Łowieckiemu. Związek wspólnie z Lasami Państwowymi policzył zwierzęta metodą pędzeń próbnych, co w opini ekspertów miałobyć "kardynalnym błędem". W Polsce w 2016 r. miało żyć "rzekomo 144 tys." dzików.

 

"W rzeczywistości było ich wielokrotnie więcej, gdyż jak inaczej wytłumaczyć zabicie w sezonie 2016/2017 aż 312 tys. tych zwierząt?" - przypominają autorzy tekstu. Zwracają oni uwagę na szereg zarządzeń m.in. gratyfikacje finansowe za odstrzelone osobniki i możliwość polowania z urządzeniami termowizyjnymi.

 

Ministerstwo środowiska od 2017 r. zmieniło okres ochrony dzików i miejsca - odstrzał prowadzi się cały rok, na terenach, gdzie do tej pory go nie prowadzono - w parkach narodowych i lasach miejskich.

 

Naukowcy przywołują raport NIK-u z 29 stycznia 2018 r. o realizacji programu o bioasekuracji, który miał zapobiec rozprzestrzenianiu się ASF. "Niewłaściwie przygotowany, a następnie nierzetelnie realizowany program nie spowodował, że świnie są utrzymywane wyłącznie w stadach o najwyższym poziomie zabezpieczenia przed wirusem. Było to celem głównym programu, tymczasem 74 proc. gospodarstw nie posiadało niezbędnych zabezpieczeń" - informowała wówczas NIK. Jak przypominała Izba "rozwój choroby w Polsce może przynieść drastyczne skutki ekonomiczne, społeczne i wizerunkowe".

 

"W Europie nigdy się to nie udało"

 

Autorzy artykułu, powołując się na raport EFSA, przypominają, że jeszcze "nigdy w Europie nie udało się doprowadzić do drastycznej redukcji dzików". Według nich zwiększona mobilność dzików, np. pojedynczych osobników, które odłączają się od stada, związana z polowaniami może pardaksolnie zwiększyć rozprzestrzenianie się wirusa.

 

Naukowcy wskazują, że tylko "rygorystyczne przestrzeganie zasad bioasekuracji" to pewny sposób na ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa.

 

"Znane są przykłady karygodnego niechlujstwa, np.: kupowanie tanio świń niewiadomego pochodzenia, przez co wprowadzono do chlewni zarażone zwierzęta, wypuszczanie świń na zewnątrz i karmienie ich zlewkami, sprzedaż chorych osobników do innych gospodarstw czy zakopanie padłej chorej świni w lesie. Trudno tu nawet mówić o braku asekuracji - to zupełny brak zdrowego rozsądku" - podkreślają autorzy publikacji.

 

Brać Łowiecka, polsatnews.pl, Polsat News

bas/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie