Bogumił: nikt nie próbował wpływać na moje decyzje ws. Amber Gold

Polska
Bogumił: nikt nie próbował wpływać na moje decyzje ws. Amber Gold
PAP/Tomasz Gzell

B. szefowa gdańskiego Urzędu Kontroli Skarbowej Małgorzata Bogumił zapewniła przed sejmową komisją śledczą, że nikt nie wpływać na jej decyzje w związku ws. Amber Gold; zaprzeczyła też, że jej urząd nie chciał kontroli w spółce Marcina P. Szefowa komisji Małgorzata Wasserman zapowiedziała konfrontacje świadków.

W środę komisja ds. Amber Gold kontynuowała przesłuchania byłych urzędników skarbowych. Jako pierwszy zeznania złożył były zastępca dyrektora Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku Artur Korzeniewski. Po nim komisja przesłuchała byłą dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej w Gdańsku Małgorzatę Bogumił. 

 

Bogumił: w tej sprawie zawiódł szeroko pojęty aparat państwa 

 

Świadek zaprzeczyła, że jej urząd nie chciał kontroli w Amber Gold. Z kolei przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) zapowiedziała konfrontację między świadek a Marią Liszniańską, b. p.o. naczelnika I US w Gdańsku, która podczas poprzednich zeznań przed komisją stwierdziła, że Bogumił nie chciała zająć się firmą Marcina P.

 

B. dyrektor podkreśliła, że nikt nie próbował wpływać na jej decyzje w związku ze sprawą Amber Gold. Oceniła, że w tej sprawie zawiódł szeroko pojęty aparat państwa. Mówiła też, że nie mogła się zgodzić na wspólną akcję UKS i ABW, której celem miało być zabezpieczenie dokumentacji Amber Gold, ponieważ były szef gdańskiej ABW Adam Gruszka chciał, żeby złożyła zawiadomienie do prokuratury.

 

Bogumił zeznała, że o Amber Gold dowiedziała się na przełomie maja i czerwca 2012 r., kiedy Pomorski Urząd Skarbowy prowadził kontrolę "z problemami", ponieważ miał trudności w uzyskaniu od spółki odpowiednich dokumentów.

 

Będzie konfrontacja między Bogumił i Liszniańską

 

Wassermann pytała Bogumił, czy przypomina sobie rozmowę z b. p.o. naczelnika I Urzędu Skarbowego w Gdańsku Marią Liszniańską, na temat tego, by UKS przejął kontrolę w Amber Gold. Przewodnicząca przywołała fragment zeznań Liszniańskiej przed komisją: "Pamiętam też sytuację, gdy była rozmowa u dyrektora Izby Skarbowej w Gdańsku, w gabinecie dyrektora, jeszcze przed całym wybuchem afery, gdzie była pani dyrektor Bogumił (...). Powiedziałam, że uważam, że powinniście wziąć to do kontroli, do pani dyrektor Bogumił, bo Urząd Pomorski sobie nie poradzi (...). I uważałam, że powinno to przejść do Urzędu Kontroli Skarbowej, na co dyrektor odpowiedziała, że »my tego nie weźmiemy« (...). W każdym razie wyszło, że »nie«".

 

Wassermann powołując się na te zeznania stwierdziła, że co najmniej w lutym 2012 r. Bogumił jak dyrektor UKS-u miała wiedzę o tym, że istnieje taki podatnik jak Amber Gold. Przewodnicząca komisji zapytała urzędniczkę, czy powiedziała na spotkaniu, że UKS nie weźmie do kontroli spółki Amber Gold. - Nie - odpowiedziała świadek. Przewodnicząca zapowiedziała, że przeprowadzi konfrontację między Bogumił i Liszniańską.

 

Szefowa komisji chciała wiedzieć, jak to się stało, urząd wiedział o Amber Gold od przełomu maja i czerwca 2012, a kontrolę wszczęto we wrześniu 2012 r., czyli po upadłości i wyprowadzeniu pieniędzy z firmy.

 

- Nie było ludzi, którzy mogli wszcząć tę kontrolę - odpowiedziała Bogumił. - Inspektor miał nawet do dziewięciu spraw i musiało się coś zwolnić, żeby on następną sprawę mógł wziąć - mówiła.

 

"Powiedziałam, że tego nie zrobię, bo nie mam podstaw"

 

Wassermann pytała, czy prawdą jest, że 8 sierpnia 2012 r. Bogumił zakazała prowadzenia rozmów między UKS a ABW ws. Amber Gold i odwołała wszystkie wspólne ustalenia do czasu jej powrotu z urlopu. Świadek potwierdziła te informacje. - Pan (Adam) Gruszka (b. szef gdańskiego ABW) chciał na mnie wymóc złożenie zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Marcina P. do prokuratury, na co nie mogłam się zgodzić, bo ja nie prowadziłam żadnego postępowania - mówiła.

 

- To była moja decyzja, że nie złożę zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Amber Gold - podkreśliła.

 

Jak zeznała, w jej opinii ABW miała dostatecznie dużo własnego materiału, by złożyć zawiadomienie. Jak mówiła proponowała wówczas Gruszce, że UKS może wspomóc ABW od strony eksperckiej. Ta propozycja miała się nie spodobać b. szefowi gdańskiej ABW.

 

Wassermann stwierdziła, że słowa świadek stoją w sprzeczności z zeznaniami b. wicedyrektora UKS z Gdańska Artura Korzeniewskiego, który - w środę przed południem - mówił m.in. o tym, że to Bogumił odwołała wspólne wejścia UKS z ABW do Amber Gold. Wasserman uznała, że w takiej sytuacji potrzebna będzie konfrontacja Bogumił z Korzeniewskim.

 

Dopytywana przez wiceprzewodniczącego komisji Jarosława Krajewskiego (PiS), czy odstąpienie od wspólnej realizacji z ABW nie było błędem. - Na zasadach, które proponował mi pan Gruszka, nie mogłam się zgodzić (...). Chciał, żebym złożyła zawiadomienie do prokuratury, które byłoby podstawą wejścia, powiedziałam, że tego nie zrobię, bo nie mam podstaw - powiedziała Bogumił.

 

"Układ gdański"

 

Wassermann pytała Bogumił, czy b. wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz uzgodnił z nią, że nie będzie wykonywała ws. Amber Gold żadnych działań dopóki on nie powie, że "trzeba coś zrobić". - Nic takiego ze mną nie uzgadniał - odpowiedziała Bogumił.

 

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) zapytał Bogumił, czy znany jest jej jakikolwiek sygnał uprawniający stwierdzenie, że istniał m.in. z udziałem jej urzędu, tzw. układ gdański. - Ja się nie zgadzam z tym stwierdzeniem, absolutnie - powiedziała świadek.

 

Poseł Nowoczesnej zapytał też świadka, czy ktokolwiek próbował wpływać na jej decyzje w związku ze sprawą Amber Gold. - Nie - odpowiedziała. Zaprzeczyła by proponowano jej korzyści materialne w związku ze sprawą Amber Gold.

 

Świadek zapytana, czy UKS mógł zapobiec przestępczej działalności Amber Gold jeszcze w 2010 i 2011 r. oraz czy urząd miał zdolności po które nie sięgnął Bogumił oceniła, że była to sprawa "bardziej dla prokuratury i służb".

 

Krajewski poruszył też wątek córki Bogumił, która pracowała dla parlamentarzystów PO. Świadek zeznała, że choć wiedziała, czy zajmuje się jej córka, to jednak nie wiedziała, dla których konkretnie i o to nie pytała. - Nie pytałam z prostego powodu, ponieważ byłam urzędnikiem państwowym i nie chciałam takiej wiedzy. Wiedziałam, gdzie pracuje i to było wszystko. Odcięłam sferę służbową moją od jej (sfery) służbowej, była dorosła, odpowiedzialna, to była jej praca i jej życie - powiedziała.

 

OLT Express i nagrody

 

Tomasz Rzymkowski z Kukiz'15 pytał świadka o jej loty z OLT Express, linią powiązaną z Amber Gold. Bogumił przyznała, że raz leciała tymi liniami do Poznania. Poseł dopytywał o lot z 23 kwietnia 2012 r. z Gdańska do Warszawy. Pokazał dokument, gdzie urzędniczka była na liście pasażerów VIP w samolocie OLT na trasie Gdańsk-Warszawa. Bogumił stwierdziła, że to niemożliwe.

 

Iwona Arent (PiS) pytała o o nagrody, jakie m.in. w czasie działalności Amber Gold otrzymała Bogumił. Posłanka PiS powiedziała, że świadek w 2011 r. otrzymała 46 tys. zł brutto nagrody, a w 2012 - 57 tys. zł brutto. Świadek potwierdziła, że dostawała nagrody, ale nie były do świadczenie jednorazowe. Nie była w stanie odnieść się, czy te kwoty są prawidłowe.

 

B. dyrektor UKS w Gdańsku odpowiadając na kolejne pytania, powiedziała, że nie istniał układ ws. kontroli finansowej u żony b. ministra transportu Sławomira Nowaka. Zaprzeczyła, by jej przełożony, b. wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz zablokował tę sprawę w kierowanym przez nią urzędzie.

 

Amber Gold powstała na początku 2009 r. i miała inwestować w złoto i inne kruszce. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji. W połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec 2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express.

 

Linie OLT Express upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r. Z kolei Amber Gold ogłosiła likwidację 13 sierpnia 2012 r., a tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Według ustaleń, w latach 2009-2012 w ramach tzw. piramidy finansowej firma oszukała w sumie niemal 19 tys. swoich klientów, doprowadzając do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł.

 

PAP

luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie