Dziennikarka wytknęła błędy prokuratorom. Została przez nich ukarana. "Państwo w Państwie" w Polsat News

Polska

Reportaż Ewy Żarskiej, dziennikarki Polsat News, przyczynił się do aresztowania w Rosji Krzysztofa P., podejrzewanego o posiadanie pornografii dziecięcej. Mężczyzny, którego śledczy przez lata nie mogli znaleźć, a którego znalazła Żarska w… dwa tygodnie, korzystając z wyszukiwarki internetowej. Teraz prokuratura ukarała dziennikarkę. Domaga się od niej, aby ujawniła swojego informatora.

Reportaż Ewy Żarskiej "Mała prosiła, żeby jej nie zabijać", odbił się bardzo szerokim echem. Było to podsumowanie dziennikarskiego śledztwa w sprawie podejrzewanego o posiadanie pornografii dziecięcej Krzysztofa P., który latami opisywał wstrząsające historie porwań, gwałtów i morderstw kilkuletnich dziewczynek.

 

Dziennikarka przez pół roku prowadziła własne śledztwo w tej sprawie i dotarła do nowych informacji. Okazało się, że już w 2009 roku funkcjonariusze wiedzieli o tym, gdzie jest Krzysztof P., ale akta utknęły w policyjnych szufladach.

 

Dopiero po emisji reportażu, sprawa ruszyła z miejsca. Premier Beata Szydło rozmawiała o nim ze swoimi ministrami, szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział kontrolę. Choć można było to zrobić dużo wcześniej, dopiero teraz wysłano za mężczyzną list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania. Krzysztof P. został zatrzymany w Rosji.

 

 

Grozi jej nawet areszt

 

Jednak to, co się stało później, zaskoczyło wszystkich. Śledczy dwa razy wezwali na przesłuchania Ewę Żarską, dwa razy domagali się, żeby podała dane swojego informatora, do którego dziennikarka dotarła. Dwa razy odmówiła i została dwa razy za to ukarana grzywną. Może być ona zamieniona nawet na areszt.

 

- Jestem odpowiedzialna za bezpieczeństwo mojego informatora. Dałam mu słowo - podkreśla dziennikarka Polsat News. - Mówił mi, że boi się o siebie i swoją rodzinę.

 

 

W reportażu dziennikarka Polsat News wykazała nieudolność śledczych, teraz ci się za to jej odpłacają.

 

- To jest w moim mniemaniu nadużycie trochę władzy państwowej - mówi prof. Maciej Mrozowski, medioznawca. Jest to tym bardziej niezrozumiałe, bo dane informatora, których domaga się od Ewy Żarskiej prokuratura, ma policja. Śledczy mogliby je stamtąd uzyskać.

 

Żarska: nie ujawnię tych danych

 

- Mam wrażenie, że policja i prokuratura idą na skróty - mówi Żarska. - Nie ujawnię tych danych i jeszcze raz powtarzam: to może być kolejnych 20, 30 kar, to może być areszt, o którym mówił mi pan prokurator. Nie ujawnię - dodaje.

 

Tajemnica dziennikarska jest to podstawa pracy dziennikarzy. Jest to, mówiąc w skrócie, prawo dziennikarza do nieujawniania swoich źródeł informacji. Dzięki czemu informatorzy mogą się do dziennikarzy zgłaszać, przekazując informację o nieprawidłowościach, mając pewność, że pozostaną anonimowi. Dziennikarz ujawniając swoje źródła, przestaje być wiarygodny i żaden informator już więcej z ważnymi informacjami się do niego nie zgłosi.

 

Można znieść tajemnicę dziennikarską, ale tylko w wyjątkowych przypadkach.

 

Wracamy do sprawy Jolanty Brzeskiej

 

W drugiej części programu wróciliśmy do bardzo głośnej sprawy Jolanty Brzeskiej.  Przy okazji prac komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji wychodzą na jaw nowe fakty.  

 

Jolanta Brzeska jako pierwsza zaczęła walczyć z tak zwanymi czyścicielami kamienic. Jej spalone ciało zostało odnalezione w Lesie Kabackim. Prokuratura stwierdziła, że to samobójstwo. Jednak rodzina kobiety, jak i organizacje lokatorskie twierdzą, że było to morderstwo.

 

 

Państwo w Państwie

paw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie