Stracili sklep przez budowę ronda. Odszkodowanie dostała gmina

Polska

Małżeństwo z Gruszczyc koło Sieradza po 32 latach musiało zamknąć sklep spożywczo-przemysłowy w swojej miejscowości. W jego miejscu zbudowano rondo. Pani Krystyna wystąpiła o odszkodowanie, ale nie otrzymała pieniędzy. Starostwo przelało je gminie, a ta zatrzymała je dla siebie. Materiał "Interwencji".

Kobieta z rudymi włosami patrzy w obiektyw, w tle widok z lotu ptaka na nowo wybudowane rondo i ośnieżone otoczenie.
Polsat News
Krystyna Paś walczy o odszkodowanie za swój zlikwidowany sklep

67-letnia Krystyna Paś przez 32 lata prowadziła sklep spożywczo-przemysłowy we wsi Gruszczyce nieopodal Sieradza. Było to źródło utrzymania dla niej i jej niepełnosprawnego męża. W 2010 roku Starostwo Powiatowe w Sieradzu zaplanowało budowę ronda w miejscu dotychczasowego skrzyżowania, przy którym stał sklep pani Krystyny. Ziemia należała do gminy, lecz budynek był własnością kobiety.

 

- Zaplanowaliśmy budowę ronda i okazało się, że trzeba było zrobić wywłaszczenie niektórych działek wokół tego miejsca. Sklep został przez rzeczoznawcę wyceniony i zapłaciliśmy zgodnie ze sporządzonym operatem - informuje Robert Piątek, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Sieradzu.

 

- Starostwo zapłaciło gminie, gmina wzięła pieniądze, ale ja ich nie dostałam. Budynku też nie wezmę. Zresztą rozebrali go i zawieźli do siebie na plac - opowiada Krystyna Paś.

Pieniądze trafiły do właściciela gruntu 

Dlaczego gmina nie przekazała pieniędzy pani Krystynie?

 

- Powiat przeznaczył środki na naniesienia, które tam były. Pani, która prowadziła sklep, nie wykazała się poniesieniem nakładów na tę nieruchomość. W związku z tym całość odszkodowania została przyznana właścicielowi gruntu, czyli gminie Błaszki - tłumaczy Witold Pawliński, prawnik Urzędu Gminy Błaszki.

 

I dodaje, że gmina nie podważa tego, że na działce był pawilon i że właścicielka zapłaciła za jego zbudowanie. - Jest jednak prosta zasada w prawie cywilnym, że to, co jest na gruncie, jest właściciela gruntu, chyba że osoba, która te nakłady poniosła, wykaże, że jest inaczej - uzupełnia.

 

ZOBACZ: Jarosław Sosnowski jak Tomasz Komenda? Siedzi w więzieniu 21 lat

 

- Oczywiście, że za wszystko zapłaciłam. Starostwo zapłaciło gminie 32 tysiące zł i to za to, że jeszcze tam była płyta fundamentowa, ogrodzenie, to coś więcej. Mecenas wycenił na 40 tysięcy zł - mówi Krystyna Paś.

 

- Z dokumentów, które studiowałem w starostwie, jest obowiązek ustalenia odpowiedniej strony. Stronę się ustala zgodnie z katastrem nieruchomości i tam, jeżeli jest jakieś użyczenie, jakaś dzierżawa, czy coś na danym gruncie, to wtedy to powinno być zapisane. Tutaj, z tego co wiem, jedynym właścicielem tej działki była gmina Błaszki. Działka jest traktowana razem z wszystkimi naniesieniami. Tam były i płoty, i parkingi, no i rzeczywiście ten sklep. Wszystko widniało jako własność gminy - tłumaczy Robert Piątek, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Sieradzu.

 

ZOBACZ: Traci dom przez długi budowlańca. Wydał 560 tys. zł!

Sądowa batalia o odszkodowanie 

Gmina oficjalnie nie podważa faktu, że to pani Krystyna była właścicielką sklepu. Jednak już w oficjalnych dokumentach wysłanych do Starostwa, ta sama gmina twierdzi, że budynek był jej własnością. Odszkodowanie - 32 tysiące zł gmina zachowała dla siebie. Pani Krystyna o sprawiedliwość postanowiła walczyć przed sądem.

 

- Sąd rejonowy stwierdził, że na podstawie żadnego z przepisów wskazanych przez pełnomocnika pani nie jest uprawniona do otrzymania odszkodowania. Zobaczymy, co na to powie sąd odwoławczy i wtedy będziemy mogli wypowiadać się o tym, czy pani roszczenia były słuszne, czy ustalenia faktyczne były prawidłowo dokonane, czy też nie - informuje Grzegorz Gała, sędzia Sądu Okręgowego w Łodzi.

 

Dziennikarze "Interwencji" zapytali prawnika Urzędu Gminy Błaszki, czy jego zdaniem przed sądem zwyciężyła sprawiedliwość, czy kruczki prawne.

 

- Ja nie oceniam: sprawiedliwość czy niesprawiedliwość, bo nie od tego jestem. Ja reprezentuję stanowisko mojego mandanta, którym jest gmina Błaszki i mam dbać o interes gminy Błaszki - odpowiada Witold Pawliński.

 

- Żadnej sprawiedliwości nie widzę, tym bardziej, że jak powiedzieliśmy, starostwo płaciło pieniądze celowo dla mojej mamy, więc nie wiem, dlaczego to w ogóle w sądzie wylądowało - podsumowuje Bartłomiej Paś, syn pani Krystyny.

 

Materiał wideo "Interwencji" można obejrzeć tutaj.

 

Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni

red./Interwencja / polsatnews.pl
Czytaj więcej

Chcesz być na bieżąco z najnowszymi newsami?

Jesteśmy w aplikacji na Twój telefon. Sprawdź nas!

Przeczytaj koniecznie