Przywłaszczyli sobie opłaty za parkowanie. Dwie osoby oskarżone w Katowicach

Polska
Przywłaszczyli sobie opłaty za parkowanie. Dwie osoby oskarżone w Katowicach
Flickr/János Korom Dr/CC BY 2.0

Była kasjerka i były kierownik jednego z działów Miejskiego Zarządu Ulic i Mostów w Katowicach odpowiedzą wkrótce przed sądem za przywłaszczanie opłat za parkowanie. Chodzi o pieniądze wpłacone przez kilkudziesięciu kierowców.

Informację o zakończeniu śledztwa przekazała w rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek. Sprawą zajmie się Sąd Rejonowy Katowice-Wschód, do którego trafił akt oskarżenia.

 

- Mężczyzna oskarżony został o przywłaszczenie pieniędzy pobieranych za parkowanie na terenie Katowic, przekroczenie uprawnień jako funkcjonariusz publiczny i działanie na szkodę interesu publicznego oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentacji urzędu - zaniżanie kwoty opłaty na dowodach wpłaty - poinformowała prok. Zawada-Dybek.

 

Kobieta odpowie natomiast za pomoc temu oskarżonemu w przywłaszczaniu pieniędzy, a także przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego oraz poświadczenia nieprawdy w dokumentacji urzędu - zaniżanie kwoty opłaty na dowodach wpłaty.

 

Działali w 2013 roku

 

Według śledztwa, do nieprawidłowości z MZUiM dochodziło od stycznia do grudnia 2013 r. Wydawany przez urząd bilet za parkowanie składał się z dwóch części, jedna wydawana była kierującemu, druga przekazywana do urzędu.

 

Jak ustalono w śledztwie część kierowców, którzy nie dokonali opłaty parkingowej na miejscu i otrzymali upomnienie, dokonywała opłat w samej siedzibie MZUiM.

 

Oskarżona na polecenie oskarżonego w biletach parkingowych poświadczała nieprawdę - wpisywała inną kwotę w części przeznaczonej dla kierującego a inną - zaniżoną - w części rejestrowanej w urzędzie.

 

 - Dowody wskazują, iż różnicę wynikającą z tych kwot przywłaszczał oskarżony. Sytuacja taka miała miejsce w stosunku do 51 zgłaszających się do urzędu osób. Łączna kwota szkody to 18 tys. złotych - dodała prok. Zawada-Dybek.

 

Bała się zwolnienia z pracy

 

Oskarżona kasjerka przyznała się do winy; wyjaśniła, że działała na polecenie przełożonego i bojąc się zwolnienia z pracy.

 

Złożyła wniosek o wydanie wobec niej wyroku skazującego bez przeprowadzania rozprawy i wymierzenie kary 2 lat pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem wykonania kary na dwa lata. Oskarżony mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu przestępstw. Czyny zarzucane oskarżonym zagrożone są karą więzienia do lat 8.

 

PAP, polsatnews.pl

 

ptw/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie