"Mają przykryć skok na kasę". "Potwierdzają, że państwo PO było teoretyczne". Politycy o nowych taśmach z "Sowy i Przyjaciół"
- Ujawnienie nagrania podsłuchanej rozmowy m.in. polityków PO i ks. Kazimierza Sowy, to PiS-owska propaganda, która ma przykryć bezczelny skok na pieniądze związany z przejściem Małgorzaty Sadurskiej do PZU - twierdzi szef klubu PO Sławomir Neumann. - Taśmy z "Sowy i Przyjaciół" to kolejne potwierdzenie, że państwo PO było teoretyczne - powiedziała z kolei rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
Neumann podkreślił, że nagrania z restauracji "Sowa i Przyjaciele" znajdują się w dyspozycji prokuratury. - Proszę pytać Ziobry, dlaczego są przecieki z prokuratury do PiS-owskich mediów - powiedział szef klubu PO.
W jego ocenie, moment publikacji taśmy nie jest przypadkowy. - To PiS-owska propaganda, która ma przykryć bezczelny skok pieniądze związany z przejściem pani Sadurskiej do PZU - ocenił szef klubu Platformy.
"Byle się tylko dobrze ustawić"
- Platformę Obywatelską denerwuje, gdy przypominamy im osiem ostatnich lat. Te nerwy są uzasadnione, bo czym był czas rządów PO najlepiej pokazują taśmy z "Sowy i Przyjaciół" - skomentowała ujawnione nagrania rzeczniczka PiS Beata Mazurek.
- Państwo rządzone przez PO wyglądało tak, jak wyglądały ich rozmowy - zero odpowiedzialności, byle się tylko dobrze ustawić. Te rozmowy, ten knajacki język, to traktowanie państwa jak źródła najlepszego interesu poraża - dodała.
Mazurek przypomniała, że ze wcześniejszych nagrań z podsłuchów dowiedzieliśmy się m.in. o tym jak była sprzedawana spółka Ciech. - Dziś słyszymy, że stanowiska w Tauronie dla polityków PO były rozdawane w restauracjach - podkreśliła.
W piątek TVP Info opublikowało nowe nagrania z podsłuchów w restauracji "Sowa & Przyjaciele". W spotkaniu, które miało odbywać się 7 lutego 2014 roku, mieli uczestniczyć m.in. b. rzecznik rządu Paweł Graś, b. minister Skarbu Państwa Włodzimierz Karpiński, b. szef BOR gen. Marian Janicki i ks. Kazimierz Sowa.
"On się teraz zakręcił na radzie"
Jednym z wątków zarejestrowanej tam rozmowy jest wejście do zarządu energetycznej spółki Tauron b. ministra skarbu Aleksandra Grada. Ks. Kazimierz Sowa mówi o Gradzie: "a wiecie o tym, że Grad skończy ostatecznie na szefie Tauronu, pół roku, wiesz, to będzie takie rozłożone, on się teraz zakręcił na radzie".
Z relacji Sowy wynika, że Grad miał mu mówić "spokojnie, w styczniu jeszcze się, wiesz, wymiksuję". "A jak usłyszałem jeszcze, że jest rezygnacja, no pewnie, nawet mu wysłałem smsa »Olek in progres«, on mi odpowiedział »tak«" - mówił też Sowa.
31 stycznia, tuż po przyjęciu przez rząd programu Polskiej Energetyki Jądrowej, Grad zrezygnował z szefowania spółką PGE EJ1, powołanej do przygotowania i budowy elektrowni atomowej. Od 1 lutego zasiadał już w radzie nadzorczej Tauronu. 10 lutego 2014 r. został delegowany z RN do zarządu Tauronu, natomiast 17 marca po upłynięciu trzyletniej kadencji, zmianie uległ zarząd spółki.
"Nie polemizować, zniszczyć"
Na nagraniu pojawia się także wątek "Gazety Polskiej". Redaktor Naczelny Tomasz Sakiewicz twierdzi, że jest tam mowa o "zniszczeniu" jego gazety.
Chodzi o fragment dialogu dwóch osób - według TVP Info są to biznesmen Jerzy Mazgaj i ks. Kazimierz Sowa - którzy mówią o publikacji "Gazety Polskiej" dotyczącej biznesmena i jego wizyty w Baku.
"Jurek nie polemizować... zniszczyć naprawdę, tu uważam, że nie ma się wiesz ... żadnych" - miał powiedzieć ks. Sowa.
- Najwyżsi przedstawiciele rządzących elit w czasach Platformy Obywatelskiej, minister skarbu, rzecznik rządu, szef jednej ze służb specjalnych, w obecności jednego z finansjerów, kasjerów tej formacji i księdza, którego brat jest posłem Platformy Obywatelskiej umawiają się, że trzeba zniszczyć "Gazetę Polską". Trzeba ją zniszczyć dlatego, że publikuje niewygodne dla nich informacje - stwierdził Sakiewicz.
"Sprawa dla komisji śledczej"
Sakiewicz domaga się w tej sprawie powołania komisji śledczej. - Powinniśmy ustalić, jakie realnie podjęto działania, żeby wykończyć nasze środowisko i inne media - napisał w oświadczeniu umieszczonym na stronach GP.
Do swojej wypowiedzi odniósł się ks. Kazimierz Sowa. W rozmowie z "Gościem Niedzielnym" zaprzeczył, aby chodziło o "zniszczenie" gazety. "Nie, nie. Ten fragment, który ja słyszałem, dotyczył tego, że opublikowano w »Gazecie Polskiej« jakąś nieprawdziwą informację i w tym przypadku chodziło nie o to, żeby kogoś zniszczyć w sensie fizycznym, tylko w sensie jakiejś obrony, kiedy ktoś pisze nieprawdę. I to jest ten kontekst" - powiedział ks. Sowa.
"To się odnosiło z tego co pamiętam do tego, co napisali chyba o Jerzym Mazgaju, dotyczące jego przeszłości" - dodał. Zaznaczył, że było to "spotkanie ludzi, którzy znają się prywatnie jeszcze od lat 90."
Nagrywano polityków i biznesmenów
O restauracji "Sowa & Przyjaciele" stało się głośno w związku ze sprawą nagrywania od lipca 2013 r. do czerwca 2014 r. osób z kręgów polityki, biznesu oraz funkcjonariuszy publicznych. Nagrano m.in. ówczesnych szefów: MSW - Bartłomieja Sienkiewicza, MSZ - Radosława Sikorskiego, resortu infrastruktury - Elżbietę Bieńkowską, prezesa NBP Marka Belkę, szefa CBA Pawła Wojtunika.
W sumie, podczas 66 nielegalnie nagranych spotkań, utrwalono rozmowy ponad stu osób; prokuraturze udało się ustalić tożsamość 97.
Ujawnione w mediach nagrania wywołały w 2014 r. kryzys w rządzie Donalda Tuska. We wrześniu 2015 r. do sądu trafił akt oskarżenia ws. trzech osób: biznesmena Marka F. dwóch kelnerów Konrada L. i Łukasza N. oraz współpracownika F. Krzysztofa R.
W grudniu F. został skazany nieprawomocnie na 2,5 roku więzienia bez zawieszenia, kelner Konrad L. i Krzysztof R. na 10 miesięcy w zawieszeniu i grzywny. Sąd odstąpił od ukarania drugiego z kelnerów, który pomagał śledczym. N. zeznawał, że to Marek F. za pieniądze zlecał nagrywanie rozmów.
PAP, polsatnews.pl
Czytaj więcej
Komentarze