Mackiewicz 90 metrów przed szczytem. Revol pokazała nagrania z Nanga Parbat

Świat
Mackiewicz 90 metrów przed szczytem. Revol pokazała nagrania z Nanga Parbat
Elisabeth Revol

Telewizja France 2 wyemitowała reportaż poświęcony himalaistce Elisabeth Revol. W materiale pojawiają się nagrania Francuzki z drogi na szczyt Nanga Parbat. Jedno z nich zostało wykonane zaledwie 90 metrów od wierzchołka "Nagiej Góry". Według jej relacji 45 minut później ona i Tomasz Mackiewicz mieli stanąć na szczycie. Z tej wyprawy Polak nie wrócił mimo podjęcia dramatycznej akcji ratunkowej.

Autorzy materiału nazywają Revol "cudownie ocaloną". Pokazane są zdjęcia i filmy, które Francuzka nagrała podczas wyprawy.

 

Himalaistka wyjaśniła w reportażu "Akcja ratunkowa na szczycie", że gdy ona i Tomasz Mackiewicz weszli na szczyt około godz. 18, było już ciemno. Francuzka nie sfilmowała momentu wejścia na wierzchołek Nanga Parbat.

 

- Na szczycie poczuliśmy bardzo silny wiatr. Ja weszłam pierwsza, Tomek był około 30 m za mną. Kiedy dotarł do mnie, powiedział: "Nie widzę twojej lampy, widzę cię niewyraźnie". Wtedy zrozumiałam, że jest naprawdę w niebezpieczeństwie - wyjaśniła Elisabeth Revol. 

 

W reportażu wypowiadaja się także: Ludovic Giambiasi, który koordynował akcję ratunkową i lekarz Elisabeth Revol oraz Adam Bielecki i Denis Urubko, Polacy, którzy przerwali oblężenie szczytu K2, aby korzystając z aklimatyzacji spróbować uratować Tomasz Mackiewicza. Ta próba udała im się tylko częściowo - sprowadzili Francuzkę ze szczytu, ale Mackiewicz został na nim na zawsze.

 

"Chyba skończymy na dziś"

 

Jeden z fragmentów wideo pochodzi z 25 stycznia z godziny 17:15. Według relacji Francuzki, 45 minut później ona i Mackiewicz stanęli na szczycie Nanga Parbat. Nagranie zostało wykonane przez himalaistkę poniżej 90 metrów od wierzchołka "Nagiej Góry". 

 

 

- Jest piąta. Może godzina do nocy. Chyba skończymy na dziś. Tomek nadchodzi. Ale jeszcze coś widać. Powinniśmy dotrzeć do szczytu. Pewnie już w ciemnościach. (...) Poddałam się urokowi miejsca. To było magiczne. Było ciemno, za to wiatr wiał na nas z tyłu - powiedziała Revol na nagraniu. Tłumaczenie za Ewą Pfeifer na Twitterze.

 

Niemożliwe było kontynuowanie akcji 

 

Elisabeth Revol uratowali uczestnicy polskiej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt K2 (8611 m). Do znajdującej się na wysokości 6000-6100 m kobiety w nocy z 27 na 28 stycznia dotarli Adam Bielecki i Denis Urubko. W akcji brali też udział Jarosław Botor i Piotr Tomala. Wszyscy są członkami polskiej wyprawy zimowej na K2.

 

Na wysokości około 7200 m pozostał Tomasz Mackiewicz. Ze względu na pogarszające się warunki atmosferyczne niemożliwością było kontynuowanie akcji.

 

Na środowej konferencji prasowej Elisabeth Revol oceniła, że do śmierci jej partnera wspinaczkowego na Nanga Parbat przyczyniły się problemy z organizacją akcji ratowniczej w Pakistanie.

 

List otwarty Taty Tomka Mackiewicza

 

W uratowanie syna wierzy Witold Mackiewicz, Jak napisał w liście otwartym "nie takie cudowne rzeczy wydarzały się z Bożej inspiracji i dopóki nie będę miał twardych dowodów życia lub śmierci, zawsze będę za życiem"

 

Poniżej cały list Witolda Mackiewicza:

 

"Częstochowa, 7 lutego 2018

 

Od ponad tygodnia walczymy o życie mojego Syna, Tomka Mackiewicza, wierząc, że jest jeszcze szansa. Spotykam się z opinią, że moja wiara jest irracjonalna, zaprzeczająca zdrowemu rozsądkowi, wręcz głupia, po prostu. A ja odpowiadam tak: nie takie cudowne rzeczy wydarzały się z Bożej inspiracji i dopóki nie będę miał twardych dowodów życia lub śmierci, zawsze będę za życiem.

 

Pisałem o stuleciu #Niepodległej. Niepodlegli zostaliśmy, gdyż tysiące Polaków oddało życie za Ojczyznę. A jak się rzeczy mają w czasach pokoju. Czy Ojczyzna jest w stanie zadbać o swoje dzieci? Czy w przypadkach ekstremalnej potrzeby znajdą oni zrozumienie. Zarówno w urzędach krajowych jak i zagranicznych. Wierzę, że tak będzie.

 

Tomek idąc na Nangę, za każdym razem (z wyjątkiem pierwszej, rekonesansowej wyprawy) szedł tam pod w jakimś konkretnym hasłem. Pamiętam jak raz z Nangi pozdrawiał Polskę i Polaków.

 

Mimo, że nie korzystał z "błogosławieństwa" polskich związków alpinistów czy himalaistów, zawsze towarzyszyła mu biało-czerwona Polska Flaga, właśnie tam, najwyżej na świecie. Walka o Niepodległą to również walka codzienna o wizerunek Ojczyzny. Wizerunek przejawiający się zarówno w pracy u podstaw, jak i w reprezentowaniu jej w świecie.

 

Gdy skończyła się walka z szabelką, zaczęła się dużo trudniejsza walka. Walka o byt i wizerunek Rodaków. W wioskach pod Nangą Tomek nie tylko korzystał ze wsparcia porterów, ale dostarczał mieszkańcom, szczególnie dzieciakom, wielu dóbr. Cokolwiek robił tam, począwszy od dostarczania im kurtek, butów, słodyczy po elektryczność z turbin wiatrowych, robił to jako Polak. Dlatego też z Pakistanu dotarło do mnie wiele pism od zwykłych ludzi, ale nie tylko, w których obiecują, "że zrobią wszystko co w ich mocy, nie licząc się z kosztami, by ratować swojego BRATA".

 

Pakistańczycy o Tomku piszą "Nasz Brat". Powiedzenie, że nadzieja umiera ostatnia w moim odczuciu ma całkiem realny wymiar.

 

W kraju również znalazła się grupa ludzi, która traktuje Tomka jak swego Brata - Polaka. To w tym wymiarze, zarówno dla mnie, jak i dla nich, Tomek urósł do rangi symbolu, niezwyciężonego, walczącego do zwycięskiego końca. Cała ta Grupa jest w moim odczuciu tą grupą Patriotów, którzy nie bacząc na koszty wspierają mnie i pozwalają wierzyć w to, że Jeszcze Polska Nie Zginęła, póki będziemy walczyć o siebie nawzajem.

 

Z ojcowskim dziękczynieniem dla tych, w których tli się iskra nadziei podsycana wiarą, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

 

Pozdrawiam,

 

Witold Mackiewicz".

 

polsatnews.pl

zdr/hlk/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie