"Ukarani za próbę rozmowy z posłem". Wezwania na policję po wejściu do biura poselskiego Patryka Jakiego

Polska
"Ukarani za próbę rozmowy z posłem". Wezwania na policję po wejściu do biura poselskiego Patryka Jakiego
Michał Pytlik/Facebook.com

"Przed sądem chce nas postawić poseł, który ws. pomówienia mieszkanek i mieszkańców gminy zasłania się immunitetem, bo boi się stawienia przed sądem i spotkania z nimi jak ognia" - napisał Michał Pytlik z partii Razem, który otrzymał wezwanie na policję. W 2016 r. z innymi protestującymi przeciw powiększeniu Opola wszedł do biura poselskiego Jakiego. Zarzucono im naruszenie miru domowego.

Chociaż sprawę umorzono, prokuratura wskazała w uzasadnieniu, że protestujący mogli popełnić wykroczenie z art. 51 kodeksu wykroczeń. Na tej podstawie otrzymali wezwania.

 

Dostali je m.in. Michał Pytlik, rzecznik opolskiej partii Razem i Rafał Kampa ze Stowarzyszenia Obrony Samorządności "Na swoim". We wtorek, 10 października, byli na komisariacie, gdzie nie przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Sprawa może trafić do sądu.

 

"Patryk Jaki nie broni słabszych, to prześladowca słabszych" - stwierdził Pytlik.

 

 

"Kreuje się na szeryfa, obrońcę uciśnionych"

 

- Z tego, co pamiętam, wezwania dostało siedem osób, może dziesięć. Pan Jaki skojarzył kilka osób aktywnie zaangażowanych w protesty przeciwko powiększeniu Opola - powiedział polsatnews.pl Rafał Kampa. Dodał, że do biura poselskiego protestujący przyszli po  zaproszeniu przez wiceministra, ale mimo kilku prób rozmowy się nie odbyły.

 

Kampa dodaje, że do sprawy Opola aktywiści będą wracać; ich zdaniem powiększenie obszaru miasta załatwiono "pod stołem", bez negocjacji. - Dlaczego mamy być w jakikolwiek sposób karani, skoro chcieliśmy rozmawiać z naszym posłem? - zapytał retorycznie.

 

- Mamy deklaracje podpisane przez polityków opozycji. W przyszłym tygodniu chcemy wspólnie z nimi przedstawić w Sejmie, w jaki sposób inwigilowani i szykanowani są nasi koledzy. Jednego z nich skuto kajdankami na Komendzie Miejskiej Policji w Opolu. Pracuje w Elektrowni Opole. Nie będę zdradzał jego personaliów - powiedział.

 

- Dla nas jest to wszystko bardzo przykre, szczególnie w kontekście afery reprywatyzacyjnej. Pan Jaki kreuje się na szeryfa, obrońcę uciśnionych, ale my wiemy, jak to wygląda lokalnie - dodał Pytlik w rozmowie z polsatnews.pl.

 

Bezowocne próby spotkania z ministrem

 

Pod koniec ubiegłego roku kwestia przyłączenia czterech gmin do Opola była jeszcze otwarta. Protestujący przeciwko "Dużemu Opolu", powiększonemu o cztery gminy, domagali się spotkania z ministrem Patrykiem Jakim, który pochodzi z tego miasta i na Opolszczyźnie zdobył najwięcej głosów w regionie w wyborach do Sejmu.

 

30 listopada protestujący weszli do biura posła przy ulicy Oleskiej w Opolu. Po interwencji policjanci wyprowadzili protestujących, którzy nie stawiali oporu, opuścili budynek i pikietowali przed nim. To właśnie wydarzeń tego dnia dotyczą wezwania, które otrzymali.

 

Zgodnie z obietnicami szefowej biura, spotkanie miało z Jakim miało się odbyć 1 grudnia (w Sejmie) lub 7 grudnia (w opolskim biurze). Nie udało się - za pierwszym razem poseł tłumaczył się napiętym kalendarzem, za drugim - biuro było zamknięte, a do protestujących wyszli ponownie szefowa biura i poseł Antoni Duda. Rozporządzenie o powiększeniu Opola weszło w życie 1 stycznia.

 

 

polsatnews.pl, nto.pl

mta/dro/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie