Doktorant z Angoli zaatakowany w poznańskim klubie. Wśród napastników mieli być też ochroniarze
Pochodzącego z Angoli doktoranta Uniwersytetu Przyrodniczego w klubie studenckim miał zaatakować jeden z klientów lokalu. Do bójki dołączyli się ochroniarze, którzy - według relacji Angolczyka - "dźgali go kijem bilardowym". Pokrzywdzony twierdzi, że powodem agresji ze strony mężczyzn było jego pochodzenie. Sprawę wyjaśnia policja.
Do ataku na doktoranta wydziału technologii drewna Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu doszło w nocy z 2 na 3 lutego. Mężczyzna pochodzący z Angoli umówił się ze swoim kolegą Hindusem w klubie studenckim.
Zaczepić go miał najpierw jeden z klientów lokalu. Jak zeznał Angolczyk, później do atakującego dołączyli ochroniarze. To oni mieli szarpać doktoranta i dźgać go kijem bilardowym.
Hindus, który był z doktorantem, nie padł ofiarą agresji.
Policja: nie odniósł większych obrażeń
Poszkodowany twierdzi, że powodem zaczepek było jego pochodzenie.
- Musimy wyjaśnić przebieg tego zdarzenia, czy faktycznie wszystko odbyło się tak, jak zeznał doktorant - powiedział polsatnews.pl podkom. Maciej Święcichowski z zespołu prasowego wielkopolskiej policji.
Według policji zaatakowany nie odniósł poważniejszych obrażeń.
Uczelnia: bezprecedensowe zdarzenie
- To bezprecedensowe zdarzenie z udziałem doktoranta cudzoziemca naszej uczelni. Z wielkim niepokojem przyjęliśmy informację o tym incydencie - powiedział "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Szoszkiewicz, prorektor ds. nauki i współpracy z zagranicą Uniwersytetu Przyrodniczego.
Szoszkiewicz nie chciał mówić o szczegółach ataku na doktoranta. Zapewnił, że pracownicy uczelni wspierają poszkodowanego i są z nim w stałym kontakcie.
Rektor zapowiedział, że uniwersytet planuje "przeprowadzenie analizy zagrożeń dla cudzoziemców studiujących na uniwersytecie w celu zapewnienia bezpieczeństwa i przestrzegania zasady równego traktowania".
Atak w tramwaju
Pod koniec roku poznański sąd skazał 34-latka, który w poznańskim tramwaju zaatakował Egipcjanina i jego polską żonę.
W październiku ubiegłego roku do tramwaju wsiadła kobieta w chuście na głowie oraz jej partner - obcokrajowiec o ciemnej karnacji. W pewnym momencie do pary podeszło dwóch mężczyzn, którzy w wulgarny sposób nakazali obojgu pasażerom opuścić pojazd. Interweniował motorniczy tramwaju, który wyprosił dwie agresywne osoby. Jeden z napastników, wysiadając, miał opluć obcokrajowca. To on został skazany na dwa miesiące więzienia i osiem miesięcy prac społecznych.
polsatnews.pl, poznan.wyborcza.pl
Czytaj więcej
Komentarze