Posłowie PO weszli do MON. "Resort wygląda jak stajnia Augiasza"

Posłowie PO w czwartek o godz. 10:00 weszli do ministerstwa obrony narodowej, aby zapoznać się z dokumentami, które są "sprawozdaniem zamknięcia", sporządzonym po odwołaniu Antoniego Macierewicza ze stanowiska szefa resortu. Materiały, które chcieli sprawdzić posłowie, dotyczyły m.in. działalności i wydatków MON pod kierownictwem Macierewicza.

O sprawie pierwszy poinformował dziennikarz Polsat News Piotr Witwicki.

"Odcięcie od Macierewicza mocno pozorne"

- Ani pan wiceminister Sebastian Chwałek, ani jego współpracownicy nie potrafili nam powiedzieć, czy jest raport otwarcia czy zamknięcia po działalności Antoniego Macierewicza. Będziemy czekali na tę informację - powiedział po opuszczeniu resortu wiceszef komisji obrony narodowej Czesław Mroczek. Dodał, że nie udało się też uzyskać informacji na temat zmian, jakie zaszły w Polskiej Grupie Zbrojeniowej po objęciu władzy przez PiS oraz zarzutów funkcjonowania w niej "układu towarzysko-biznesowego".

Jak dodał, posłowie PO nie uzyskali też odpowiedzi, "czy zostały zmienione procedury w zakresie pozyskiwania sprzętu po postępowaniu związanym z zakupem samolotów do przewozu władzy, gdzie bez przetargu dokonano zakupu na kwotę ponad 2 mld zł".

- Jesteśmy umówieni na kolejne spotkania, ale mamy wrażenie, że to odcięcie się od Macierewicza jest mocno pozorne - dodał.

"Resort od pół roku nie został uporządkowany"

- Zadaliśmy ponad 20 pytań, poruszyliśmy ponad 20 spraw i umówiliśmy, że w połowie przyszłego tygodnia te sprawy zostaną przedłożone posłom z komisji obrony - relacjonował Cezary Tomczyk.

"Możemy się tylko modlić"

Podkreślił, że posłowie "są porażeni jedną rzeczą". - Dowiedzieliśmy się, że po dwóch latach funkcjonowania Macierewicza, resort w ciągu ostatniego pół roku nie został uporządkowany - tłumaczył.

- Minister poinformował nas, że kilkaset zagadnień, pism i interwencji poselskich pozostaje bez odpowiedzi, bo po dwóch latach Macierewicza zaległości są tak duże, że nie byli w stanie ich przez te pół roku nadrobić. Tylko możemy sobie wyobrażać, jak wygląda ta stajnia Augiasza i że warto ją posprzątać - podkreślił Tomczyk.

Poseł PO zwrócił także uwagę, że "ministerstwo poinformowało wcześniej, że powstał raport otwarcia i ma klauzulę niejawności". - A dziś minister stwierdził, że nie jest pewien, czy taki dokument w ogóle istnieje i że sprawdzi to do następnego spotkania - dodał.

- Jeżeli tak funkcjonuje dziś polska armia, to możemy się tylko modlić, że to jest w stanie jakoś jechać dalej - podkreślił.

Posłowie zwrócili też uwagę, że "premier Mateusz Morawiecki może nie wiedzieć, co się dzieje w MON". - W marcu mówił o audycie, który zlecił minister Błaszczak, a kierownictwo resortu nie wie, czy taki audyt powstał, czy nie - podkreślili.

Macierewicz w siedzibie MON

Jak poinformowali, udało się im potwierdzić, że "przy ul. Klonowej w willi rodziny Piłsudskich urzęduje minister Macierewicz". - To jest paradoks, że człowiek, który zrobił tak wiele złego dla polskiej armii, funkcjonuje w willi rodziny Piłsudskich, która zrobiła tak wiele dobrego dla polskiej armii - dodał.

Posłowie ustalili, że Macierewicz zajmuje gabinet w siedzibie resortu jako szef podkomisji smoleńskiej.

- Minister poinformował nas, że prawo posłów do informacji zostanie wykonane i te wszystkie informacje, które poruszyliśmy, zostaną zebrane w jednym miejscu i przedstawione parlamentarzysto - powiedział Tomczyk.

- Chcemy poznać koszty funkcjonowania podkomisji smoleńskiej, chcemy wiedzieć, czy ludzie typu pan Wacław Berczyński ciągle tu pracują, czy pracuję tylko wirtualnie i jakie pobierają środki ze Skarbu Państwa. Jest wiele pytań, które zadaliśmy i dostaliśmy jasną informację, że na wszystkie pytania dostaniemy jasną odpowiedź. Traktuję to jako słowo dane przez ministra obrony polskim parlamentarzystom - podkreślił poseł PO.

Działalność i wydatki pod kierownictwem Macierewicza

5 czerwca czterech posłów Platformy Obywatelskiej - Czesław Mroczek, Paweł Suski, Leszczek Ruszczyk i Cezary Tomczyk skierowało pismo do MON.

Na podstawie art. 19 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 r. o wykonywaniu mandatu posła i senatora (Dz.U. z 2016 r. poz. 1510) zażądali wstępu do pomieszczeń Ministerstwa Obrony Narodowej w celu udostępnienia dokumentów, materiałów i informacji.

Posłowie chcą zapoznać się ze "sprawozdaniem zamknięcia" dotyczącym działalności i wydatków MON, kierowanego przez ówczesnego ministra Antoniego Macierewicza.

W środę dyrektor biura ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka potwierdził możliwość spotkania posłów z przedstawicielami kierownictwa MON w czwartek o godz. 10:00.

"Grupa biznesowo-towarzyska do wyprowadzania pieniędzy z PGZ"

Mroczek rano, przed wejściem do budynku przy ul. Klonowej mówił dziennikarzom, że raport otwarcia to bardzo ważny dokument, który zawiera istotne informacje związane z funkcjonowaniem MON. - Ten raport powinien być przedmiotem prac sejmowej komisji obrony narodowej, niestety tak się nie dzieje - dodał poseł PO. Przypomniał, że raport ten jest dokumentem niejawnym.

- Będziemy chcieli z tym materiałem się zapoznać, będziemy chcieli ustalić, czy odniesiono się w tym raporcie do ważnych kwestii związanych z funkcjonowaniem ministerstwa pod kierownictwem Antoniego Macierewicza - zapowiedział Mroczek.

Posłowie Platformy chcą także sprawdzić, czy raport odpowiada na pytania "dlaczego przez dwa lata nie było i do dziś nie ma kluczowych dokumentów dotyczących obrony państwa", programu rozwoju sił zbrojnych, planu modernizacji technicznej na lata 2017-2026.

- Będziemy chcieli ustalić, czy ten raport odpowiada na pytanie jak mogła powstać i funkcjonować grupa biznesowo-towarzyska do wyprowadzania pieniędzy z Polskiej Grupy Zbrojeniowej - dodał Mroczek.

"Nie przesądzajmy, czy to będzie jedyne wejście"

- To jest kolejne wejście do MON. Nasi posłowie już kilkukrotnie wchodzili po dokumenty. Problem polega na tym, że ministrowie PiS nie odpisują na interpelacje i zapytania, więc trzeba wchodzić tam, żeby w dokumentach źródłowych szukać prawdy - powiedział w programie "Graffiti" szef klubu PO Sławomir Neumann.

- Ustawa o wykonywaniu mandatu posła i senator pozwala posłowi i senatorowi zapoznać się z dokumentami, o które poprosi. Nie przesądzajmy, czy te dokumenty, które poznają dziś posłowie, będą kompletne, czy to będzie jedyne wejście związane z tą sprawą, bo może to będzie jedynie wycinek dokumentów - podkreślił. 

"Błaszczak bał się trupów w szafie"

Jak zwrócił uwagę Neumann, "nie pamięta od 1989 r., żeby w jakiejkolwiek koalicji, która się utrzymywała, tylko były zmiany ministrów w ramach rekonstrukcji, kiedykolwiek pisano jakiś raport otwarcia czy zamknięcia, czyli podsumowywało się ministra z tej ekipy, kóra nadal rządzi".

- Minister Mariusz Błaszczak wszedł i pewnie bał się wielu "trupów w szafie", które zostawił mu Antoni Macierewicz, które zresztą wypadają co chwila - tłumaczył poseł PO.

Na pytanie Piotra Witwickiego, jakie to "trupy", Neumann odpowiedział: "te głupoty, które opowiadał Macierewicz". - Dziś się potwierdza, że to były absolutne kłamstwa i konfabulacje, np. kwestia zakupów śmigłowców - argumentował poseł.

"Przeprosić powinien Kaczyński"

Na uwagę prowadzącego, że za sprawę zakupu śmigłowców przeprosił były wiceszef MON Bartosz Kownacki, Neumann odpowiedział: "dobrze, że przeprosił, ale to nie zdejmuje z niego odpowiedzialności".

- Przeprosić powinien Kaczyński, całą Polskę i wszystkich Polaków za to, że takiego gościa jak Macierewicz zrobił ministrem obrony - podkreślił Neumann. 

Polsat News, polsatnews.pl

WIDEO: Hołownia do Kołodziejczaka: Panie pośle, proszę nie iść tą drogą