Zastraszali swoje ofiary i żądali pieniędzy. Policja rozbiła grupę wymuszającą haracze
10 lat więzienia grozi czterem mężczyznom zatrzymanym po pościgu przez łódzkich policjantów. Podejrzani odpowiedzą za wymuszenia rozbójnicze na mieszkańcach okolic Łodzi. Od jednej z ofiar, grożąc jej zabójstwem, zażądali haraczu od prowadzonej nielegalnej działalności.
Jak poinformowała we wtorek rano łódzka policja, funkcjonariusze członków grupy zatrzymali w piątek m.in. w podłódzkim Andrespolu i w Łodzi. Tego dnia w jednym z lokali w Brzezinach podejrzani mieli odebrać część haraczu.
Z ustaleń śledczych wynika, że w połowie lutego br. z jednym z pokrzywdzonych skontaktowali się przedstawiciele łódzkiego światka przestępczego. Grożąc zabójstwem, zażądali haraczu od prowadzonej przez ofiarę działalności, która również miała wiązać się z nielegalnym procederem.
- Sprawcy, zastraszając, dodatkowo stosowali różne formy wzmocnienia swojego przekazu. Jeździli za pokrzywdzonym i jego bratem, wystawali pod domem ich rodzin, rozlewali przed miejscem zamieszkania substancje łatwopalne, epatowali widokiem broni - poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji mł. insp. Joanna Kącka.
Gotówka, atrapy broni i maczeta
Dodała, że doprowadziło to do przekazania przez pokrzywdzonego 40 tys. złotych. Następnie sprawcy skonstatowali się z bratem ofiary, żądając 100 tys. zł, a później zmniejszyli żądania do 50 tys. zł.
Do sprawy włączyli się policjanci z Wydziału Kryminalnego KWP w Łodzi, którzy zbierali materiał dowodowy i doprowadzili do zatrzymania grupy. Doszło do tego po pościgu, w którym najpierw w Andrespolu w jednym z aut zatrzymano 31-latka i dwóch 25-latków, a następnie w Łodzi 39-latka. Część z nich była już notowana za konflikty z prawem.
Podczas przeszukania mieszkania, które zajmował jeden z zatrzymanych, policjanci zabezpieczyli m.in. gotówkę, atrapy broni i maczetę.
Wszyscy usłyszeli już zarzuty wymuszeń rozbójniczych, co zagrożone jest karą do 10 lat pozbawienia wolności. Na wniosek prokuratury zostali aresztowani na trzy miesiące.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze