Ugaszono pożar rozlewni chemikaliów w Żywcu. Burmistrz podejrzewa, że wybuchł od uderzenia pioruna

Polska

- Jeśli warunki na to pozwolą, biegli jeszcze dziś zbadają pogorzelisko, by ustalić przyczynę pożaru rozlewni rozpuszczalników w Żywcu (Śląskie) - przekazała we wtorek rzeczniczki żywieckiej policji Mirosława Piątek. Jak dodała, w tej chwili jest jeszcze zbyt wcześnie, by podać choćby szacunkową wysokość strat.

Rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Żywcu Marek Tetłak powiedział, że ogień został już ugaszony. - Na miejscu pożaru wciąż jest jeden zastęp strażaków, który dozoruje pogorzelisko - powiedział.

 

Ogień w zakładzie, w którym wytwarzane i konfekcjonowane są rozpuszczalniki, pojawił się w poniedziałek późnym wieczorem. Firma mieści się w dzielnicy przemysłowej na peryferiach Żywca. W jej bezpośrednim sąsiedztwie nie ma domów mieszkalnych. Po wybuchu pożaru, w jego sąsiedztwie spłonęło 16 samochodów.

 

Jeden z ratowników odniósł lekkie obrażenia

 

Płonęły m.in. chemikalia magazynowane w zbiornikach po 1 tys. l. Hala, w której się znajdowały, miała ok. 600 m kw. powierzchni.

 

W akcji gaszenia, w szczytowym momencie, uczestniczyło ponad 30 zastępów straży pożarnej z Żywca i okolicy, Bielska-Białej, a także Katowic. Jeden z ratowników odniósł lekkie obrażenia.

 

Mieszkańcy alarmowali, że pojawiły się śnięte ryby

 

Pożarowi towarzyszyło spore zadymienie. W bliskim sąsiedztwie pożaru strażacy pracowali w aparatach tlenowych, a na formach internetowych pojawiły się informacje mieszkańców, że wyczuwalny był zapach chemikaliów. - Na miejscu był zastęp ratownictwa chemiczno-ekologicznego, który nie stwierdził zagrożenia - powiedział Marek Tetłak.

 

Woda użyta przy gaszeniu przedostała się do studzienek burzowych i dalej do rzeki Soły. W nocy mieszkańcy alarmowali, że pojawiły się śnięte ryby. Strażacy natychmiast zareagowali rozstawiając rękawy sorpcyjne, by zanieczyszczenie nie przedostało się do Jeziora Żywieckiego. 

 

Przyczynę pożaru ustalą biegli. Burmistrz Żywca wskazuje, że w czasie pożaru nad miastem przeszła potężna burza. - Na pioruny i wyładowania atmosferyczne nie ma żadnego zabezpieczenia. Ktoś może myśli, że są wyłączniki przeciwpożarowe, przepięciówki i inne rzeczy. Ja akutat jestem z branży elektrycznej i wiem, że nie ma 100-procentowego zabezpieczenia. Piorun to jest piorun - powiedział burmistrz Antoni Szlagor.  

 

PAP, Polsat News

zdr/ml/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie