Proces Mateusza Kijowskiego. B. lider KOD nie przyznaje się do przywłaszczenia pieniędzy ze zbiórek
Przed Sądem Rejonowym w Pruszkowie rozpoczęła się we wtorek, pierwsza rozprawa w procesie byłego lidera Komiteu Obrony Demokracji Mateusza Kijowskiego i byłego skarbnika KOD, Piotra Ch. Obaj są oskarżeni o przywłaszczanie pieniędzy ze zbiórek komitetu i poświadczenie nieprawdy. Grozi im do 8 lat więzienia.
Mateusz Kijowski wyraził zgodę na publikację swoich danych i wizerunku.
Akt oskarżenia dotyczy okresu od marca do listopada 2016 r.
"Poświadczyli nieprawdę w dokumentach"
Kijowskiemu i Ch. zarzuca się m.in., że poświadczyli nieprawdę w dokumentach w postaci 9 faktur wystawionych przez MKM Studio sp. z o.o. - firmę należącą do Kijowskiego i jego żony - na rzecz komitetu społecznego KOD (6 faktur) i stowarzyszenia KOD (3 faktury) w zakresie wykonanych usług informatycznych. Faktury, zdaniem prokuratury, wystawiono za usługi informatyczne, które firma Kijowskiego i jego żony miała wykonać dla komitetu społecznego i stowarzyszenia KOD. Zdaniem śledczych, usługi te nie zostały wykonane, a Kijowski oraz Ch. mieli przywłaszczyć sobie z tego tytułu 121 tys. zł.
- Pieniądze te pochodziły między innymi ze zbiórek komitetu społecznego KOD - informowała prokuratura. Obu oskarżonym zarzucono także usiłowanie przywłaszczenia należących do stowarzyszenia KOD 15 tys. zł. Oskarżeni - według prokuratury - mieli nie osiągnąć zamierzonego celu z uwagi na zablokowanie wypłaty należności za wystawione faktury przez członków zarządu KOD. Akt oskarżenia dotyczy okresu od marca do listopada 2016 r.
Jak podawała jeszcze w marcu prokuratura "wyjaśniania obu oskarżonych stoją w sprzeczności z zebranym w sprawie materiałem dowodowym, w tym z zeznaniami przesłuchanych w charakterze świadków członków zarządu stowarzyszenia KOD jak i przedłożoną przez nich dokumentacją".
Powtarzalność pozycji na fakturach
- Usługi opisane na fakturach nie są doprecyzowane, nie są szczegółowo wskazane i ich wykonanie przez Kijowskiego jest problematyczne, zaś powtarzalność pozycji wyszczególnionych w fakturach może wskazywać na brak faktycznej realizacji deklarowanych usług - mówił przed sądem uzasadniając oskarżenie prok. Kroczak.
Jak dodał, według zeznań złożonych przez świadków w prokuraturze od kwietnia 2016 r. Kijowski "nie mógł już nic robić przy stronach internetowych KOD, ponieważ nie posiadał haseł do serwera". Wówczas bowiem - według ustaleń prokuratury - doszło do zakupu nowej domeny KOD i migracji danych na nowy serwer.
"Całe kierownictwo KOD wiedziało o tych fakturach i nikt nie protestował"
Kijowski we wtorek przed sądem nie przyznał się do winy. W obszernych, kilkugodzinnych wyjaśnieniach mówił, że KOD jako organizacja społeczna powstał spontanicznie - "dynamicznie i chaotycznie". Dodał, że zdawał sobie sprawę, iż do organizacji będą "z własnej woli wchodzić osoby, aby nam szkodzić", ale też "osoby przysłane służbowo, żeby rozpoznawać naszą działalność". - Znając specyfikę naszych służb specjalnych po zmianie władzy nie można było mieć wątpliwości, że będą chciały wpływać na naszą działalność - ocenił.
W wyjaśnieniach składanych w śledztwie Kijowski - jak informowała prokuratura - podawał, że na posiedzeniu zarządu KOD ustalono, iż będzie mu wypłacane wynagrodzenie w wysokości 10 tys. złotych miesięcznie plus podatki. - Wypłata wynagrodzenia miała być realizowana poprzez wystawianie faktur, w których miały być wskazane ogólnie wykonane prace, bez szczegółowego ich wykazu i zakresu - relacjonowano jego wyjaśnienia w komunikacie prokuratury.
Przed sądem Kijowski mówił, że "było jasne, iż całe kierownictwo KOD wie o tych fakturach i nikt nie protestował", gdy podejmowano decyzję o zleceniu usług. - Chodziło też o kwestie bezpieczeństwa i zaufania - wskazywał uzasadniając, iż KOD skorzystał z usług informatycznych jego firmy.
"Misternie przygotowana afera"
- Praktycznie można powiedzieć, że pracowałem wtedy na trzy etaty, byłem liderem rodzącego się ruchu społecznego - mówił ponadto Kijowski o początkach KOD. Wskazał, że wówczas także de facto pełnił funkcję rzecznika prasowego KOD oraz menadżera zarządzającego kwestiami informatycznymi organizacji. Dodał, że wiele czynności wykonywał społecznie, zaś wydatki KOD na obsługę informatyczną były dużo niższe niż w podobnych organizacjach, czy partiach politycznych.
Przyznał jednocześnie, że "dziś widzi inne możliwości rozwiązania pewnych aspektów działalności - być może lepsze". - Wtedy gdybyśmy zajmowali się kwestiami formalnymi znacznie mniej osiągnęlibyśmy w realnym działaniu merytorycznym - zaznaczył.
Kijowski ocenił, że sprawa jest "misternie przygotowaną aferą", a zarzuty wynikają z motywacji politycznych. - To są zryczałtowane kwoty związane z szeroko pojętą opieką nad infrastrukturą, wykonywanie konkretnych działań, ale również za gotowość i współpracę z użytkownikami - mówił dziennikarzom o pieniądzach z faktur przed salą sądową.
"Wyjaśnienia będą weryfikowane dowodami"
- Taka jest linia obrony oskarżonego, do której on ma prawo, natomiast jego wyjaśnienia będą weryfikowane dalszymi dowodami, które będą przeprowadzane na kolejnych rozprawach - powiedział z kolei dziennikarzom odnosząc się do wyjaśnień Kijowskiego prok. Kroczak.
Na lipiec oraz wrzesień sędzia Albert Parzyszek wyznaczył już osiem kolejnych terminów rozpraw w tej sprawie. Najbliższą z nich zaplanowano na 2 lipca - wówczas Kijowski ma kontynuować swe wyjaśnienia. Ostatnim wyznaczonym dotychczas terminem jest zaś 26 września.
Zobacz materiał "Wydarzeń":
polsatnews.pl, PAP