Zabita w 7. miesiącu ciąży. "Podejrzanym jest prawdopodobny ojciec dziecka"
25-letnia Jolanta Ś. miała obrażenia głowy i ranę kłutą szyi. Jej partner 31-letni Grzegorz G. początkowo utrzymywał, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - kobieta miała spaść ze skarpy. Sekcja zwłok wykazała faktyczne powody śmierci. Grzegorzowi G. postawiono zarzut zabójstwa - podała Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.
Partner kobiety przyznał się do zabójstwa dopiero gdy przedstawiono mu dowody z sekcji zwłok Jolanty Ś., które wykluczyły przedstawianą przez niego wersję wypadku.
- Z jego wyjaśnień wynika, że nie planował wcześniej zabójstwa Jolanty Ś., że taka myśl zrodziła się dopiero w czasie kłótni z nią - poinformował w piątek szef Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie Łukasz Harpula.
Śledztwo wykazało, że G. zadał kobiecie połową cegły wiele uderzeń w głowę. Ś. Miała też ranę kłutą szyi.
Zachłysnęła się krwią i udusiła
- Prawdopodobną przyczyną śmierci Jolanty Ś. było zachłyśnięcie się krwią i uduszenie - poinformował prokurator.
Dodał też, że stan rozwoju płodu, ujawniony podczas sekcji zwłok nie pozwolił na postawienie mężczyźnie zarzutu podwójnego zabójstwa. Kobieta była w siódmym miesiącu ciąży, a ojcem dziecka prawdopodobnie był G.
Grzegorz G. przebywa w areszcie. Trafił tam w związku z inną sprawą - postawionym mu uprzednio zarzutem kradzieży z miejsca pracy sprzętu elektronicznego na kwotę ponad 0,5 mln zł.
Zdaniem prokuratury sprawy kradzieży i zabójstwa łączą się ze sobą.
Podejrzewany był już wcześniej
W sierpniu zaginięcie ciężarnej Jolanty Ś. zgłosiła jej rodzina. Upłynął bowiem termin porodu, a z kobietą urwał się kontakt. Początkowo jednak śledztwo prowadzone było w kierunku handlu ludźmi; Jolanta Ś. miała wysłać sms do swojej matki, że nowonarodzone dziecko sprzedała i że nie chce, aby jej szukać.
Niedługo później żona Grzegorza G. zgłosiła jego zaginięcie. Harpula ujawnił, że wówczas mężczyzna był już podejrzewany o udział w zaginięciu Jolanty Ś. Ponadto prokuratura podejrzewała go też o kradzież z firmy, w której pracował, specjalistycznego sprzętu elektronicznego na kwotę ponad 0,5 mln zł. Zakładano, że G. chciał za pieniądze ze sprzedaży sprzętu ukryć się przed wymiarem sprawiedliwości.
Zwłoki zakopał w lesie
G. został zatrzymany pod koniec listopada we własnym mieszkaniu; wpadł w zasadzkę policji. Podczas przesłuchania przyznał się do kradzieży sprzętu, a także do nieudzielenia pomocy kobiecie po upadku ze skarpy oraz do tego, że zakopał jej zwłoki w lesie - jak tłumaczył, zrobił tak, bo spanikował.
Nie przyznawał się wtedy do zabójstwa utrzymując, że zmarła na skutek nieszczęśliwego wypadku. Już wtedy wyjawił miejsce, gdzie ukrył ciało Jolanty Ś.
Grzegorzowi G. grozi za zabójstwo od 8 do 15 lat więzienia, albo 25 lat pozbawienia wolności lub kara dożywocia.
PAP
Czytaj więcej
Komentarze