50-latek usłyszał zarzut w związku z pożarem kamienicy posła Brejzy. Grożą mu 3 lata więzienia

Polska

50-letni Sławomir M. usłyszał we wtorek w Prokuraturze Rejonowej w Inowrocławiu zarzut nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia oraz mienia wielkich rozmiarów poprzez wywołanie pożaru przy kamienicy, w której mieszka poseł PO Krzysztof Brejza. Podejrzanemu grozi do 3 lat więzienia. Został objęty dozorem policji.

- Mężczyzna został przesłuchany dzisiaj przez prokuratora. Podejrzany składa rozbieżne zeznania. W nieco innych sposób wyjaśniał swój udział w zdarzeniu wcześniej policji. Podczas przesłuchania przez prokuratora przyznał się częściowo do winy. Więcej szczegółów nie mogę ujawnić z uwagi na dobro śledztwa - powiedział dziennikarzom szef Prokuratury Rejonowej w Inowrocławiu Robert Szelągowski.

 

Prokurator potwierdził wcześniejsze nieoficjalne ustalenia, że rozważaną na tym etapie śledztwa przyczyną pożaru miało być wrzucenie niedopałka papierosa do przenośnej toalety. Od niego miał się zapalić toi-toi.


Potwierdziły się także ustalenie odnośnie do tego, że mężczyzna mieszka w sąsiedztwie kamienicy (najprawdopodobniej w przylegającym do niej pomieszczeniu) i brał udział w gaszeniu pożaru toi-toia.

 

Podejrzanemu grozi do 3 lat więzienia. Został objęty dozorem policji.

 

Prokurator wskazał ponadto, że dotychczasowe ustalenia nie potwierdzają, aby pożar miał cokolwiek wspólnego z zamieszkiwaniem w kamienicy posła PO z rodziną.

 

- Na obecnym etapie żaden ze zgromadzonych w sprawie dowodów nie potwierdza tego, aby samo zdarzenie i działanie tego mężczyzny miało jakikolwiek związek z faktem, że jednym z mieszkańców kamienicy jest poseł Brejza - dodał Szelągowski.

 

Pytany, czy niedopałek papierosa może spowodować zapalenie się toi-toia prokurator powiedział, że ma to właśnie wyjaśnić śledztwo, które pozwoli zweryfikować przyjęte ustalenie.

 

- Nie ma jeszcze pisemnej opinii biegłego, więc nie możemy odpowiedzieć ostatecznie na pytanie, czy jest tak, że zapalenie się przenośnej toalety spowodowało wrzucenie do niej niedopałka papierosa - dodał prokurator rejonowy.

 

Poseł Brejza zawiadomił w niedzielę policję o usiłowaniu zabójstwa jego rodziny. Zgłoszenie parlamentarzysty miało związek z pożarem przy jego kamienicy w nocy z piątku na sobotę.

 

"Usiłowanie zabójstwa rodziny" 

 

Poseł Brejza w poniedziałek powiedział, że jest przekonany o celowym działaniu jakiejś osoby. - Nie można mówić, że materiały z włókna szklanego same się zapalają. Naprawdę trzeba dużo złej woli i dużo energii włożyć, żeby wywołać taki ogień, który obejmie instalację gazową. Ta instalacja została opalona w wysokiej temperaturze - powiedział.

 

Jak dodał, o pożarze on i jego bliscy dowiedzieli się po fakcie. - Sąsiedzi wszystko ugasili. Rano wzywana była policja i trwało wstępne zabezpieczenia materiału. Sąsiedzi uratowali nam życie. To pewne. Jestem im bardzo wdzięczny - powiedział Brejza.

 

Dodał, że w kamienicy, w której mieszka z rodziną, może mieszkać łącznie ok. dwudziestu kilku osób; jest to duży i długi budynek, pożar miał miejsce z tyłu kamienicy, a główne pokoje w mieszkaniu Brejzów znajdują się natomiast od frontu. - Byliśmy wszyscy tej nocy w domu. Starsze dzieci spały właśnie w tej części kamienicy, która była zagrożona. O pożarze dowiedzieliśmy się od mojej mamy, która poinformowała nas w sobotę o czynnościach policji - powiedział poseł.

 

Mówił, że nie wyklucza czynu chuligańskiego 

 

Jak mówił, widok miejsca pożaru był przerażający. - Zdaliśmy sobie sprawę, że nie było to zwykle zaprószenie ognia. Ze ściany odpadł tynk, a ona cała była popalona. Bardzo jesteśmy wdzięczni sąsiadom za ugaszenie tego, bo mogło się to skończyć tragicznie - dodał Brejza.

 

Zaznaczył, że jest daleki od teorii spiskowych i nie chce łączyć tego wydarzenia wprost ze swoją działalnością polityczną. Dodał, że nie wyklucza czynu chuligańskiego. Wskazał, że wcześniej niszczone były skrzynki pocztowe czy szyld kancelarii jego żony, a on sam spotykał się z hejtem.

 

- Zależy mi na rzetelnym przeprowadzeniu tego postępowania i wyjaśnieniu tej sprawy. Eksperci mówili nam, że gdyby w tej kamienicy była starszej generacji instalacja, a ona jest w wielu budynkach, to doszłoby do eksplozji, a na pewno do znacznego rozszerzenia się ognia. Jeżeli ktoś podpala ścianę, gdzie znajdują się rury gazowe, które zostały solidnie opalone, a one były bardzo dobrze widoczne, to musi zakładać doprowadzenie do nieszczęścia. Stąd moje zawiadomienie - powiedział.

 

Straż nie dostała zgłoszenia o pożarze

 

Państwowa Straż Pożarna w Inowrocławiu nie otrzymała zgłoszenia o pożarze przy kamienicy, w której mieszka poseł Brejza.

 

- Dowiedzieliśmy się o tym zdarzeniu z mediów. Państwowa Straż Pożarna w Inowrocławiu nie ma żadnego zgłoszenia o tym pożarze. Nie prowadziliśmy działań w takim zakresie. Nie braliśmy udziału w gaszeniu tego ognia - powiedział w niedzielę wieczorem oficer prasowy Komendanta Powiatowego PSP w Inowrocławiu st. kpt. Artur Kiestrzyn.

 

PAP

zdr/bas/paw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie