Użyli głosu lektora dzięki AI. Jarosław Łukomski idzie do sądu. "Jakby ktoś splądrował dom"
Głos znanego lektora Jarosława Łukomskiego pojawił się w reklamie producenta szamb. Strategia reklamowa nie budziłaby kontrowersji, gdyby nie to, że sam Łukomski nic o tym nie wiedział. Ścieżkę dźwiękową wygenerowała sztuczna inteligencja, ale kradzież może być prawdziwa, więc o konsekwencjach zdecyduje sąd. To będzie pierwszy tego typu sądowy spór w Polsce.

Głos Jarosława Łukomskiego cała Polska zna z filmów, reklam i audiobooków. Lektor mówi wprost, że przez reklamę szamba padł ofiarą kradzieży głosu wygenerowanego przez sztuczną inteligencję. - Usłyszenie siebie w takiej sytuacji wywołało szok, nie jakiś pozytywny szok, tylko rodzaj wielkiego rozgoryczenia, bo to trochę tak jakby ktoś wpadł do mojego domu i go splądrował - powiedział Łukomski.
ZOBACZ: Metoda "na wnuczka" to tylko początek. Nagrania oszustów w Polsat News Ujawnia
Sprawcami nie są jednak cyberprzestępcy, a firma która wykorzystała głos lektora w reklamach bez jego wiedzy, zgody i zapłaty. - Była próba polubownego rozwiązania sprawy, no ale musi być tutaj chęć z drugiej strony - wyjaśniła w "Wydarzeniach" Polsatu radca prawny Wiktoria Stasiewicz.
Jarosław Łukomski pozywa firmę. AI "korzysta" z jego głosu w reklamach
Sprawa rozpoczęła się w maju. Firma, której dotyczy pozew, ma bagatelizować sprawę. - Oni nie czują, żeby głos był w jakimkolwiek aspekcie częścią tożsamości człowieka i że mają sobie prawo zrobić z nim co chcą - dodał lektor.
WIDEO: Lektor pozywa firmę za użycie jego głosu w AI. "Jakby ktoś wpadł do mojego domu"

- Nie mogą się bardziej mylić, dlatego że głos, podobnie jak nasz wizerunek, jest cechą biometryczną. On jest chroniony w sposób szczególny - tłumaczy dr inż. Joanna Świebocka-Więk, kierownik studiów na kierunku sztuczna inteligencja Uniwersytetu Jagiellońskiego.
To AI, a nie Jarosław Łukomski. Firma twierdzi, że nie złamała prawa
Zdaniem ekspertów aby utrzymać taki efekt, jak w reklamie szamba, sztuczna inteligencja musiała przejść solidny trening. - Chcemy się dowiedzieć w jaki sposób ten głos trafił i do jakiej maszyny, która wytworzyła te nagrania, na postawie jakich próbek był trenowany ten głos - wyjaśnia założyciel firmy Mikrofonika Tomasz Bartos.
ZOBACZ: Uczeń skuty kajdankami. Kuriozalna pomyłka sztucznej inteligencji
Łukomski postanowił skierować sprawę do warszawskiego sądu. To pierwszy tego typu pozew w Polsce. Jak tłumaczy, "ktoś zrobił to po to, żeby się wzbogacić, a mnie jakoś w tym rachunku nie uwzględnił". Firma w przesłanym do redakcji Polsat News mailu poinformowała, że nie otrzymała żadnego pozwu. Ocenia też, że "nie dopuściła się jakichkolwiek bezprawnych działań ani naruszeń".
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej