Od dziś nie wystawiają mandatów. Policjanci rozpoczęli akcję protestacyjną

Polska

We wtorek 10 lipca policjanci rozpoczęli ogólnopolską akcję protestacyjną, w ramach której zamierzają wystawiać mniej mandatów. Zamiast tego - w sytuacjach, gdy to możliwe - chcą stosować pouczenia. "Przyczyną naszego sprzeciwu są względy ekonomiczne i wbrew insynuacjom, jest to protest całkowicie apolityczny" - podkreślili przedstawiciele Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów.

"Protest nie jest wymierzony we władze ani w naszych przełożonych. Celem protestu jest zwrócenie uwagi społeczeństwa na dramatycznie pogarszającą się sytuację materialną funkcjonariuszy i braki w obsadzie kadrowej skutkujące przeciążeniem obowiązkami pozostających w służbie policjantów" - podkreśli funkcjonariusze.


Jak tłumaczyli, "chcąc wytrącić z dłoni oręż naszym przeciwnikom, podkreślamy i apelujemy do wszystkich biorących udział w naszej akcji, aby przebiegała ona w sposób zgodny z prawem. Dlatego od najbliższego wtorku, podejmując interwencję wobec sprawców wykroczeń, korzystajmy zgodnie z prawem z możliwości wynikających z art. 41 kodeksu wykroczeń i wobec ich sprawców stosujmy, w możliwie jak najszerszym zakresie środek oddziaływania wychowawczego w postaci pouczenia, pamiętając, iż naszym priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa naszych Rodaków".

 

Lista postulatów


Policjanci domagają się m.in. przywrócenia 30 dni płatnych za zwolnienia lekarskie, przywrócenia waloryzacji uposażeń, płatnych nadgodzin i zmiany systemu emerytalnego.


Chcą także w 2019 r. podwyżki o 650 zł, a w 2020 r. - 500 zł.


Jak podkreślili, "nie zgadzają się na trwające od wielu lat, lekceważenie ich zaangażowania i poświęcenia służbie innym".


"Domagamy się prawa do godnego życia i zapewnienia przyszłości dla naszych rodzin i najbliższych. Uważamy, że za naszą służbę, należą się nam godziwe warunki jej pełnienia i wynagrodzenia" - wyjaśnili.

 

Policjanci ostrzegają, że jeżeli nie dojdzie do porozumienia, to we wrześniu zorganizują protest w Warszawie.

 

 

"Rząd PiS systematycznie podnosi uposażenia funkcjonariuszy"

 

"MSWiA zależy, aby funkcjonariusze otrzymywali za swoją służbę godne wynagrodzenie. Niestety w tej kwestii mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami. Rząd Prawa i Sprawiedliwości systematycznie podnosi uposażenia funkcjonariuszy, a także wynagrodzenia pracowników cywilnych służb" - oświadczyło MSWiA w komunikacie.

 

Dzięki sukcesywnie wprowadzanym podwyżkom uposażeń, w styczniu 2019 r. funkcjonariusze będą zarabiać średnio o ponad 800 zł więcej niż w 2015 r., a wynagrodzenia pracowników cywilnych wzrosną średnio o 750 zł.

 

Niezależnie od tego, od 1 maja br. podwyżki otrzymali najmniej zarabiający i nowo przyjęci funkcjonariusze służb podległych MSWiA. Policja dostała na ten cel ponad 98 milionów zł. Podniesiony został również dodatek dla 9,2 tysiąca policjantów, którzy pełnią służbę w garnizonie stołecznym. Wynosi on teraz 479,90 zł. Policja na ten cel otrzymała 15 mln zł.

 

"Wiele argumentów uważam za zasadne"

 

We wpisie opublikowanym na Twitterze szef MSWiA Joachim Brudziński zapewnił, że drzwi do jego gabinetu "są zawsze szeroko otwarte dla strony społecznej". "Rozmawiamy szczerze i na argumenty, wiele z tych argumentów przedstawianych przez przedstawicieli związków zawodowych uważam za zasadne. Liczę, że znajdziemy drogę do racjonalnego porozumienia" - napisał minister.

 

 

Atmosfera w szeregach policji "bojowa"

 

Przewodniczący Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Policjantów Rafał Jankowski zaznaczył, że jest przekonany, iż związkowi uda się porozumieć z rządem. Zapytany o to, czy został wyznaczony kolejny termin rozmów pomiędzy związkowcami a MSWiA odpowiedział, że nie.

 

- Bardzo żałuję, że resort tak późno z nami te rozmowy podjął. Jestem zdania, że jest to zasługa ministra Brudzińskiego, że te rozmowy trwają, bo kiedy on objął resort, to zaczął się jakiś dialog, ale stało się to za późno - zaznaczył. Zwrócił uwagę, że atmosfera w szeregach policji jest "bojowa".

 

- Jestem zaniepokojony, że atmosfera w terenie jest aż tak bojowa. Naprawdę wrze, i ja jako szef związków staram się te nastroje jakoś tonować, tak, żeby do tej sprawy rozsądnie podejść - mówił Jankowski. Jednocześnie zapowiedział, że związkowcy są gotowi na ustępstwa.

 

"Chcemy zapewnień, że pieniądze będą"

 

Związkowcy domagają się podwyżek o 650 zł, powrotu do poprzedniego systemu emerytalnego i odmrożenia waloryzacji pensji. 12 marca br. wysłali swoje postulaty do szefów ministerstw: Spraw Wewnętrznych i Administracji, Finansów i Sprawiedliwości. Jeszcze w marcu Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych informowała, że jeśli postulaty nie zostaną spełnione, odbędą się protesty.

 

- My nie mówimy, że musimy dostać te pieniądze już, w tej chwili. Niech one będą od początku przyszłego roku, a druga transza w 2020 roku, tylko my chcemy zapewnień, że one będą - zaznacza Jankowski.

 

Dodaje, że policjanci są w stanie ustąpić, jeśli chodzi o postulat dotyczący powrotu do poprzedniego systemu emerytalnego. Zgodzą się na pozostawienie 25-letniego czasu służby, ale chcieliby z likwidacji zapisu określającego wiek, od którego funkcjonariusze mogą przechodzić na emeryturę. Obecnie jest to 55 rok życia.

 

- Jeśli do pracy w policji przychodzi 21-latek to po 25 latach służby on ma 46 lat i nie może odejść na emeryturę, bo nie ma ukończonych 55 lat - zauważa Jankowski.

 

Przewodniczący zapewnił jednocześnie, że mimo rozpoczęcia protestu - polegającego na wypisywaniu mniejszej liczby mandatów, a częstszym stosowaniu pouczeń - takie rozwiązanie będzie stosowane wyłącznie wtedy, kiedy prawo na to pozwala. - Przede wszystkim chciałem wszystkich zapewnić, że policjanci będą wszędzie tam, gdzie ich ludzie potrzebują - dodał.

 

Potwierdza to Komenda Główna Policji, która zapewniła, że pomimo protestu poziom bezpieczeństwa się nie zmniejszył, zaś policjanci reagują na wszystkie przejawy łamania prawa.

 

Protest innych służb mundurowych

 

Niewykluczone, że do protestu policjantów wkrótce dołączą inni funkcjonariusze. Z informacji przewodniczącego NSZZ Policjantów wynika, że w poniedziałek akcję protestacyjną podjęła Mazowiecka Federacja Związków Zawodowych Służb Mundurowych, która obok policjantów skupia strażaków i strażników granicznych. Ale ani Komenda Główna, ani Komenda Wojewódzka PSP o proteście nie wiedzą.

 

- Do nas nie dotarły sygnały o tym, aby gdziekolwiek w Polsce, w jakiejś jednostce Państwowej Straży Pożarnej była jakakolwiek akcja protestacyjna - powiedział rzecznik prasowy KG SP st. bryg. Paweł Frątczak.

 

Strażacy podkreślili również, że w ich przypadku akcja protestacyjna może polegać jedynie na wyrażeniu swojego niezadowolenia poprzez oflagowanie jednostek i samochodów.

 

Decyzji w sprawie podjęcia protestu nie podjęli jeszcze związkowcy z Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy w czerwcu ogłosili stan gotowości do podjęcia takiej akcji. Najprawdopodobniej decyzja w tej sprawie zapadnie w środę.

 

- My, jutro, jako Rada Federacji (Związków Zawodowych Służb Mundurowych - red.) szczebla krajowego, mamy posiedzenie i będziemy podejmowali decyzje, co do dalszych kroków. Ocenimy stan negocjacji i etap podpisania porozumienia z ministerstwem - powiedział NSZZ Funkcjonariuszy Straży Granicznej Marcin Kolasa.

 

polsatnews.pl

prz/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie