Żołnierz opuszczony przez wojsko. Po wypadku na służbie
- Wojsko się ode mnie odwróciło. Gdyby nie rodzice, wylądowałbym na ulicy - mówi Jakub Kuśnierski, który po wypadku na służbie został bez środków do życia. Kolano 32-latka wymaga specjalistycznego leczenia. ZUS odmówił mu renty, a wojsko przesunęło do rezerwy, każąc wrócić po odszkodowanie, gdy zakończy leczenie. Tylko z czego ma za nie zapłacić? Materiał "Interwencji".

- Zostaje przeniesiony do rezerwy bez niczego. Wojsko się nie interesuje, co on będzie jadł, za co opłaci rachunki, za co pojedzie do lekarzy - wskazuje Krzysztof Kuśnierski, ojciec pana Jakuba.
Półtora roku temu 32-letni pan Jakub spod Koszalina postanowił wstąpić do wojska. Mężczyzna miał przydatne w armii uprawnienia kierowcy samochodów ciężarowych.
- To było w połowie 2024 roku. Dobiegły do mnie informacje, że brakuje kierowców na C, C+E - mówi Jakub Kuśnierski.
- To jest najpierw 28 dni szkolenia podstawowego, które kończy się przysięgą. Wtedy się stajesz prawdziwym żołnierzem. Później jest wniosek o przydział na szkolenie specjalistyczne, które trwa 11 miesięcy i tam żołnierz ma się nauczyć swojej roboty. Syn był raz na poligonie, był też na akcji powodziowej. No i później dwa razy był na granicy, chroniąc Polskę przed migrantami - opowiada Krzysztof Kuśnierski, ojciec pana Jakuba.
Wypadek żołnierza na służbie. "Wojsko się ode mnie odwróciło"
Na początku maja, podczas drugiego pobytu na granicy, zdarzył się wypadek. Wysiadając z ciężarówki pan Jakub skręcił nogę w kolanie. - To było dokładnie 1 maja. Wracaliśmy z budki strażniczej. Na miejscu odpoczynku, przy schodzeniu z pojazdu, tak dosyć niefortunnie stanąłem na obie nogi, że mi dosłownie jakby pękła w kolanie prawa noga - tłumaczy Jakub Kuśnierski.
- Okazało, że rzecz jest dużo poważniejsza, a na diagnozę lekarską trzeba czekać. Niestety. Nie ma to znaczenia, że się jest żołnierzem, że się idzie do szpitala: raz-dwa człowieka naprawiają i wraca do służby. Nie. Normalnie czeka się w kolejce, dwa miesiące na ortopedę, dwa miesiące na rezonans, później skierowanie do szpitala - podkreśla Krzysztof Kuśnierski.
ZOBACZ: Ogromne odleżyny po powrocie z oddziału. Winią szpital
Do wypadku doszło pierwszego maja, a już w połowie lipca pan Jakub został wydalony ze służby jako niezdolny do jej kontynuowania. Dopiero w listopadzie, kilka miesięcy po wypadku, podjęto próbę zoperowania mu kolana. To się jednak nie udało.
- Dali mi pajęczynówkę, czyli taką anestezję dolnej części ciała, ale zrobili tylko dwa nacięcia na kolanie. Zobaczyli, co tam się dzieje, nie mogli potem naciągnąć ścięgna udowego i odstąpili od wykonania operacji - relacjonuje pan Jakub.
- Wojsko mu płaciło do momentu, kiedy miał ten jakby kontrakt na szkolenie specjalistyczne, który się skończył w połowie lipca tego roku. Został przeniesiony do rezerwy bez niczego. Wojsko się nie interesuje, co syn będzie jadł, za co opłaci rachunki, za co pojedzie do lekarzy. Mieszkamy 30 kilometrów od Koszalina, więc nawet same dojazdy do lekarzy to jest jakiś koszt - dodaje Krzysztof Kuśnierski.
"Za co ty się będziesz leczył?"
Pan Jakub został z dnia na dzień bez środków do życia, mając przed sobą kosztowne leczenie i rehabilitację. Kiedy zaczął dowiadywać się, na jaką pomoc może liczyć ze strony wojska i państwa, pojawił się problem.
- Ja już mówiłem mu wcześniej: synu, 30 dni po ustaniu stosunku pracy tracisz uprawnienia zdrowotne. Za co ty się będziesz leczył? Zaczęliśmy szukać. NFZ, ZUS, dzwoniłem do MOPS-u. Jedynie się okazało, że w związku z tym, że w ZUS-ie złożyliśmy wniosek o rentę z tytułu niezdolności do pracy, to już od dnia złożenia wniosku ZUS jakby bierze na siebie odpowiedzialność za leczenie zdrowotne. I w ten sposób odbyła się operacja, za którą nie musieliśmy zapłacić - tłumaczy Krzysztof Kuśnierski.
- Pani w ZUS-ie zaproponowała rentę z tytułu wypadku przy pracy. Po jakimś czasie okazało się, że dostał odmowę, ponieważ wojsko nie płaci ubezpieczenia wypadkowego - opowiada Agata Kuśnierska, matka pana Jakuba.
- Bo żołnierze dobrowolnej służby zasadniczej nie podlegają obowiązkowi ubezpieczenia wypadkowego. To jest koszt mniej więcej stu paru złotych za osobę - dodaje Krzysztof Kuśnierski.
ZOBACZ: Nie ma długów, jej dom zlicytuje komornik
Inaczej niż ZUS i wojsko interpretuje przepisy adwokat Piotr Modzelewski. - Zgodnie ustawą o systemie ubezpieczeń społecznych, żołnierze niezawodowi pełniący czynną służbę wojskową na terytorium RP podlegają ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu, a także, w oparciu o inne przepisy tej ustawy, ubezpieczeniu wypadkowemu. Tak więc stanowisko ZUS, który twierdzi, że ta osoba nie podlegała ubezpieczeniu rentowemu czy wypadkowemu, jest nie do końca dla mnie zrozumiałe.
- Tylko żołnierze zawodowi. Oni sobie wymyślili taki patent, że skoro "terytorialsi" zazwyczaj mają pracę, to "dobrowolsi" też jakby zostali zwolnieni z pracy na czas szkolenia. I wtedy całe obowiązki przechodzą na pracodawcę - komentuje Krzysztof Kuśnierski.
- I zostałem z niczym. Gdyby nie rodzice, prawdopodobnie bym już wylądował na ulicy. Wojsko udzieliło mi jedynie odpowiedzi, że mogę się starać o jednorazowe odszkodowanie z tytułu wypadku - dodaje pan Jakub.
O sprawę redakacja "Interwencji" zapytała MON. Ministerstwo przekazało, że procedura postępowania w razie wypadku żołnierza jest następująca: "dowódca powołuje komisję powypadkową, żołnierz powinien się stawić do wojskowej komisji lekarskiej po zakończeniu leczenia."
"On od siedmiu miesięcy leży w łóżku"
Sytuacja pana Jakuba jest taka, że nie przysługuje mu renta wypadkowa, gdyż zdaniem ZUS-u nie był ubezpieczony. Żeby starać się o odszkodowanie od wojska musi się najpierw wyleczyć, a na to go nie stać.
- On od siedmiu miesięcy leży w łóżku. Nie spotyka się z kolegami, nie wychodzi na miasto, leży. Siedem miesięcy ma wyjęte z życia, a podejrzewam, że kolejne dwa będą takie same. O rehabilitacji nikt nie wspomniał. Wracając ze szpitala, pojechaliśmy do przychodni, w której prowadził go ortopeda. Pani w rejestracji mówi nam, że może nas zarejestrować za dziewięć miesięcy na konsultację. Syn ma 32 lata, a będzie inwalidą do końca życia - podsumowuje Krzysztof Kuśnierski.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni
Czytaj więcej