"Wypadł w stylu Bruce'a Lee". Czeczeni skazani za napaść na funkcjonariuszy Straży Granicznej

Polska
"Wypadł w stylu Bruce'a Lee". Czeczeni skazani za napaść na funkcjonariuszy Straży Granicznej
Polsat News/Zdj. ilustracyjne

Na kary roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał w poniedziałek Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej (Lubelskie) trzech Czeczenów, których uznał winnymi czynnej napaść na funkcjonariuszy Straży Granicznej i kierowanie wobec nich gróźb.

- Również w ich kraju, czy to w Rosji czy to w Czeczeni, występują i pracują funkcjonariusze państwowi, którzy podlegają szczególnej ochronie, na takich czy innych zasadach, i powinni oni również dostosować się do zasad, które obowiązują w Polsce - powiedział w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Piotr Pietraszak.

 

Sąd uznał, że Dukvakha T., Turpal-Ali T. i Mokhmad-Ali T. - ojciec i dwóch synów - dopuścili się czynnej napaści na funkcjonariuszy Straży Granicznej - szarpali się z funkcjonariuszami, uderzali ich pięściami, kopali. Ponadto dwóch z oskarżonych Czeczenów groziło funkcjonariuszom pozbawieniem życia. Pokrzywdzonych w tej sprawie było 10 funkcjonariuszy SG.

 

"Zadał pierwszy cios"


Sprawa dotyczy incydentu, do którego doszło 6 kwietnia ub. roku w ośrodku dla cudzoziemców w Białej Podlaskiej, podczas wykonywania przez funkcjonariuszy czynności związanych z deportacją z tego ośrodka cudzoziemki z dziećmi. Towarzyszyły temu szczególne środki bezpieczeństwa, m.in. zablokowano drzwi do pokojów pozostałych rodzin mieszkających w ośrodku.

 

Jak ustalił sąd, oskarżeni Czczeni usłyszeli krzyk kobiety, która miała być deportowana i usiłowali wydostać się z pokoju. Funkcjonariusze SG wzywali ich do uspokojenia.

 

Sędzia powiedział, że drobiazgowy wgląd w nagranie z monitoringu wskazuje, iż pierwszą osobą, która wychodzi z pokoju po otwarciu drzwi, choć były to tylko dwa kroki, był Dukvakha T.- On w tym momencie zadał pierwszy cios, to spowodowało, z kolei reakcję przygotowanych na to funkcjonariuszy Straży Granicznej - zaznaczył sędzia.

 

- Ostatni z oskarżonych dosłownie wypadł, w stylu Bruce'a Lee, z wyskokiem, z podniesioną nogą w górę na funkcjonariuszy, którzy w tym czasie już obezwładniali jego ojca i brata - dodał sędzia.

 

Nie przyznali się do winy


Sąd wziął pod uwagę zapisy z monitoringu, jak też zeznania świadków i pokrzywdzonych, które - jak podkreślił sędzia - są zgodne ze sobą, bezsprzeczne, logiczne, wzajemnie się uzupełniają, a także uzupełniają zapisy monitoringu.

 

- Sąd nie znalazł jakichkolwiek podstaw ku temu, aby negować zarzuty aktu oskarżenia, iż (oskarżeni - red.) dopuścili się czynnej napaści na funkcjonariuszy - zaznaczył sędzia Pietraszak.

 

Czeczeni nie przyznali się do winy. Przed prokuratorem i sądem twierdzili, że nie bili i nie kopali funkcjonariuszy Straży Granicznej, nie grozili im. Wyjaśniali, że gdy w nocy usłyszeli krzyk kobiety, nie wiedzieli, co się stało, myśleli, że ktoś potrzebuje pomocy.

 

Mówili, że kiedy jednego z nich wyciągnięto z pokoju na korytarz, to dwaj następni wyszli za nim i że to strażnicy byli brutalni - przytrzymywali ich i uderzali kolanami, jeden z oskarżonych miał rozcięty łuk brwiowy, u drugiego pojawiła się krew w uchu. Czeczeni podkreślali, że gdyby pogranicznicy poinformowali ich, że w ośrodku przeprowadzana jest właśnie deportacja kobiety, to nie mieszaliby się do tego i nie wychodzili z pokoju.

 

"Wyjaśnienia oskarżonych sprzeczne"


W ocenie sądu wyjaśnienia oskarżonych "nie mają pokrycia w materiale dowodowym i są wzajemnie sprzeczne, niespójne". - Oskarżeni w głównej mierze akcentowali to, że zostali potraktowani niewłaściwe, nie widząc w swoim zachowaniu nic niewłaściwego - zaznaczył sędzia Pietraszak.

 

Według ustaleń sądu Czeczeni ci przyjechali do Polski w kwietniu 2016 r. i złożyli wnioski o nadanie im statusu uchodźców, po czym wyjechali do Niemiec. Tam zostali zatrzymani i deportowani do Polski w listopadzie 2016 r. Zostali osadzeni w strzeżonym ośrodku w Białej Podlaskiej.

 

Mężczyźni, a zwłaszcza Dukvakha T. - jak ustalił sąd na podstawie zeznań świadków - już wcześniej, przed incydentem 6 kwietnia ub. roku, naruszali regulamin ośrodka, nie wykonywali poleceń funkcjonariuszy, grozili im, żądali zwolnienia z ośrodka, a rozmowy z nimi przeprowadzane nie dały efektu.

 

- Oskarżeni przebywali w ośrodku wystarczająco długi okres czasu, mieli pełną świadomość tego, iż pozostają w izolacji, a twierdzenia, iż ktoś dopuścił się napaści na ośrodek, czy też w ośrodku, nie mają jakiegokolwiek potwierdzenia i są nielogiczne - powiedział sędzia.

 

"Wiedzieli, że prawo jest w Polsce przestrzegane"


- Sąd wziął pod uwagę to, iż są obcokrajowcami, jednakże skoro zdecydowali się na przyjazd do Polski, skoro wnieśli tutaj o nadanie im statusu uchodźców, to liczyli się tym i wiedzieli, iż prawo jest w Polsce przestrzegane i nie ma mowy tutaj o tym, aby ktoś mógł nastawać na ich wolność czy uczynić im coś złego, wbrew przepisom prawa - dodał.

 

Prokuratura badała także wątek przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy SG wobec Czeczenów. Sprawdzano m.in. zasadność stosowania środków przymusu bezpośredniego. W sierpniu ub. roku postępowanie zostało umorzone wobec braku znamion czynu zabronionego. Zażalenie na decyzję prokuratury złożył do sądu obrońca oskarżonych, ale sąd utrzymał decyzję prokuratury w mocy.

 

Wyrok Sądu Rejonowego w Białej Podlaskiej jest nieprawomocny. Oskarżonych nie było na jego ogłoszeniu.

 

PAP

prz/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie