700 zł za kartkę "Sprzedam auto". W Myszkowie pytają, czy powodem jest fakt, że brat komendanta ma komis

Polska

Ogłoszenie "Sprzedam samochód" za szybą auta może słono kosztować. Urzędnicy w Myszkowie w woj. śląskim uznali je za uliczną reklamę, za którą miastu należy się opłata targowa. Kwota niemiło zaskoczy niejednego kierowcę - ponad 700 zł za dzień. Uchwała obowiązuje rok, ale dopiero teraz strażnicy zaczęli ostrzegać kierowców. Okazało się też, że brat komendanta prowadzi komis samochodowy.

Komisy w Myszkowie są dwa. Jeden z nich należy do brata komendanta straży miejskiej. - Na pewno w tym nie brałem udziału - dowiedziałem się z gazety - mówi w rozmowie z Polsat News Grzegorz Pabiasz, brat komendanta. Mężczyzna prowadzi biznes od 20 lat.

 

Urząd Miasta w Myszkowie uznał, że czy ktoś sprzedaje pietruszkę czy samochód, jeśli chce wystawić towar na terenie należącym do miasta, musi zapłacić od metra - jak za stragan. Stąd wysoka cena.

 

Maksymalnie 751,65 zł za dzień

 

Dziki handel samochodami w Myszkowie był podobno bardzo uciążliwy. Były skargi, że z drogi prowadzącej na miejski stadion handlarze urządzili sobie plac handlowy.

 

- Uchwała uprawnia inkasenta miasta do poboru opłat targowych za wystawienie samochodów do sprzedaży, od osób fizycznych, prawnych, jednostek organizacyjnych. Zaporowa kwota za handel na ulicy czy chodniku ma służyć uporządkowaniu strefy handlu na terenie miasta oraz  stworzeniu warunków do równego traktowania wszystkich kupców na terenie miasta - powiedziała Małgorzata Kitala- Miroszewska, rzecznik Urzędu Miasta w Myszkowie w rozmowie z Gazetą Myszkowską.

 

Dodała, że o respektowanie zapisu tej uchwały w kwestii uregulowania handlu samochodami do urzędników "zwróciła się grupa osób posiadających komisy samochodowe".

 

Samochody zniknęły

 

Były skargi, więc strażnicy ruszyli w teren z miejskim inkasentem i zostawiali właścicielom wystawionych na sprzedaż aut karteczki z ostrzeżeniem o opłacie. Maksymalnie może ona wynieść 751,65 zł za dzień. 

 

- Były samochody, które stały na poboczach, na parkingach i zarażały bezpieczeństwu. Proszę sobie wyobrazić, że samochody zniknęły - powiedziała Kitala-Miroszewska.

 

Wystarczyły upomnienia, bo z nikogo opłaty targowej za handel samochodami w Myszkowie jak dotąd nie ściągnięto.

 

Polsat News, Gazeta Myszkowska

ml/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie