"Miasto ws. ul. Szarej nabrało wody w usta". Zeznania świadków przed komisją weryfikacyjną

Polska
"Miasto ws. ul. Szarej nabrało wody w usta". Zeznania świadków przed komisją weryfikacyjną
Polsat News

W czwartek komisja weryfikacyjna badała reprywatyzację nieruchomości przy ul. Szarej. Według miejskiej aktywistki Aleksandry Jaworskiej-Surmy, urząd Śródmieścia nie był bezstronny ws. ul. Szarej . Ówczesny burmistrz tej dzielnicy Wojciech Bartelski mówił, że starał się walczyć z nieprawidłowościami.

Komisja badała reprywatyzację terenów zielonych przy ul. Szarej i Czerniakowskiej, do której doszło w 2010 r. Decyzję podjęto z upoważnienia prezydenta m.st. Warszawy, a podpisana została przez ówczesnego wiceszefa Biura Gospodarki Nieruchomościami Jakuba R., podejrzany obecnie w sprawach warszawskiej reprywatyzacji. Teren na warszawskim Powiślu odzyskał biznesmen Maciej M., również obecnie podejrzany w sprawach reprywatyzacyjnych. Jak informowały media, na terenach przy ul. Szarej, Maciej M. planował wybudować apartamentowce.

 

"Nie powinien być w ogóle zwrócony"

 

- Teren parku przy ul. Szarej nie powinien być w ogóle zwrócony - powiedziała zeznająca, jako pierwsza aktywista miejska Aleksandra Jaworska-Surma. Zajmowała się ona tą sprawą od 2010 r. w ramach stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, a w tej chwili jest członkiem zarządu stowarzyszenia Wolne Miasto Warszawa. Jaworska-Surma oceniła, że ówczesny burmistrz dzielnicy Śródmieście Wojciech Bartelski zniechęcał aktywistów miejskich do działań ws. wstrzymania zabudowania terenów zielonych. - Mieliśmy wrażenie, że rozmawiamy z adwokatem dewelopera, a nie z kimś, kto usiłowałby równoważyć interesy mieszkańców i dewelopera - zaznaczyła.

 

Według niej, burmistrz twierdził, że teren "oczywiście zostanie zabudowany". "Dziwiła nas pewność tej inwestycji. Burmistrz mówił, że pan Maciej M. często przychodzi do urzędu, że pan M. jest bardzo rozzłoszczony naszą postawą i że on nie odpuści, więc lepiej żebyśmy się poddali, doszli do kompromisu, czyli pozwolili mu zbudować" - mówiła Jaworska-Surma. Świadek podkreśliła, że miała wrażenie, iż "urzędnicy dzielnicy byli bardzo przekonani, że pan M. ma rację, że wszystko wygra i ma wszystko pewne".

 

Jaworska-Surma pytana przez przewodniczącego komisji Patryka Jakiego, czy miała wrażenie, że dzielnica Śródmieście i przedstawiciele miasta stoją po stronie handlarzy roszczeń, powiedziała: "Tak, i nie tylko, bo też pani poseł (Julia Pitera - red.) i prokuratura". Jak mówiła, mieszkańców Powiśla, z którymi razem działała, zbulwersowało, że na terenie parku mają być wybudowane apartamentowce. Dodała, że mieszkańcy i aktywiści zajęli się sprawą, kiedy zaczęto "odrąbywać" kawałek pobliskiego tarasu przedszkola, a burmistrz przekazał, że dla terenu parku została wydana decyzja zwrotowa.

 

"Oddano działkę nie w tym kształcie co trzeba"

 

- Jednak w czasie, kiedy niszczono taras przedszkola nie było jeszcze aktu notarialnego przyznającego prawo użytkowania wieczystego, a następowało już grodzenie działki - mówiła świadek. - To była taka pierwsza nieprawidłowość, którą zauważyliśmy - podkreśliła. Zaznaczyła, że podczas badania sprawy, okazało się, że działki przy ul. Szarej są błędnie podzielone, przed wojną działka miała inny kształt i była większa, dlatego linia dzieląca działki została przeprowadzona przez taras przedszkola.

 

Jaworska-Surma zaznaczyła, że nie powinno dojść do zwrotu. Jak mówiła, po wojnie odrzucony został wniosek przedwojennych właścicieli o zwrot, ponieważ opracowywany był plan zagospodarowania dla tego terenu. Zwracała uwagę na obrót roszczeniami do gruntu. - Jedną z osób, które występowały na samym początku tego łańcucha obrotu roszczeniami był mecenas Robert N. (adwokat, ma także zarzuty ws. warszawskiej reprywatyzacji - red.) - poinformowała.

 

Wyjaśniła, że przedwojennym właścicielem grunty przy ul. Szarej był warszawski bankier i jego dwie siostry; jedna z nich wyjechała do Włoch, gdzie wyszła za mąż i otrzymała tamtejsze obywatelstwo, a druga wyjechała do Stanów Zjednoczonych i otrzymała obywatelstwo amerykańskie. - W momencie składania wniosku zwrotowego obu pań nie było w Polsce - podkreśliła. Powiedziała, że dla jednej z działek została wydana decyzja indemnizacyjna, czyli wypłaty odszkodowań dla cudzoziemców za przejęte mienie na mocy tzw. dekretu Bieruta.

 

Podsumowując sprawę terenów przy Szarej, świadek powiedziała:  "Oddano działkę nie w tym kształcie, co trzeba, bo jest źle podzielona, w ogóle nie powinna być oddawana, bo decyzja Rady Narodowej powinna być uznana za ważną".

 

"Nie podważaliśmy aktów notarialnych"

 

Referent sprawy terenu przy ul. Szarej z urzędu miasta Robert Przybysławski zeznał, że w lipcu 2010 r. dostał telefon od swojej szefowej - b. naczelniczki w BGN Gertrudy J.-F., która także jest podejrzana - z prośbą o sporządzenie projektu decyzji zwrotowej. Jak dodał, decyzję chciał podpisać Jakub R. Jaki dopytywał, na jakim etapie było wówczas przygotowywanie projektu decyzji oraz czy można było go przygotować bez żadnych wątpliwości. Świadek odpowiedział, że w jego mniemaniu "można było już przygotować projekt decyzji".

 

Przewodniczący komisji pytał także, czy wartość roszczeń do gruntów przy ul. Szarej nie budziła wątpliwości. Jaki stwierdził, że roszczenia do działki wartej dziesiątki milionów złotych zostały zakupione za 180 tys. zł. - Cena sprzedaży nie była przedmiotem naszego postępowania, bądź jak byśmy to nazwali, zainteresowania. Po prostu nie było takiej praktyki (...) było w wydziale przyjęte, że nie podważamy aktów notarialnych ze względu na wysokość ceny sprzedaży - odpowiedział Przybysławski.

 

Świadek był także pytany, czy przygotowując rekomendacje do wydania decyzji zwrotowej, zwrócił uwagę na to, czy następcy prawni właścicieli mają obywatelstwo polskie. Chodzi o sprawę przyznanych odszkodowań na mocy tzw. układów indemnizacyjnych. "Punktem wyjścia w tej akurat sprawie był załącznik z Ministerstwa Finansów (...), gdzie MF informowało, że do nieruchomości oznaczonej jako Czerniakowska 211/213 zostały wypłacone odszkodowania, natomiast jeżeli chodzi o nieruchomość Szara 1,3,5,7,9 takiego odszkodowania nie było" - powiedział Przybysławski.

 

"Opieraliśmy się na decyzjach ministra finansów"

 

Dopytywany, czy zastanawiał się jako mogło dojść do wypłacenia odszkodowania za jedną część nieruchomości, a za druga nie, odpowiedział: "Opieraliśmy się na decyzjach ministra finansów, nie było praktyki wzruszania decyzji organów wyższego stopnia".

 

Wiceprzewodniczący komisji Sebastian Kaleta powiedział, że ws. Szarej przed wydaniem aktu notarialnego, ale już po decyzji zwrotowej, interweniowała ówczesna posłanka PO Julia Pitera. Pytany, czy często się zdarzało, aby w sprawach nabytych przez "handlarzy roszczeń" interweniowali posłowie i senatorowie odpowiedział, że były takie "interpelacje zarówno ws. lokatorów, ale również zdarzyły się takie interwencje ws. niezadowolonych następców prawnych" od polityków różnych opcji politycznych.

 

Świadek został też zapytany, czy badał akt notarialny nabycia roszczeń do 1/3 nieruchomości za kwotę 60 tys. zł przez mec. Roberta N. Przybysławski odpowiedział, że "nie było takiej procedury, która by nas do tego obligowała".

 

Bartelski: takie były plany miasta

 

Wojciech Bartelski - będący w latach 2006-2014 r. burmistrzem Śródmieścia - rozpoczął swe zeznania od pokazania książki Iwony Szpali i Małgorzaty Zubik "Święte prawo". - To te dwie kobiety są papieżycami warszawskiej reprywatyzacji, to one pierwsze wpadły na trop nieprawidłowości (...). Ja jestem bardzo dumny, bo jestem jedyną osobą wymienioną z imienia i nazwiska w tej książce, jako urzędnik m.st. Warszawy, który wiele lat temu działał w interesie miasta i mieszkańców, starał się walczyć z nieprawidłowościami reprywatyzacyjnymi - powiedział.

 

Na rozprawie zaprezentowano fragment programu telewizyjnego z 2010 r., w którym Bartelski mówił, że teren parku przy ul. Szarej zostanie zabudowany. Kaleta pytał Bartelskiego skąd już wtedy wiedział, że powstaną tam budynki. Bartelski odpowiedział: "Bo takie wówczas były plany miasta". Jak mówił, był procedowany plan dla obszaru ul. Szarej, został on zlecony prywatnej pracowni przez miejskie Biuro Architektury. Dodał, że wiedział, iż zaraz będzie zwrot nieruchomości i ubiega się o nią osoba, która już wystąpiła o warunki zabudowy.

 

- Była jasna odpowiedź, że ten teren będzie zabudowywany. Po tym, jak wybuchła cała awantura i to było już po tym materiale (telewizyjnym) władze miasta nakazały zmianę kierunku prac - powiedział Bartelski. Dodał, że przez rok powstawał plan dla obszaru przy ul. Szarej z zabudową.

 

"Gronkiewicz-Waltz bardzo tego żałuje"

 

Następnie Kaleta pytał świadka, jak często spotykał się z biznesmenem, który odzyskał teren przy ul. Szarej, Maciejem M. Bartelski odpowiedział, że ws. ul. Szarej było parę spotkań. "To były trudne spotkania, pan Maciej M. jest osobą o dużym temperamencie, krzyczał, że urzędnicy rzucają mu kłody pod nogi, odgrażał się, że będzie występował z pozwami" - powiedział Bartelski.

 

Bartelski ocenił też, że prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz była celowo odcinana od informacji o podejrzeniach ws. nieprawidłowości przy reprywatyzacji przez ludzi, którym zależało na "zamydleniu obrazu sytuacji". Zaznaczył, że prezydent Warszawy miała duże zaufanie do podległych jej urzędników o czym mu mówiła. Świadek dodał, że dziś Gronkiewicz-Waltz uważa, że została wprowadzona w błąd i "bardzo tego żałuje".

 

Ostatni ze świadków - były wiceburmistrz Śródmieścia w latach 2014-2017 Paweł Suliga mówił, że dzielnica bezskutecznie zgłaszała problem Szarej na zespole koordynującym. Kaleta pytał świadka, czy sprawa Szarej była jedyną sprawą kontrowersyjną, której nie udało się przedstawić na zespole koordynującym. Suliga odpowiedział, że "była to jedyna sprawa, gdzie miasto nabrało »wody w usta«".

 

Komisja weryfikacyjna od początku czerwca ub.r. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości.

 

PAP

bas/
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Komentarze

Przeczytaj koniecznie