Szef MSWiA został przesłuchany w związku ze śledztwem, w którym zarzuty usłyszał Gawłowski

Polska

Szef MSWiA Joachim Brudziński został w poniedziałek w szczecińskiej delegaturze Prokuratury Krajowej przesłuchany w charakterze świadka w związku ze śledztwem w tzw. "aferze melioracyjnej", w sprawie tej zarzuty korupcyjne usłyszał poseł PO Stanisław Gawłowski.

- Wniosek dowodowy o przesłuchanie ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Budzińskiego złożył obrońca podejrzanego Stanisława G. adwokat Roman Giertych - powiedziała rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik.

 

- Realizując wniosek, prokurator Zachodniopomorskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Szczecinie dopuścił dowód zeznań ministra. Czynność z udziałem świadka została wykonana - dodała.

 

Minister odpowiedział na wszystkie pytania

 

Drugi z pełnomocników posła Gawłowskiego Włodzimierz Łyczywek, pytany przez dziennikarzy po zakończeniu składania zeznań przez szefa MSWiA, czy satysfakcjonowały go odpowiedzi Brudzińskiego powiedział: "Na wszystkie moje pytania minister odpowiedział".

 

Przesłuchanie Brudzińskiego rozpoczęło się w poniedziałek krótko przed południem. Po około godzinie samochód z szefem MSWiA wyjechał z parkingu prokuratury, Brudziński nie rozmawiał ze zgromadzonymi tam dziennikarzami.

 

 

"To już trzecia zmiana terminu"

 

Wcześniej obrońca Stanisława Gawłowskiego Roman Giertych informował, że termin przesłuchania Brudzińskiego był zmieniany trzy razy. "Niezależny prokurator przesunął termin przesłuchania Joachima Brudzińskiego na godzinę 12. To już trzecia zmiana terminu przesłuchania na wniosek przesłuchiwanego. Teraz obywatele już wiedzą, że mogą bezkarnie przynajmniej trzykrotnie zmieniać datę przesłuchania. Brawo!" - napisał na Twitterze.

 

 

Pięć zarzutów

 

Gawłowskiemu w połowie kwietnia przedstawiono pięć zarzutów, w tym trzy korupcyjne. O areszcie tymczasowym zdecydował dwa dni później szczeciński sąd rejonowy, a sąd okręgowy podtrzymał tę decyzję mimo zażaleń posła i jego pełnomocników. W połowie lipca sąd dopuścił wyjście posła z aresztu po wpłacie 500 tys. zł poręczenia majątkowego. Kwotę tę wpłaciła rodzina polityka.

 

Zarzuty dotyczą okresu, gdy Gawłowski był wiceministrem środowiska za czasów PO-PSL. Według prokuratury miał przyjąć wtedy co najmniej 175 tys. zł. w gotówce, a także dwa zegarki o łącznej wartości prawie 26 tys. zł.

 

Poseł wielokrotnie podkreślał, że jest niewinny

 

Gawłowski miał też nakłaniać do przyjęcia łapówki w wysokości co najmniej 200 tys. zł, ujawnić informacje niejawne i popełnić plagiat pracy doktorskiej.

 

Gawłowski wielokrotnie podkreślał, że jest niewinny, a śledztwo prokuratury uważa za motywowane politycznie. Wskazywał też, że zarzuty prokuratury zostały sformułowane na podstawie "pomówień" ludzi związanych z Prawem i Sprawiedliwością.

 

PAP, polsatnews.pl

mr/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie