Był monterem anten. Zginął od leżącej na dachu bomby. Sąd skazał oskarżonego na... 2 lata
Polska
Monter anten był niewinną ofiarą gangsterskich porachunków. Prokuratura umorzyła śledztwo, bo nie mogła znaleźć właściciela ładunku wybuchowego. Dopiero po jedenastu latach okazało się, że mężczyzna, którego o to oskarżyła, mieszkał w tym samym bloku, na dachu którego doszło do tragedii. Śledczy wtedy nawet go nie przesłuchali, choć był wielokrotnie notowany. W końcu usłyszał wyrok - dwa lata.
Komentarze