Holandia: Płonie statek Fremantle Highway z autami elektrycznymi. Jest ich więcej niż podawano

Świat
Holandia: Płonie statek Fremantle Highway z autami elektrycznymi. Jest ich więcej niż podawano
PAP/EPA/Flying Focus BV
Samochodowiec transportował łącznie około trzy tysiące samochodów

Nie 25, a prawie 500 aut elektrycznych jest na pokładzie statku, który od środy płonie u wybrzeży Holandii - przekazała w piątek agencja ANP, która uzyskała informacje od operatora jednostki. To 20 razy więcej niż początkowo podawano. Statek może płonąć przez nawet kilka tygodni, a w wyniku akcji gaśniczej grozi mu zatonięcie. Jeśli osiądzie na dnie, będzie groźba katastrofy ekologicznej.

30 km od wybrzeży Holandii statek Fremantle Highway stanął w ogniu. - Jednostka miała dopłynąć do Egiptu. Na jej pokładzie znajdują się auta - większość marki Mercedes-Benz.

Płonący statek może zatonąć. Obciąża go gaśnicza woda

Początkowo panowało informacyjne zamieszanie wokół przyczyn pojawienia się ognia. Agencja Reutera podała, że pożar wybuchł od jednego z aut elektrycznych. Zdementowała to holenderska straż przybrzeżna. Tłumaczyła, że przyczyny są jeszcze nieustalone.

 

ZOBACZ: Filipiny. Deszcze monsunowe sieją spustoszenie. Wielu mieszkańców ewakuowano

 

Ta sama służba w środę wieczorem przekazała jednak, że jako pierwszy faktycznie zapłonął transportowany na pokładzie "elektryk". Nie ustalono na razie, jak to się stało, że auto zajęło się ogniem.

 

Są obawy, że Fremantle Highway zatonie, ponieważ w trakcie akcji gaśniczej jest dociążany sporymi ilościami wody. Jeśli jednostka zniknie pod powierzchnią, grozi to katastrofą ekologiczną.

Groźba katastrofy ekologicznej u wybrzeży Holandii

Na statku znajdują się spore ilości ropy, które - dostając się do wody i mułu - zniszczyłyby siedliska miliardów zwierząt. Skutki takiego zdarzenia usuwano by latami. Zanieczyszczenia wraz z dymem dostają się również do powietrza.

 

Statek płonie na wysokości wyspy Ameland. Wypoczywający tam plażowicze nie byli świadomi, że niecałe 30 km od nich trwa morska katastrofa. Na horyzoncie widzieli tylko niewielki punkt otoczony dymem.

 

ZOBACZ: Katastrofa Titana. Ostatnie chwile załogi. Zeszli pod wodę w całkowitej ciemności

 

Nad miejscem, gdzie znajduje się jednostka, obowiązuje zakaz lotów. Na pokładzie transportowano w sumie niemal trzy tysiące samochodów. Ładunkiem zajmowało się 23 członków załogi pochodzących z Indii. Gdy zauważyli ogień na pokładzie, siedmiu z nich wyskoczyło za burtę. Jedna osoba nie przeżyła, inne trafiły do szpitala, ale ich stan nie zagraża życiu.

 

Akcja gaśnicza na Morzu Północnym może potrwać - zdaniem straży przybrzeżnej - jeszcze "kilka dni, a nawet tygodni". Utrudnia ją "charakter przewożonego ładunku".

wka/kg / Polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie