Inspektorzy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej są w drodze do Syrii

Świat
Inspektorzy Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej są w drodze do Syrii
PAP/EPA/Aref Tammawi

- Dwa zespoły inspektorów OPCW mają przyjechać do Syrii, by zbadać doniesienia o ataku chemicznym na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie, w którym mogły zginąć dziesiątki osób - poinformował ambasador Syrii przy ONZ Baszar Dżaafari. W czwartek szef Pentagonu Jim Mattis powiedział, że administracja USA "poszukuje dowodów na atak". Dodał, że USA nie chcą eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie.

Doniesienia na temat ataku chemicznego mają zbadać dwa zespoły inspektorów Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej - OPCW. 

 

 

- Do Syrii przyjadą osobno w czwartek i w piątek; jesteśmy gotowi zabrać ich gdzie chcą, w każdej chwili, o każdej porze jakiej będą chcieli - powiedział ambasador Syrii przy ONZ Baszar Dżaafari.

 

- OPCW wysłała cztery paszporty do ambasady Syrii w Brukseli. Wizy zostały przyznane w trybie natychmiastowym - poinformował Dżaafari dodając, że rząd syryjski był również gotowy, aby przyznać stosowne dokumenty dla inspektorów na granicy z Libanem.

 

We wtorek rząd w Damaszku zaprosił ich do przeprowadzenia śledztwa w sprawie ataku chemicznego w Dumie we Wschodniej Gucie, którego miały dokonać syryjskie wojska rządowe.

 

Wycofanie z zapowiedzi

 

Prezydent Donald Trump napisał w czwartek na Twitterze, że ewentualne uderzenie militarne przeciwko Syrii może nastąpić "bardzo szybko, albo wcale nie tak szybko". "Nigdy nie mówiłem, kiedy dojdzie do ataku na Syrię" - rozpoczął swój wpis Trump.

 

"W każdym razie, to za mojej administracji Stany Zjednoczone wykonały świetną robotę, żeby pozbyć się ISIS z regionu. Gdzie są podziękowania dla Ameryki?" - zapytał. 

 

 

Jeszcze w środę prezydent ostrzegał na Twitterze, że Rosja powinna się przygotować na wystrzelenie przez USA pocisków rakietowych w kierunku Syrii w reakcji na na sobotni atak chemiczny w Dumie koło Damaszku.

 

USA obwiniają o ten atak reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Damaszek i Moskwa zaprzeczają.

 

Ryzyko eskalacji konfliktu

 

Po tym, jak Trump zabrał głos w sprawie Syrii na Twitterze, szef Pentagonu Jim Mattis wystąpił przed komisją sił zbrojnych Izby Reprezentantów. Powiedział, że "USA chcą uniknąć podsycania syryjskiego konfliktu, który może wymknąć się spod kontroli". 

 

Mattis powiedział ponownie, że uważa, iż w Syrii doszło do ataku chemicznego, ale dodał, że administracja poszukuje jeszcze dowodów.

 

Dodał, że jednym z jego głównych zastrzeżeń co do operacji militarnej USA w Syrii jest ryzyko eskalacji konfliktu, w którym stronami stały się Rosja, Iran, Turcja i inne kraje.

 

Zapowiedź ataku

 

Prezydent USA kilkakrotnie potępiał sobotni atak chemiczny na będącą bastionem rebeliantów Dumę. Ostrzegał, że Stany Zjednoczone odpowiedzą rozwiązaniem siłowym.

 

We wtorek wieczorem rosyjski ambasador w Libanie Aleksandr Zasypkin oświadczył, że każdy amerykański pocisk rakietowy odpalony w stronę Syrii zostanie zestrzelony, a miejsca, z których rakiety będą odpalane, zostaną wzięte na cel.

 

Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders powiedziała w środę wieczorem, że prezydent nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji w sprawie ataku na Syrię; rozważanych jest kilka innych wariantów odpowiedzi na atak chemiczny, nie tylko militarnych.

 

Asad: działania wprowadzą chaos w regionie

 

Prezydent Syrii Baszar el-Asad ostrzegł, że jakiekolwiek działania Zachodu wymierzone w jego kraj jeszcze bardziej zdestabilizują sytuację w regionie - podała w czwartek państwowa telewizja.

 

"Wraz z każdym zwycięstwem w terenie pojawiają się głosy niektórych krajów Zachodu, (kraje te - red.) intensyfikują swe działania, by zmienić bieg wydarzeń (...). Te głosy i jakiekolwiek możliwe działania przyczynią się tylko do zwiększenia niestabilności w regionie, co zagrozi międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwa" - cytuje telewizja Asada.

 

Takie cytaty zamieszczono też na koncie syryjskiego prezydenta na Twitterze. Wynika z niego, że Asad wypowiadał się, przyjmując w czwartek doradcę ds. bezpieczeństwa duchowo-politycznego przywódcy Iranu Alego Chameneia, Alego Akbara Welajatiego i towarzyszącą mu delegację.

 

Według państwowych mediów Welajati oznajmił podczas spotkania z Asadem, że groźby niektórych krajów Zachodu dotyczące zaatakowania Syrii "opierają się na kłamstwach po wyzwoleniu Wschodniej Guty".

 

O spotkaniu informuje m.in. syryjska agencja prasowa SANA, która nie podaje, gdzie do niego doszło. SANA swą depeszę sygnuje z Damaszku.

 

Macron: mamy dowody na atak

 

W niedzielę 8 kwietnia organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjskie władze o atak chemiczny przeprowadzony dzień wcześniej wieczorem na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie koło Damaszku, gdzie miało zginąć co najmniej 41 osób. Władze Syrii odrzucają te oskarżenia.

 

W czwartek w wywiadzie dla telewizji TF1 prezydent Francji Emmanuel Macron zapewnił, że są dowody na użycie broni chemicznej przez Asada.

 

- Mamy dowody, że w ubiegłym tygodniu, prawie 10 dni temu, użyto broni chemicznej, przynajmniej chloru, i że użył jej reżim Baszara el-Asada - zapewnił Macron.

 

Dodał, że Paryż "w odpowiednim czasie", w koordynacji z Waszyngtonem, podejmie decyzję w sprawie ewentualnego ataku odwetowego na Syrię. 

 

PAP, polsatnews.pl

mta/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie