Mieszkańcy zasadzili, firma skosiła. Setki lip i klonów w Gorzowie Wielkopolskim zniknęły
Mieszkańcy Gorzowa Wielkopolskiego posadzili jesienią setki "drzewek pokoleń", oznakowanych nazwiskami rodzin i dzieci biorących udział w całodziennej akcji. Teraz okazało się, że teren za Filharmonią Gorzowską, gdzie drzewka rosły, jest niemal pusty - wszystko wykoszone równo z trawą. Ocalał jedynie dąb, który był zbyt duży, by poddać się ostrzu kosiarki.
W październiku 2017 r. gorzowianie przez cały dzień nasadzali lipy i klony, które miały z jednej strony być wieloletnimi pamiątkami dla rodzin, a z drugiej rekompensatą za liczne wycinki drzew w mieście w ostatnim roku.
W weekend mieszkańcy miasta stwierdzili, że drzewa zniknęły.
"Brawura i pośpiech działania"
Urzędnicy zaalarmowani przez lokalne media zapewniali, że nie mają pojęcia, co stało się z drzewami. We wtorek Marta Liberkowska, dyrektor wydziału promocji i informacji gorzowskiego magistratu, przyznała: - Stała się rzecz, która nie miała prawa się stać, rzecz okropna... Zawiodła komunikacja.
W wyjaśnieniach przesłanych "Głosowi Gorzowa" jako przyczynę podała "brawurę i pośpiech działania". Urzędnicy oświadczyli, że jest im "okropnie przykro".
Firma, która dokonała wycinki, działała na zlecenie miejskich urzędników, ale nikt nie poinformował jej, że na polanie rosną młode drzewka.
W ramach rekompensaty przedsiębiorstwo zaproponowało ufundowanie sadzonek drzew, które mieszkańcy ponownie będą mogli zasadzić.
Akcja z nowymi, większymi drzewami
"Jest nam bardzo przykro i przepraszamy, zwłaszcza że drzewa należały do mieszkańców i akcja była społeczna. Zawiodła komunikacja i pośpiech w działaniu. Deklarujemy pomoc przy organizacji podobnej akcji w tym samym miejscu z nowymi drzewami, większych rozmiarów. Tym razem wspólnie z Miastem zadbamy o przygotowanie i dbałość o teren nasadzeń" – napisała firma w oświadczeniu.
Sadzenie wstępnie zaplanowano na 10 października, dokładnie w rocznicę ubiegłorocznej akcji.
Gazeta Lubuska, Radio Gorzów
Czytaj więcej
Komentarze