Pawie nie będą spacerowały po lubelskim Ogrodzie Saskim. Po tym, jak zostały zaatakowane przez psa
Urzędnicy Rady Miasta w Lublinie zadecydowali, że mieszkające w Ogrodzie Saskim pawie nie będą już wypuszczane z woliery. To reakcja na niedzielny incydent, podczas którego puszczony luzem pies bez kagańca zaatakował ptaki chodzące po parku. Czworonogi mają wstęp do zabytkowego ogrodu od środy. Wcześniej zabraniał tego regulamin, który został uchylony przez Naczelny Sąd Administracyjny.
Władze miasta zdecydowały się zamknąć pawie w klatce z obawy przed nieodpowiedzialnymi właścicielami psów.
Pawie zostaną w wolierze
- Zakładaliśmy, że zamknięcie pawi nie będzie konieczne, bo właściciele mają obowiązek wyprowadzania psów w miejscach publicznych na smyczach. Okazało się, że nie wszyscy zachowują się odpowiedzialnie - powiedziała polsatnews.pl Olga Mazurek-Podleśna z Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin.
- Jest jedna duża woliera, w której pawie były zamykane na noc. Teraz po tym incydencie podjęliśmy decyzję taką, żeby w ciągu dnia pawie też przebywały w wolierze. W środku mają swój domek, tam zostawiane jest im jedzenie i woda. I tak zawsze w ciągu dnia tam wracały bo była otwarta, więc przebywały i w wolierze i na terenie parku. Teraz ta woliera jest zamknięta - powiedziała Olga Mazurek-Podleśna.
Urzędniczka przyznała, że na razie nie wiadomo, jak długo ptaki będą zamknięte.
- Będziemy obserwować sytuację - dodała.
Bez kagańca i smyczy
Do ataku psa na pawie doszło w niedzielę ok. godz. 11. Po Ogrodzie Saskim spacerował mężczyzna z psem. Zwierzę nie miało kagańca, nie było też prowadzone na smyczy.
Opiekunka mieszkających w parku pawi akurat wypuszczała je z klatki. - Mężczyzna puścił psa, żeby sobie pobiegał. Pies od razu ruszył w kierunku spacerujących pawi. Ptaki się spłoszyły i zaczęły uciekać w różnych kierunkach. Pies złapał jednego z nich za ogon i wyrwał kilka piór - powiedziała polsatnews.pl oficer prasowa. Kiedy opiekunka szukała pawi, opiekun czworonoga wyszedł z parku.
Właściciel psa nadal jest poszukiwany - poinformowała polsatnews.pl lubelska policja.
Uchylony zakaz
Zakaz wprowadzania psów do Ogrodu Saskiego w Lublinie przestał obowiązywać w środę. Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że Rada Miasta Lublina nie miała prawa zabronić spacerów z psem po zabytkowym parku. Przepis obowiązywał przez cztery lata.
Skargę na zakaz wprowadzania psów do miejskiego parku złożyło dwóch mieszkańców Lublina: Bartłomiej Bałaban i Andrzej Jaworski, założyciele strony "Lublin z psem". Wspierał ich m.in. rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar.
Bałaban i Jaworski domagali się usunięcia zakazu, który ich zdaniem narusza ich obywatelski interes prawny. Podkreślali w skardze, że zakaz ten jest unormowaniem zbędnym w sytuacji, gdy inna uchwała rady miasta zobowiązuje właścicieli psów do sprzątania po nich oraz trzymania zwierząt na uwięzi. Podnosili też, że Ogród Saski to przestrzeń publiczna, do której dostęp powinien mieć każdy.
"Psi patrol"
Po niedzielnym incydencie Bałaban i Jaworski zaproponowali, by stworzyć "psi patrol".
- Jeśli panowie zamierzają promować taką ideę, jak najbardziej mają taką możliwość. Odpowiednie wzorce powinny być promowane - skomentowała Olga Mazurek-Podleśna z Kancelarii Prezydenta Miasta Lublin.
polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze