Policjant spryskał gazem Magdalenę Biejat. Ruch prokuratury
Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarżyła byłego policjanta Sebastiana S. o nieuzasadnione użycie gazu pieprzowego wobec ówczesnej posłanki Lewicy Magdaleny Biejat. Mężczyzna miał przekroczyć swoje uprawnienia podczas jednej z manifestacji Strajku Kobiet w 2020 roku. Grozi mu 10 lat więzienia.

Sebastian S. jest oskarżony o to, że 18 listopada 2020 r. na placu Powstańców Warszawy w Warszawie jako funkcjonariusz Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji podczas manifestacji Strajku Kobiet przekroczył swoje uprawnienia, używając w kierunku ówczesnej posłanki gazu pieprzowego.
Wicemarszałek Senatu (w 2020 roku posłanka) Magdalena Biejat uczestniczyła w demonstracji w ramach interwencji poselskiej, gdy Sebastian S. miał prysnąć jej w twarz gazem z odległości mniejszej niż dwa metry.
Według prokuratury, było to niezgodne "z zasadami taktyki i techniki interwencji policyjnej, zasadą proporcjonalności użycia sił i środków, a także z zasadami niezbędności i celowości określonymi w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej oraz niezgodne z ustawą o wykonywaniu mandatu posła i senatora".
Magdalena Biejat zaatakowana. Prokuratura podjęła decyzję
Jak przekazał rzecznik warszawskiej prokuratury, Magdalena Biejat wzywała funkcjonariusza do zaprzestania użycia wobec niej przemocy, wyraźnie prezentując przed nim legitymację poselską.
- Wówczas jeden z nieumundurowanych policjantów prysnął w twarz pokrzywdzonej gazem pieprzowym, a następnie ukrył się za szpalerem umundurowanych funkcjonariuszy - mówił prok.Piotr Antoni Skiba.
W trakcie śledztwa, które zostało zainicjowane w listopadzie 2020 r., przesłuchano zaatakowaną posłankę i innych policjantów uczestniczących w zdarzeniu.
ZOBACZ: Donald Tusk ogłosił decyzję ws. przyszłości CPK. "Złe skojarzenia"
Z pomocą biegłego służby potwierdziły, że najprawdopodobniej osobą, która użyła wobec Magdaleny Biejat środka zapobiegawczego był Sebastian S.
Śledczy ustalili, że nie znajdował się on w miejscu, w którym ówczesna posłanka mogłaby stanowić jakiekolwiek zagrożenie dla niego, jak i pozostałych funkcjonariuszy. Jej zachowanie nie sugerowało także, by miała zamiar kogokolwiek zaatakować.
- Ponadto w wyniku użycia gazu policjant doprowadził do zagrożenia bezpieczeństwa innych osób, które w tym czasie znajdowały się w bezpośredniej odległości od miejsca zdarzenia - zaznaczył prok. Skiba.
Sebastian S. został już przesłuchany w warszawskiej prokuraturze w charakterze podejrzanego. Mężczyzna odmówił jednak składania wyjaśnień i utrzymuje, że jest niewinny. Za nieuzasadnione użycie gazu pieprzowego wobec posłanki Lewicy grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej