"Pani prezes jest oderwana od rzeczywistości". Jaki o prof. Gersdorf

Polska

- To jest moje osobiste zdanie. Dlaczego? Przede wszystkim to jej słynne powiedzenie: za 10 tysięcy, to sobie można wyżyć na prowincji. Świadczy to o tym, o czym ludzie w Polsce mówią już od dawna – jest grupa sędziów, która obraca się tylko i wyłącznie we własnym towarzystwie - powiedział wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, który komentował planowane przez PiS zmiany w Sądzie Najwyższym.

W środę wieczorem na stronach Sejmu pojawił się projekt PiS, który przewiduje m.in. trzy nowe Izby SN, modyfikacje w powoływaniu sędziów SN i umożliwienie przeniesienia obecnych sędziów SN w stan spoczynku. Art. 87 stanowi, że "z dniem następującym po dniu wejścia w życie niniejszej ustawy sędziowie SN, powołani na podstawie przepisów dotychczasowych, przechodzą w stan spoczynku, z wyjątkiem sędziów wskazanych przez Ministra Sprawiedliwości". W środę Sejm uchwalił też nowele ustaw o KRS oraz o sądach powszechnych.

 

"Jak zwykły człowiek pisze do SN, to regularnie to wszystko jest odrzucane" 

 

I prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzata Gersdorf, odnosząc się do szykowanych zmian w SN, przyznała, że "w tej chwili jest to oczywiste, że nie dotrwam nawet do końca tej kadencji".

 

Prowadząca program "Gość Wydarzeń" Beata Lubecka zapytała Jakiego, czy I prezes SN jest niekompetentna? - Jest oderwana od rzeczywistości - przyznał wiceminister.

 

Podkreślił, że problem "oderwania od rzeczywistości" dotyczy nie tylko prof. Gersdorf, ale także wielu innych sędziów. - Właśnie dlatego, jak zwykły człowiek pisze do SN, to regularnie to wszystko jest odrzucane - powiedział Jaki.

 

"Maszynka do umarzania postępowań kasacyjnych"

 

- Sąd Najwyższy to jest dziś właściwie taka maszynka do umarzania postępowań kasacyjnych. W SN jest około 95-96 procent kasacji odrzucanych. Obywatel ma takie poczucie bezradności. SN powinien być od tego, żeby obywatela upodmiotowić, ponieważ jest wiele niesprawiedliwości w polskich sądach. Chodzi o to, żeby obywatel poczuł się trochę inaczej, że Sąd Najwyższy nie jest sądem samym dla siebie, ale jest również sądem, który potrafi zareagować, czyli wdrożyć te mechanizmy kontrolne, kiedy sądy niższej instancji nie dały rady lub wydały absurdalne wyroki - podkreślił Jaki.

 

- Obiecaliśmy obywatelom w kampanii wyborczej, że realnie zmienimy sądownictwo - dodał wiceminister sprawiedliwości.

 

Lubecka zapytała, co mają do tego kadry? - Mają charakter zasadniczy, ponieważ nie da się zmienić jakości sądownictwa bez wymiany kadr - odparł Jaki.

 

- Jak często widzi pani program w Polsacie "Państwo w Państwie"? Bardzo dobry program. I z tego programu co wynika? Że w Polsce jest bardzo często nie wymiar sprawiedliwości, tylko niesprawiedliwości. Jeżeli ktoś nam dzisiaj próbuje powiedzieć, że wymiar sprawiedliwości i sądownictwo da się zmienić bez wymiany niektórych ludzi, to jest w grubym błędzie, chyba, że bym chciał robić pozory - powiedział wiceminister.

 

"Projekt był konsultowany z ministerstwem sprawiedliwości"

 

Beata Lubecka zapytała Jakiego również o to, kto w rzeczywistości napisał ten projekt?

 

- To jest projekt poselski, konsultowany z ministerstwem sprawiedliwości. Sądzę, że był konsultowany z pionem odpowiedzialnym za sądownictwo. Ja zajmuję się komisją weryfikacyjną, dlatego szczegółów nie znam, ale sądzę, że był konsultowany - odpowiedział Jaki.

 

Prowadząca program zauważyła, że na 49 posłów, którzy podpisali się pod projektem poselskim, tylko dwóch ma wykształcenie prawnicze.

 

- A co to ma za znaczenie? Nie mam wykształcenia prawniczego, a np. znalazłem złodziejstwo w sądzie w Krakowie, a ci ludzie, którzy mieli wykształcenie prawnicze i się tym zajmowali – nie znaleźli - odparł wiceminister sprawiedliwości.

 

polsatnews.pl, PAP

 

 

luq/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie