"Legitymowanie osób nie jest karą". Zieliński odpowiada Nowoczesnej ws. spotkań z politykami PiS

Polska

Politycy Nowoczesnej pytali na czwartkowym posiedzeniu Sejmu wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego o przyczynę spisywania przez policję osób uczestniczących w spotkaniach z politykami PiS. W ostatnich tygodniach media informowały o kilku takich przypadkach. Według Zielińskiego nie ma w tym nic sensacyjnego, bo "policja reaguje wtedy, kiedy łamane jest prawo".

Czołowi politycy PiS od kilku tygodni spotykają się w całym kraju z wyborcami. Podczas dyskusji zdarzają się awantury. Do jednej z nich doszło podczas spotkania posła PiS Stanisława Piotrowicza w Witnicy (Lubuskie). Jeden z uczestników miał powiedzieć do Piotrowicza, że to hańba, iż on, jako komunistyczny prokurator, jest twarzą Prawa i Sprawiedliwości w parlamencie. Między mężczyznami doszło do ostrej wymiany zdań, w której poseł PiS przekonywał, że to on jest ofiarą komunistycznego systemu.

 

Po spotkaniu obywatel, który zadał pytanie posłowi PiS, został wylegitymowany i spisany przez policję.

 

Pytanie o protest niepełnosprawnych

 

Burzliwy przebieg miało również spotkanie z marszałkiem Sejmu Markiem Kuchcińskim w Sanoku (woj. podkarpackie). Jedna z uczestniczek próbowała zadać politykowi Prawa i Sprawiedliwości pytanie na temat protestu osób niepełnosprawnych w Sejmie. Po spotkaniu została wylegitymowana przez policjanta, który miał tłumaczyć, że dostał takie polecenie od przełożonych.

 

Sprawą spisywania przez policję osób uczestniczących w spotkaniach z politykami PiS zainteresował się poseł Nowoczesnej Mirosław Suchoń, który postanowił zapytać o to odpowiedzialnego za policję wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego.

 

"Absurdalny zarzut o politycznym charakterze"

 

- Czy prawdą jest, że minister spraw wewnętrznych i administracji wydał policji wytyczne dotyczące spisywania personaliów osób, które zadają niewygodne pytania posłom i ministrom PiS? Czy prawdą jest, że Komenda Główna Policji przekazała komendom wojewódzkim wytyczne w sprawie ochrony posłów i ministrów PiS przed niewygodnymi pytaniami obywateli? Na podstawie których przepisów funkcjonariusze policji obecni są podczas spotkań z posłami PiS? Skąd policja czerpie informacje na temat daty i miejsca spotkania, w jaki sposób typowane są osoby do zatrzymywania, legitymowania i spisywania danych? Czy fakt zadania niewygodnego pytania posłowi, czy też ministrowi PiS jest jedynym kryterium wyboru takiego obywatela do zatrzymania, legitymowania i spisania? I z jakich powodów policja stosuje różne standardy w stosunku do osób zadających pytania, to znaczy, jednych za zadanie pytania zatrzymuje, a inni odchodzą bez żadnego problemu wolno? - pytał w Sejmie Suchoń.

 

- W pytaniu zostały zawarte nieprawdziwe i polityczne tezy - powiedział na wstępie Zieliński.

 

- Chciałbym bardzo mocno podkreślić, że podczas spotkań premiera, ministrów oraz posłów partii Prawo i Sprawiedliwość z obywatelami nie miały miejsca żadne przypadki zatrzymywania lub legitymowania osób z powodu zadawania pytań. Taki zarzut jest absurdalny i ma wyłącznie polityczny charakter - dodał.

 

"Zdanie opozycji zmieniło się o 180 stopni"

 

Zieliński przypomniał również sytuację, do której doszło podczas spotkania polityków PO z wyborcami w Tarnowie z styczniu 2017 roku. - Doszło wtedy do przerwania spotkania polityków Platformy z wyborcami. Osoby, które przerywały spotkanie i wykrzykiwały obraźliwe hasła uspokoiły się dopiero po przyjeździe policji. Zostały także przez policję wylegitymowane i spisane - przypomniał wiceminister.

 

- Półtora roku później, wobec bliźniaczej sytuacji, zdanie opozycji zmieniło się o 180 stopni, bo chodzi o spotkania polityków PiS - dodał.

 

- Za rządów PiS, policja w Polsce nie ściga nikogo i nie będzie ścigać za przekonania polityczne i zadawane na spotkaniach pytania - zaznaczył. Według niego "brak skutecznej i adekwatnej do sytuacji reakcji policji może skutkować eskalacją zachowań agresywnych".

 

"Zakłócanie spotkań ma charakter zaplanowany i zorganizowany"

 

- Legitymowanie osób samo w sobie nie jest żadną karą, tylko przewidzianym prawnie działaniem policji w określonych przypadkach i nie oznacza obligatoryjnego wszczynania postępowań karnych czy mandatowych, chociaż może to mieć ciąg dalszy w zależności od okoliczności - mówił.

        

Przytoczył również treść art. 51 par. 1 Kodeksu wykroczeń, który mówi, że "kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".

 

- Każde pytanie można zadać, ale nie wolno łamać przepisów prawa, nie można zakłócać porządku publicznego – podkreślił polityk PiS.

 

"Istnieje grupa zakłócaczy spotkań"

 

Według niego zakłócanie spotkań z politykami Prawa i Sprawiedliwości ma charakter "zaplanowany i zorganizowany". 

 

- Są tutaj powtarzalne sytuacje, wykonane transparenty wcześniej, banery z napisami, często niezwiązanymi z tematyką spotkań, jest powtarzalny schemat działań. Zakłócenie spotkań ma miejsce w trakcie, a zwłaszcza pod koniec oficjalnego ich przebiegu. Są okrzyki, podobna poetyka, wykrzykiwane i wypisywane na transparentach hasła, które nie są związane z tematyką spotkania - wyliczał Zieliński.

 

- Istnieje grupa zakłócaczy spotkań, którzy pojawiają się cyklicznie na wielu spotkaniach - powiedział.

 

Zieliński dodał, że "odnotowano 9 incydentów w związku ze spotkaniami polityków PiS, podczas których wylegitymowano 15 osób i wpłynęła tylko jedna skarga na działania funkcjonariuszy".

 

polsatnews.pl

dk/luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie